Reforma z zygzakiem

Czwartoligowcy na spotkaniu w Śląskim ZPN złożyli propozycje dotyczące sezonu przejściowego przed reformą rozgrywek, które prezes Henryk Kula przedstawi 23 maja zarządowi. O tym czy niższe ligi się zmienią, zadecyduje 30 czerwca nadzwyczajne walne zgromadzenie delegatów związku.


Podczas spotkania z prezesem Henrykiem Kulą IV-ligowcy ustalili, jak mógłby wyglądać sezon 2023/24 – przejściowy przed reformą rozgrywek i zredukowaniem IV-ligowego szczebla z dwóch do jednej grupy. Z IV ligi przed reformą spadałyby zespoły z miejsc 11-16. W tym jednym sezonie nie awansowaliby do niej mistrzowie klas okręgowych (z „okręgówki” za rok można byłoby dostać się tylko do którejś z dwóch grup nowej V ligi). Gdyby nie spadł żaden klub z III ligi, w nowej IV lidze zrobiłoby się dodatkowe miejsce. Powalczyłyby o nie w barażu zespoły z 11. pozycji w I i II grupie.

Co ważne, padł też pomysł, by dwie grupy IV ligi zostały na sezon przejściowy przemieszane tzw. zygzakiem na podstawie miejsc zajętych w trwającym jeszcze sezonie (wicemistrz I grupy grałby z 3. zespołem II grupy, 4. zespołem I grupy, 5. zespołem II grupy itd.), by móc jeszcze sprawiedliwiej wyłonić 20 klubów tworzących nową IV ligę. Docelowo zostałaby ona zredukowana do 18 miejsc.

Gorąca dyskusja

Dzięki propozycjom przedstawicieli klubów, sezon przejściowy dla IV-ligowców ma się okazać mniej drastyczny. Prezes Henryk Kula 23 maja przedstawi je zarządowi Śląskiego ZPN, który przygotuje uchwałę o projekcie reformy. Czy wejdzie w życie – okaże się 30 czerwca, gdy poddana zostanie pod głosowanie „terenu” na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu ponad 100 związkowych delegatów.

Dyskusja w katowickiej siedzibie związku, w której wzięli udział reprezentanci 22 klubów, była dość burzliwa. Prezes Kula przypomniał, że system proponowany przez związek – 1 grupa IV ligi z 18 zespołami, dwie grupy V ligi liczące po 16 zespołów oraz 6 grup klas okręgowych z 14-16 zespołami (zamiast obecnie obowiązującego podziału dwóch grup IV ligi i 6 „okręgówek”) sprawdza się od kilku lat w rozgrywkach juniorskich prowadzonych przez Śląski ZPN.


Czytaj także o niższych ligach:


– Dyskutujemy od tym od dłuższego czasu. Nadrzędną zasadą powinno być, że ostatni zespół spada, a mistrz awansuje. Dziś mamy tak, że wygrasz 30 meczów, nie stracisz bramki, ale możesz nie awansować do III ligi, bo przegrasz baraż. Jestem zdania, że powinniśmy podjąć trudną, męską decyzję, by zrobić jedną porządną, topową IV ligę. Ale nie zostawiam tego w gestii zarządu, bo powiecie, że Kula to sobie poustawiał, tylko poddam pod głosowanie na walnym. Jeśli zagłosuje przeciw i nie będzie reformy – to nie ma problemu, gramy dalej. Zamiast mieć święty spokój, słucham, rozmawiam, walczę, by ze śląską piłką było jak najlepiej. Wiedziałem, że mnie zaatakujecie… – przyznawał prezes Henryk Kula, odpowiadając na słowa osób niezadowolonych z projektu reformy.

– Zrobiliście w klubach nerwową atmosferę – mówił Mariusz Warachim, kierownik Dramy Zbrosławice, nawiązując do sondy, z jaką w ostatnich kilkunastu dniach zwrócił się Śląski ZPN, informując o pomyśle reformy.

