Remis na wagę tytułu

Jeżeli Legia Warszawa wywalczy jutro punkt w starciu z Cracovią, to zdobędzie czternaste w historii mistrzostwo Polski.


14 czerwca, w ostatniej kolejce fazy zasadniczej ekstraklasy, Legia Warszawa przegrała 0:2 z Górnikiem Zabrze. Mimo to zespół prowadzony przez „Aco” Vukovicia znajdował się w bardzo korzystnym położeniu przed decydującą fazą rozgrywek. Miał 7 punktów przewagi nad drugim w tabeli Piastem Gliwice i aż 11 „oczek” więcej od Lecha Poznań.

W pierwszym meczu grupy mistrzowskiej Legia pokonała 2:0 u siebie Śląsk Wrocław, a przewaga nad wiceliderem wzrósł do 10 „oczek” nikt wówczas nie miał już praktycznie żadnych wątpliwości, kto zostanie mistrzem Polski. Tym bardziej, że wspomniany Piast wpadł w lekki dołek. Tymczasem Legia… przestała wygrywać mecze.

Zespół z Warszawy, licząc wszystkie rozgrywki, nie wygrał ani jednego z czterech ostatnich spotkań. A w sześciu ostatnich meczach odniósł tylko jedno zwycięstwo, przegrywając aż trzy mecze i zdobywając w nich zaledwie dwa gole, z czego jednego z rzutu karnego, a jednego po stałym fragmencie gry.

Ukierunkować myśli

Niemoc Legii widoczna jest gołym okiem. O ile bezbramkowy np. remis w Białymstoku, czy podzielenie się punktami z Piastem, przyjęto ze względnym spokojem, o tyle dwa ostatnie występy „Wojskowych” były już niepokojąco słabe.

W pierwszej połowie meczu w Poznaniu piłkarze Vukovicia nie istnieli. Lepiej grali po przerwie, ale udało się odrobić jedynie część strat. W miniony wtorek w Krakowie, w meczu Pucharu Polski, na przestrzeni całego spotkania rywal był zespołem lepszym. Traf chciał, że w sobotę – w meczu o mistrzostwo Polski – rywalem stołecznej drużyny znów będzie Cracovia, która złapała ostatnio wiatr w żagle, bo nie tylko wyrzuciła Legię z Pucharu Polski, ale pokonała na wyjeździe Lechię Gdańsk, również 3:0.

– Przegraliśmy w pucharze, ale mamy mecz ligowy z tym samym rywalem. Musimy błyskawicznie ukierunkować nasze myśli, koncentrację i spróbujemy się zrewanżować Cracovii. Chcemy wrócić na ścieżkę, na której byliśmy kilka spotkań temu i znów zacząć wygrywać – mówi trener Vuković, który jednocześnie odpowiada na zarzuty i utrzymuje, że jego drużyna trzyma nerwy na wodzy.

– Czy mamy problem z wytrzymaniem ciśnienia, które jest związane z końcówką sezonu? Uważam, że nie – podkreślił szkoleniowiec warszawskiego zespołu.

Probierz pamięta…

Rachunek jest prosty. Legia ma osiem punktów przewagi nad Piastem Gliwice i Lechem Poznań. Do tego, aby zapewnić sobie mistrzostwo Polski, wystarczy jej jutro remis. Bo nawet jeżeli wymienione drużyny wygrają wszystko do końca, a warszawska drużyna przegra pozostałe dwa spotkania, to wówczas – wobec równej ilości punktów – o kolejności w tabeli decydować będzie wyższa pozycja po sezonie zasadniczym, który – przypomnijmy – Legia zdecydowanie wygrała.


Czytaj jeszcze: Historyczny wieczór „Pasów”


Swoją drogą ciekawe, jak do dzisiejszego spotkania podejdzie Cracovia, dla której najważniejszy jest finał Pucharu Polski. Ten jednak zostanie rozegrany dopiero za dwa tygodnie, 24 lipca.

– Teraz dla nas najważniejszy jest mecz w Warszawie, bo chcemy walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli – podkreślił Michał Probierz, opiekun „Pasów”.

Trener ten z całą pewnością, chciałby utrzeć Legii nosa. To przy Łazienkowskiej, przed pięcioma laty, w roli trenera Jagiellonii Białystok, Probierz wypowiedział słynne zdanie o whisky, kiedy porażka w doliczonym czasie gry meczu z Legią bardzo poważnie zmniejszyła szanse jego ówczesnego zespołu na mistrzostwo Polski…


Na zdjęciu: Legia Warszawa ostatnio nie wygrywa i nie strzela bramek, ale remis w domowym meczu z Cracovią da jej mistrzostwo Polski.

Fot. Damian Kościesza/Pressfocus