Remis Piasta z Lechem, choć mistrzowie grali w osłabieniu

Odmieniony Lech kontra podrażniony pechową porażką z BATE Borysów Piast. Sobotni mecz przy Okrzei już na papierze zapowiadał się niezwykle ciekawie. Na boisku od pierwszym minut było dokładnie tak, jak się spodziewano. Obie ekipy wyszły ze sporą chęcią ofensywnej gry. Gospodarzom nie przeszkodził środowy występ w europejskich i zmieniony w związku z tym skład. Z powodu drobnego urazu łydki wypadł np. stoper Jakub Czerwiński.

Piast szybko dopiął swego, bo jedna z pierwszych akcji zakończyła się golem. Gerard Badia ośmieszył Kamila Jóźwiaka i dośrodkował w pole karne, gdzie główką popisał się inny Hiszpan Jorge Felix. Gliwiczanie po chwili znów wpakowali piłkę do bramki, ale na pozycji spalonej był Urosz Korun.

Następny kwadrans należał do Lecha, który ruszył do ataku. Nowy obrońca poznaniaków Dorge Crnomarković trafi w słupek, a niecelną dobitką popisał się Karlo Muhar. Po chwili Patryk Sokołowski wybił piłkę z linii bramkowej. Lech szybko się jednak wyszumiał i inicjatywę przejął Piast. Dwie idealne sytuacja zmarnowali Kirkeskov i Parzyszek, ktrzy niepilnowani przez nikogo fatalnie uderzali główkami. Z kolei nowy golkiper Lecha – Mickey van der Hart, tuż przed przerwą, z wielkim trudem obronił mocny strzał Parzyszka.

Fani gliwickiej i poznańskiej drużyny mieli apetyt na podobnie otwartą drugą połowę spotkania. Tym razem od ataków rozpoczął Lech. Dwukrotnie dobrymi interwencjami popisał się jednak Frantiszek Plach, Najpierw słowacki golkiper Piasta obronił strzał Jóźwiaka, a po chwili Joao Amarala. Gdy Piast w końcu poważniej zaatakował także był bliski zdobycia bramki. Patryk Sokołowski wymanewrował kilku obrońców, ale jego strzał został zablokowany. Dobitkę na gola powinien zamienić Parzyszek, ale… praktycznie podał piłkę bramkarzowi. Akcja z jednej strony przenosiła się pod drugą.

Groźną kontrę Lecha zatrzymał Plach, któremu bardzo zależało na rehabilitacji za środowy mecz z BATE. Poznański zespół naciskał a zwłaszcza w ostatnim kwadransie, gdy grał w przewadze. Słowak Tomasz Huk ratował przed sytuacją sam na sam Jóźwiaka i „wyciął” ofensywnego piłkarza „Kolejorza”. Sędzia Kwiatkowski nie miał żadnych wątpliwości i pokazał nowemu obrońcy gliwiczan czerwoną kartkę. Lech zamknął Piasta na swojej połowie i w końcu przełamał gliwicki mur. A zrobił to piłkarz, który dwa miesiące temu świętował przy Okrzei mistrzostwo Polski – Paweł Tomczyk. Rezerwowy napastnik wrócił z wypożyczenia i z zimną krwią pokonał Frantiszka Placha. Słowak do końca miał co robić. Nie dał się zaskoczyć mocnemu strzałowi Makuszewskiego.

W ostatnich minutach z urazem borykał się napastnik Piasta Dani Aquino, a defensywa gliwiczan z atakami Lecha. Tym razem nie było powtórki ze środowego pucharowego meczu i gliwiczanie dopisali sobie pierwszy punkt w nowym sezonie.

 

Piast Gliwice – Lech Poznań 1:1 (1:0)

1:0 – Felix, 7 min (głową, asysta Badia), 1:1 – Tomczyk, 82 min (asysta Jevtić)

PIAST: Plach – Mokwa, Korun, Huk, Kirkeskov – Felix, Sokołowski, Dziczek, Badia (79. Byrtek) – Valencia (73. Konczkowski) – Parzyszek (67. Aquino). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Pietrowski, Hateley, Holubek, Milewski, Borkała.

LECH: Van der Hart – Gumny, Rogne, Crnomarković, Kostewycz – Muhar (79. Tomczyk), Tiba – Jóźwiak, Jevtis, Puchacz (64. Makuszewski) – Amaral (72. Żemaletdinow). Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Szymański, Moder, Cywka, Skrzypczak, Klupś.
Sędziował – Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 4698.
Żółte kartki: Felix (64. faul), Dziczek (90+3. faul) – Muhar (66. faul).
Czerwona kartka: Huk (77. faul)

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