– To była amatorska, nieprzygotowana propozycja. Czy ocenili państwo ryzyko? Mnie też wkurza baraż, ale jeśli jego zlikwidowanie ma być jedynym plusem reformy… – zawieszał głos Radosław Orłowski z Unii Dąbrowa Górnicza.

Przepaść albo sznur

Najmocniej przeciwko reformie protestowali przedstawiciele MKS-u Myszków i Przemszy Siewierz.

– Czwarta liga to moje życie. Gdy usłyszałem o planie reformy, nie spałem do rana. Miałem wrażenie, że stawiacie nas przed wyborem: albo rzućcie się w przepaść, albo powieście na gałęzi – powiedział Tadeusz Bartnik, prezes klubu z Myszkowa.

– Nie rozumiem założenia, że musi być jedna IV liga. Teraz płacze jedna drużyna, która przegra baraż, a propozycja reformy dotyka 99 procent klubów. Ktoś i tak w nowej IV lidze zajmie 2. miejsce i będzie niezadowolony, a chcecie utopić większość klubów. Gdzie są prezesi klubów z klas okręgowych czy A-klas, które odetniecie od marzeń? By wziąć udział w wyścigu o pozostanie w IV lidze, trzeba będzie ponieść koszty, które wygeneruje ten projekt. W ogóle mi nie przeszkadza, że możemy być ostatnim regionem w Polsce, który ma dwie grupy IV ligi.

Proszę mi pokazać drugi taki region, gdzie jest tyle klubów, zespołów, szkółek; w którym jest tak duża podaż zawodników? Tego nie da się porównać z żadnym innym miejscem. Dbajmy o nasz interes. Nie dopuśćmy, byśmy za rok w IV lidze musieli mieć wyższe budżety niż III-ligowcy. Największym błędem była reforma PZPN o zredukowaniu III ligi z ośmiu do czterech grup. Po tej reorganizacji wiele klubów w IV lidze zostało na III-ligowym poziomie finansowym. Teraz po reformie stanie się to samo. Jak daleko chcemy posunąć granice profesjonalizmu? – pytał Bartnik.

Dariusz Waluszczyk, prezes Przemszy Siewierz: – Reforma może doprowadzić, że wiele klubów sobie nie poradzi i z IV ligi polecą znacznie niżej niż o jeden poziom. Kto będzie jeździł z Kłobucka do Ustronia? Jeden to połączy z pracą zawodową, drugi nie. To nie jest dobry czas na robienie takiej reformy. Zbiega się z inflacją, problemami samorządów i przedsiębiorców, a to oni finansują piłkę.

Maraton w ślepą uliczkę

Prezes MRKS-u Czechowice-Dziedzice, Krzysztof Adamiec, przedstawił wspólne zdanie klubów z II grupy IV ligi, które spotkały się roboczo w ostatnim tygodniu.

– W sezonie przejściowym wyłońmy do nowej IV ligi 22 zespoły, potem redukujmy. W sierpniu, gdy jest jasno, można grać w 2-3 środy. Ostatnie lata pokazują, że nie musimy kończyć rundy 10 listopada, tylko spokojnie mogą odbyć się jeszcze 2 kolejki. W czerwcu też nie trzeba finiszować w drugi weekend, a zamiast tego grać jeszcze dwie kolejki – przekonywał.

Henryk Kula zapytał od razu, czy na pewno chcieliby grać 42 mecze w sezonie. – Takiego maratonu to nawet ekstraklasa czy pierwsza liga nie wytrzyma, nie wytrzymają boiska. Macie zawodników, którzy pracują… – wyliczał Henryk Kula.

Dawid Brehmer, działacz, ale przede wszystkim trener Podlesianki Katowice, przestrzegał przed takim pomysłem. – 22 zespoły? To zabójstwo zdrowotne, finansowe. Teraz graliśmy w rytmie sobota-środa-sobota. W Rozwoju było kilka kontuzji, w meczu Szczakowianki na boisko musieli wpuścić się trenerzy Cygnar i Małkowski. Jeśli będziemy grali 30-którąś kolejkę, to nie będzie kim, a już po jesieni wycofają się 2-3 kluby. To brnięcie w ślepą uliczkę – podkreślał szkoleniowiec Podlesianki, dlatego projekt klubów z II grupy nie zyskał aprobaty.

Zmieszajmy to!

Jak wspomnieliśmy na wstępie, przychylono się do opinii, by w sezonie przejściowym nie było awansów z „okręgówki” do nowej IV ligi. Wygłosił ją Łukasz Nieużyła z Gwarka Ornontowice. W pierwotnym projekcie zakładano 3 baraże między 6 mistrzami klas okręgowych. Jeśli ich nie będzie, ocali to kilka miejsc dla IV-ligowców.

Marcin Nowak wiceprezes Rozwoju Katowice, zaproponował zaś opisywanego wyżej „zygzaka”, czyli utworzenie na sezon przejściowy grup na krzyż. – Zmieszajmy I i II grupę, by lepiej oddać poziom sportowy – zaznaczał, co wzbudziło emocje.

Przedstawiciele klubów z I grupy zaaprobowali tę propozycję, z kolei ci z grupy II pytali, po co. Posmak rywalizacji dwóch grup miał też miejsce, gdy zeszło na finanse. Gdy jeden z prezesów z II grupy mówił, że budżet 350 tysięcy złotych „to jest maks”, działacze klubów z grupy I tylko się śmiali.

– Może w państwa grupie! – rzucił prezes Bartnik. – Rozmawiamy i mówicie mi „mamy zawodników za 1-2 tysiące”. A ja bijąc się o zawodnika, proponując 3,5 tysiąca, w odpowiedzi słyszę, że „tam mi dadzą więcej”. Tam – czyli w drużynie z dołu naszej ligi! My spotykamy się z realiami rynku. Jeśli wy się z tym nie spotykacie, to znaczy, że rynek jeszcze na was tego nie wymógł – dodawał szef Myszkowa. Gdy padło w jego stronę pytanie, czy to aby nie wina prezesów, którzy powinni uderzyć się w pierś, wskazał: – To wina PZPN, że zszedł z ośmiu do czterech grup III ligi.

Liga „trzy i pół”

Prezes Henryk Kula zapowiedział, że jeśli projekt reformy zostanie zatwierdzony przez walne, w styczniu zaprosi kluby na spotkanie dotyczące warunków licencyjnych, które dla nowej IV ligi mają być zbliżone do tych III-ligowych. Szef Śląskiego ZPN zanotował także propozycję dotyczącą podziału terytorialnego grup nowej V ligi. Pierwszą grupę wedle projektu miałyby stanowić kluby z podokręgów Bytom, Częstochowa, Katowice, Lubliniec, Sosnowiec i Zabrze. Drugą Bielsko-Biała, Racibórz, Rybnik, Skoczów, Tychy i Żywiec. Padło zdanie, by Racibórz zamienić z Katowicami, dokąd łatwiej jest dojechać.

– Wszystkie argumenty za i przeciw reformie, które tu padły, są sensowne. Nowa IV liga to będzie taka liga „trzy i pół”. A dwie nowe V ligi – jak dzisiejsze IV – podsumowywał dyskusję Marcin Nowak z Rozwoju.

– Rozumiem punkt widzenia prezesów, którzy nie są za reformą. My jesteśmy za, choć wiemy, że może nas dotknąć spadek z tak mocnej ligi. Wychodzimy jednak z założenia, że to jedyna droga rozwoju – stwierdził Dawid Brehmer z Podlesianki.


Na zdjęciu: Jeśli walne zgromadzenie delegatów Śląskiego ZPN przegłosuje zmianę systemu rozgrywek, w przyszłym sezonie rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta.
Fot. Facebook/GKS Szombierki Bytom


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.