Remis z Senegalem brałbym w ciemno

Adam GODLEWSKI: Dlaczego sceptycznie patrzy pan na szanse reprezentacji Polski w mistrzostwach świata?

Andrzej GRAJEWSKI: – Nie chodzi o to, że nie lubię naszej drużyny, albo źle życzę rodakom, bo zawsze mocno ściskam kciuki za zespół, który prowadzi Adam Nawałka. Po prostu znam umiejętności poszczególnych zawodników z Senegalu, którzy występują w czołowych ligach w Europie. I nie są zmiennikami, to znaczy nie grają jedynie ogonów albo wcale. Czego nie można powiedzieć o znaczących dla naszej drużyny zawodnikach, Grzegorzu Krychowiaku, czy Kubie Błaszczykowskim. A właśnie ten szczegół może być decydujący dla losów rywalizacji z Afrykanami.

Na jakie aspekty gry Senegalczyków nasi piłkarze powinni szczególnie zwrócić uwagę?

Andrzej GRAJEWSKI:- Nie ma się sensu oszukiwać – dzisiejszy rywal jest lepszy od nas pod względem motorycznym. Senegalczycy są szybsi, lepiej skoordynowani, nawet wygimnastykowani. To naprawdę zespół atletów, więc zastanawiam się, że chyba zbyt duże są oczekiwania od naszej drużyny. W Polsce na każdym kroku podkreśla się, że atutem kadry Nawałki jest doświadczenie, bo piłkarze już dwa lata temu grali na dużym turnieju. Proszę mi jednak pokazać zawodnika, który w wieku 30 lat lepiej grał w piłkę niż gdy miał lat 28? To tak nie działa; jeśli ktoś twierdzi, że cała ta generacja podniosła umiejętności, to ja mogę się jedynie roześmiać.

Senegal to przede wszystkim Sadio Mane?

Andrzej GRAJEWSKI:- Futbol to gra zespołowa, ale oczywiście takie indywidualności jak Mane są w stanie przesądzić losy spotkań w pojedynkę. Myślę, że takich osobowości Afrykanie mają w składzie trzy, może nawet cztery, w każdej formacji, począwszy od Kalidou Koulibaly’ego. Natomiast my gracza światowej klasy mamy tylko jednego. To zresztą najlepszy polski piłkarz w historii po Włodku Lubańskim, albo nawet na równi z nim – mówię oczywiście o Robercie Lewandowskim. Tyle że wokół naszego kapitana pojawiła się bardzo negatywna otoczka, kibice Bayernu już go nie chcą w Monachium, z kolei władze bawarskiego klubu nie chcą Roberta sprzedać. Mimo że pojawiły się poważne podobno propozycje. Prawda jest jednak taka, że Lewandowski albo powinien odejść do Realu Madryt, albo zostać w Bayernie. Bo inne kluby są z niższej półki, więc nie powinny go w ogóle interesować. A kibicami w ogóle na jego miejscu bym się nie przejmował, jeśli bowiem strzeli w nowym sezonie pięć goli w trzech meczach Bundesligi, to wszyscy mu wybaczą. W piłce wszystko dzieje się szybko, to co było wczoraj jest naprawdę zamierzchłą historią.

Lewandowski wytrzyma ciśnienie, które sam wywołał po ogłoszeniu jeszcze przed mundialem przez jego menedżera, że zamierza odejść z Bayernu?
Andrzej GRAJEWSKI:- To wie tylko Robert, ale sądzę, że skoro wytrzymał jako Polak tyle lat w Bundeslidze, to skórę ma już tak grubą, iż jakiekolwiek komentarze nie są w stanie ani go ziębić, ani sparzyć.

Jakie atuty mamy oprócz RL9?

Andrzej GRAJEWSKI:- Wola zwycięstwa i walka, bo mam pewność, że żaden z naszych piłkarzy nie będzie żałował ani serducha, ani wątroby. Na ile to wystarczy, dopiero się przekonamy, ale z góry trzeba zakładać, że kluczowe dla wyników na mundialu są umiejętności. A mecz z Chile pokazał, że przez 25 minut nie byliśmy w stanie wyprowadzić piłki z własnej połowy. Co oczywiście jak najgorzej świadczy o naszej linii pomocy, która w moim odczuciu jest najsłabszą formacją w zespole. Nie mam za to obaw o boki obrony, bez względu na ustawienie, na które zdecyduje się trener Nawałka. Odpowiednim gazem, i wydolnością dysponują Maciej Rybus i Łukasz Piszczek, który jest jednym z trzech naszych najlepszych obecnie zawodników. A w odwodzie zostaje jeszcze Bartek Bereszyński, który przed mundialem osiągnął naprawdę wysoką formę. Tyle że to jedyne pozycje w defensywie, o które pozostaję spokojny.

Obrona bez Kamila Glika będzie w stanie sprostać mundialowym wyzwaniom?

Andrzej GRAJEWSKI:- Oglądam praktycznie wszystkie mecze Glika w Monaco, i w klubie to piłkarz do specjalnych zadań. Typu: przyciąć, wyciąć, daleko wykopnąć piłkę, albo wyrzucić ją na aut. Kamil nie bierze udziału w kreowaniu akcji swojego zespołu, więc pod tym względem to nie będzie osłabienie naszego zespołu. Ale tylko pod tym. Bo Michał Pazdan, przy całym szacunku dla tego piłkarza, który jako pierwszy serce i wątrobę kładzie na boisku, umiejętności ma przeciętne, biorąc pod uwagę światowe standardy. A szybkością także będzie ustępował Senegalczykom, więc mam ogromne obawy jego dyspozycję. Jeśli obok Michała zagra Jan Bednarek, będę mocno mu kibicował, przed nim jest bowiem – mam nadzieję – wspaniała przyszłość, jest przecież młody i ma wspaniałe warunki fizyczne. Ale jakoś nie mogę zapomnieć finału Pucharu Polski sprzed roku, kiedy zachował się niczym uczeń trzeciej klasy przy stracie drugiego gola w meczu z Arką; dał sobą zakręcić tak mocno, że pewnie jeszcze pół godziny później miał problem z odnalezieniem drogi do szatni. Na dziś lepiej gra w powietrzu niż nogami, taka jest prawda. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby przez środkowych obrońców Nawałka miał nieprzespane noce.

Do kogo w pomocy ma pan największe zastrzeżenia?

Andrzej GRAJEWSKI:- We Francji dwa lata temu liderem tej formacji był Krychowiak, ale od tamtej pory więcej czasu spędził u wizażysty i fryzjera, ewentualnie w butikach z ekskluzywną odzieżą. Ma zauważalny gołym okiem deficyt szybkości, więc byłbym mocno zdziwiony, gdyby trener Nawałka nie wystawiał na tym mundialu dwóch piłkarzy o charakterystyce szóstki. Grzegorz w pojedynkę nie da sobie bowiem rady w finałach mistrzostw świata.

Błaszczykowski może, podobnie jak we Francji, być asem atutowym w talii Nawałki, mimo że wiosną incydentalnie zaznaczył swoją obecność na boiskach Bundesligi?

Andrzej GRAJEWSKI:- Plusem Kuby jest niesamowite doświadczenie, minusem – to że jest kontuzjogenny. Jeśli jednak będzie w pełni zdrowy, to na pewno jego obecność jest wzmocnieniem naszej kadry. Nie wiem tylko, czy na 45 minut, czy może na godzinę, bo pewnie trudno będzie wytrzymać Błaszczykowskiemu cały mecz, patrząc w historię jego ostatniej choroby. Szkoda, że trener Nawałka nie zabrał do Rosji Sebastiana Szymańskiego i Szymona Żurkowskiego, bo ich młodość, fantazja i zawadiactwo mogłyby się przydać. No a Kuba miałby wartościowego zmiennika w osobie legionisty.

Do Rosji poleciał Sławomir Peszko. To zasłużona nominacja na mundial?

Andrzej GRAJEWSKI:- Peszko jest potrzebny Nawałce, dlatego znalazł się w kadrze na mistrzostwa świata. Sławkowi nie można nigdy było odmówić zaangażowania w walkę, a w piłkę też potrafi grać, więc nie tylko charakter stanowi jego atut. Owszem, poza boiskiem nałapał minusów, ale mogę podać sto innych nazwisk piłkarzy, byłych i obecnych, którzy rozrabiali jeszcze bardziej, a nawet łamali prawo, ale jakoś odpowiedzialność im się upiekła. Prosiłbym zatem o poważne traktowanie zawodnika, który z pewnością poziomem nie odstaje od reszty zespołu. I na pewno do Rosji nie pojechał za zasługi.

Na co – pańskim zdaniem – ten nasz poziom się przełoży podczas turnieju?

Andrzej GRAJEWSKI:- Daj Boże, aby wystarczył do wyjścia z grupy, ale rozsądek podpowiada mi coś zupełnie innego – że punktów za dużo w Rosji w trzech meczach nie wywalczymy, a pierwsze grupowe spotkanie raczej przegramy. A w każdym razie faworytem są Senegalczycy. Dlatego nie ukrywam, że remis przed pierwszym gwizdkiem brałbym w ciemno. Na pocieszenie powiem, że przed meczem Niemcy – Meksyk, zespołowi z Ameryki Środkowej też nie dawałem wielkich szans. Tymczasem obrońcy tytułu mistrza świata zagrali jak oldboje. Gdyby Meksykanie trochę lepiej grali w piłkę, to skończyłoby się 3:0. Nie dziwię się zatem, że wczoraj Niemcy odwołali wszystkie aktywności medialne,i pochowali się w piwnicach, gdzie głowią się nad sposobami wyjścia z kryzysu.

Dadzą radę się podnieść?

Andrzej GRAJEWSKI:- Niemcy to zawsze Niemcy, ale brak dynamiki u nich był zatrważający. Nie byli też w stanie konstruować składnych akcji do przodu, grali głównie do boku, co było bezproduktywne. Thomas Mueller i Mesut Oezil powinni być zmienieni już po dwóch kwadransach, a Joshua Kimmich na prawej obronie kompromitował się równie mocno jak oni. Nie wiem, czy tak kiepsko niemiecki zespół został przygotowany, czy tylko jeszcze nie odpalił. Podobno atmosfera w szatni, którą politycznym wystąpieniem zepsuli mający tureckie pochodzenie Oezil i Ilkay Guendogan, nie wróciła jeszcze do normalnego stanu. Tak w każdym razie wczoraj mówili mi ludzie związani z Die Mannschaft.