Rękawica do podjęcia

– Jeśli tylko rządowa dotacja będzie możliwa, to my w budżecie też znajdziemy środki – powiedział prezydent Andrzej Kotala o budowie nowego stadionu przy Cichej.


Choć do końca sezonu zasadniczego pozostało już ledwie 6 kolejek, Ruch dzięki sobotniemu zwycięstwu z Wisłą zajmuje pozycję wicelidera, oznaczającą bezpośredni awans do ekstraklasy. Nic dziwnego, że w obliczu tak niespodziewanej szansy na trzecią z rzędu promocję temat klubu, a przede wszystkim infrastruktury, wciąż żyje w miejskiej przestrzeni.

Czekają na odpowiedź premiera

Radny Sebastian Matyjaszczyk przed kilkoma dniami na sesji rady miasta dopytywał prezydenta Andrzeja Kotalę, na jakim etapie są włodarze Chorzowa w ustalaniu spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim, który zadeklarował, że rząd jest w stanie dofinansować budowę nowego stadionu przy Cichej kwotą 100 mln zł i wyłożyć ponadto 20-30 mln zł, by prace modernizacyjne mogły ruszyć już teraz.

– Cały czas czekamy na odpowiedź ze strony pana premiera. Wysłaliśmy oficjalne pismo w związku z możliwością dofinansowania budowy stadionu Ruchu, którą ogłosił pan premier, z prośbą o zorganizowanie spotkania. Jesteśmy gotowi do tego, by pojechać do Warszawy, razem z prezesem Sewerynem Siemianowskim oraz przewodniczącym rady nadzorczej klubu [Marcinem Mańką – przyp. red.]. Czekamy, monitorujemy to – zapewnił prezydent Kotala, a mówi się, że do takiego spotkania mogłoby dojść w przyszłym tygodniu i to niekoniecznie w stolicy.

Ruch od lutego musi grać w Gliwicach – po tym, jak przy Cichej z powodu złego stanu technicznego trzeba było wyciąć „świeczki”, czyli legendarne maszty oświetleniowe. Montaż nowych pochłonąłby około 5 mln zł. Na ukończeniu jest już co prawda procedura projektowa, ale miasto zastanawia się, czy jest sens „pudrować trupa”, zwłaszcza że całkowity koszt dostosowania Cichej do ekstraklasowych wymogów byłby kilkukrotnie wyższy. Szacuje się, że budowa nowego stadionu pochłonęłaby 200 mln zł.

Optymistyczny brak asekuracji

Na razie Cicha wypadła poza wniosek licencyjny. Ruch aplikując o zgodę na grę w ekstraklasie zgłosił jako „stadion-matkę” Stadion Śląski, a jako obiekt zastępczy – Gliwice.

– Prowadzimy rozmowy ze Stadionem Śląskim, aby w sezonie 2023/24 umożliwić Ruchowi grę tam, gdyby dostał się do ekstraklasy. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo trwają negocjacje i rozmowy pomiędzy zarządami klubu, a obiektu. Najważniejsze to zielone światło zarządu województwa, aby Ruch mógł grać na Śląskim – zaznaczał Kotala.

Radny Matyjaszczyk z opozycyjnego klubu PiS dopytywał prezydenta Chorzowa, czy miasto byłoby gotowe ponieść połowę kosztów budowy nowego stadionu, czyli około 100 mln zł.

– Czy ze strony pani skarbnik mamy to policzone i jadąc do Warszawy padłaby ze strony miasta deklaracja, że jesteśmy w stanie podjąć rękawicę? – pytał Matyjaszczyk.

– Szanowny panie radny, oczywiście, że rękawicę zawsze jesteśmy w stanie podjąć – odpowiadał Andrzej Kotala.

– Zobaczymy tylko, na jak wielką rękawicę będzie nas stać. Niewątpliwie mamy możliwość, by w roku 2024, 2025, przeznaczyć jakieś środki na ten cel, na tę budowę. Jeśli tylko rządowa dotacja będzie możliwa, to my też znajdziemy środki w budżecie, by pokryć drugą połowę. Mamy świadomość, że nie będzie się to działo w jednym roku, a zostanie rozłożone w czasie, dlatego na pewno będzie nam łatwiej takie środki pozyskać – przekonywał prezydent Chorzowa i trzeba dodać, że taka wypowiedź, w której nie asekuruje się, musi brzmieć dla społeczności „Niebieskich” pozytywnie.

Apel przewodniczącego

Oczywiście kibice nie zapominają, komu mogą podziękować za fatalny stan obiektu przy Cichej i przymusowe wycieczki do Gliwic. Na meczach wywieszają flagi z przekreślonymi wizerunkami prezydenta Kotali, wiceprezydenta Marcina Michalika i dyrektor MORiS Aliny Zawady. Nawiązał do tego Krzysztof Łazikiewicz, przewodniczący chorzowskiej Komisji Kultury i Sportu.

– W imieniu komisji wystąpiłem z apelem do zarządu Ruchu o niezwłoczne uporządkowanie kwestii pojawienia się podczas meczów bannerów zawierających obraźliwe treści naruszające dobra osób, których dotyczą – stwierdził Łazikiewicz, ale na sobotnim meczu z Wisłą – cóż za zaskoczenie – jego apel nie został uwzględniony.


Na zdjęciu: Piłkarze Ruchu robią wszystko, by ułatwić całej niebieskiej społeczności walkę o nowy stadion.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl