Remis GieKSy z wiceliderem z nutą rozczarowania

Po raz drugi w odstępie paru dni zawitał na Bukową zespół walczący o drugie miejsce premiowane awansem do ekstraklasy. I znów   – podobnie jak w środę w przypadku ŁKS-u – trudno było mówić o wielkiej jego determinacji w dążeniu do prowadzenia gry i strzelania goli. Kontra w wykonaniu Macieja Małkowskiego, z udziałem Bartłomieja Dudzica, zakończona strzałem Damiana Chmiela w boczną siatkę – to było wszystko, co w I połowie meczu GKS Katowice – Sandecja Nowy Sącz mieli do zaoferowania w ofensywie goście.

A i jedna z najsolidniejszych w lidze defensyw w tym czasie parę razy mocno się zachwiała – zwłaszcza po akcjach lewą stroną duetu Mateusz Mączyński – Tymoteusz Puchacz. To po szarży tego drugiego Marek Kozioł najpierw odbił jego strzał, potem zaś – nogą – obronił mierzoną dobitkę Adriana Łyszczarza. Zaś 60 sekund później – tym razem po akcji tego pierwszego – GieKSa dostała „jedenastkę”, gdy jeden z sądeckich obrońców „ciapnął” na piłkę, dotykając jej ręką już w polu karnym. Adrian Błąd okazję ową jednak zmarnował: jego uderzenie golkiper gości sparował na poprzeczkę!

Wicelider inicjatywę wykazywać zaczął dopiero po zmianie stron. Nie bez znaczenia okazał się tu fakt, że Bartłomiej Dudzic – włączając „piąty bieg” – potrafił na odcinku kilku metrów zostawić za sobą stoperów GieKSy o… kilka metrów. Obsługiwany przezeń dokładnymi podaniami Mateusz Klichowicz dwukrotnie jednak skutecznie blokowany był w doskonałych sytuacjach wracającego do wyjściowego składu gospodarzy po pięciotygodniowej przerwie Wojciecha Lisowskiego. Zza podwójnej gardy „górale” jednak nie wyszli ani na moment. Katowiczanie wciąż „pchać” musieli swe akcje w ataku pozycyjnym – czego bardzo nie lubią. Grono trzech sądeckich „drwali” na środku „szesnastki” likwidowało większość dograń ze skrzydeł. A gdy wreszcie – za sprawą Davida Anona, a potem również indywidualnej szarżu – możliwości strzału z 17 m dostawał Adrian Łyszczarz, po raz kolejny zaporą nie do pokonania okazywał się Kozioł.

Sandecja dowiozła w ten sposób do końcowego gwizdka satysfakcjonujący ją remis. GKS zaś spędzi zimę nie tylko na miejscu spadkowym, ale i ze sporą stratą do bezpiecznego miejsca. Ta zima będzie przy Bukowej bardzo gorąca, a zacznie się być może już dziś, od – jak wynika z nieoficjalnych informacji – spotkania prezesa Marcina Janickiego z władzami miasta.

 

 

GKS Katowice – Sandecja Nowy Sącz 0:0

GKS: Baran – Tabiś, Lisowski, Remisz, Wawrzyniak, Mączyński – Błąd (67. Anon), Piesio, Łyszczarz, Puchacz – Śpiączka (65. Woźniak). Trener Dariusz DUDEK.

SANDECJA: Kozioł – Chmiel, Basta, Szufryn, Piter-Buczko, Kałahur – Małkowski, Kasprzak, Flaszka (90. Baran) – Dudzic, Klichowicz (75. Gabrych). Trener Tomasz KAFARSKI.

Sędziował Łukasz Bednarek (Koszalin). Widzów 1410. Żółte kartki: Śpiączka, Mączyński – Kasprzak, Gabrych, Kałahur.