Remis pod Klimczokiem. Podbeskidzie bliżej… I ligi

„Górale”, w starciu z Wisłą Płock, prowadzili. Skończyło się jednak podziałem punktów, dzięki czemu „Nafciarze” zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie.


Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia Podbeskidzia. Trzeba jednak zaznaczyć, że „górale” nie objęliby prowadzenia, gdyby nie zupełnie bierna postawa obrońców drużyny z Płocka. Po dośrodkowaniu w pole karne z prawej strony kompletnie nieudanym strzałem „popisał się” Petar Mamić. Do tego stopnia, że próba zdobycia gola zakończyła się… asystą. Do piłki dopadł bowiem Jakub Hora i oddał fenomenalne uderzenie z lewej nogi, które wpadło w samo okienko bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego. Trener Wisły, Maciej Bartoszek, zrobił wielkie oczy po tym strzale i zdaje się, że zaczął wymyślać karę dla swoich obrońców, którzy solidarnie, w czwórkę, przyglądali się, jak czeski pomocnik bielskiego zespołu umieszcza piłkę w siatce.

„Górale” potrzebowali szybkiego gola, jak kania dżdżu. Problem ich polegał jednak na tym, że zupełnie… oddali następnie rywalowi pola gry. Wisła, choć nie stwarzała klarownych sytuacji, zdominowała mecz, a w takich okolicznościach najłatwiej jest coś „nawywijać”. Jak popełnić największy idiotyzm w meczu o życie swojego zespołu? Pokazuje i objaśnia Dmytro Baszłaj, stoper Podbeskidzia. Który w niegroźnej sytuacji sfaulował w polu karnym Dawida Kocyłę. Sędzia nie miał wyjścia, wskazał na 11 metr, a skutecznym z rzutu karnego okazał się Mateusz Szwoch. Michal Pesković miał piłkę na rękach, ale nie zdołał wybronić mocno uderzonej futbolówki.

Na początku drugiej połowy Wisła Płock miała znakomitą szansę na podwyższenie prowadzenie, ale nie wykorzystał jej Rafał Wolski. Który, szukając długiego rogu bramki Podbeskidzia, został powstrzymany przez Michala Peskovicia. Następnie, przez kilkadziesiąt minut, nic specjalnego na placu gry się nie działo. Bo zespół przyjezdny doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że remis daje mu pewne utrzymanie w ekstraklasie. „Górale” próbowali atakować, ale czynili to zbyt nieporadnie. W 79. minucie spotkania piłka wpadła do siatki gości, po szybkiej, dobrze zorganizowanej kontrze, ale Peter Wilson był na wyraźnym spalonym.

Pod koniec meczu Podbeskidzie stworzyło jeszcze jedną, klarowną sytuację bramkową, ale Karol Danielak nie sięgnął piłki. Podział punktów pod Klimczokiem spowodował, że Wisła Płock zagwarantowała sobie utrzymanie w ekstraklasie. A Podbeskidzie? Jeżeli w niedzielę Stal Mielec pokona u siebie Legię Warszawa, to „górale” spadną z najwyższej klasy rozgrywkowej. I wtedy pozostanie im czekać na orzeczenie Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych. Przypomnijmy bowiem, że Komisja Licencyjna nie przyznała klubowej z Mielca licencji na występy w ekstraklasie w sezonie 2021/22.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Płock 1:1 (1:1)

1:0 – Hora, 5 min, 1:1 – Szwoch, 28 min (karny).

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Rundić, Mamić (65. Danielak), Baszłaj – Hora, Ubbink (46. Roginić), Niepsuj, Sitek (46. Frelek) – Rzuchowski, Biliński (65. Wilson). Trener Robert KASPERCZYK.

WISŁA: Kamiński – Zbozień (82. Lesniak), Rzeźniczak, Uryga, Tomasik – Szwoch, Lagator, Kocyła (88. Pyrdoł), Wolski (82. Michalski) – Garcia (75. Vallo), Tuszyński.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Rzuchowski, Frelek, Rundić – Zbozień.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus