Remis ze wskazaniem

Piłkarze Zagłębia wciąż bez ligowego zwycięstwa na własnym stadionie, ale po meczu z wiceliderem z Kielc na Ludowym powiało lekkim optymizmem.


Sosnowiczanie postraszyli Koronę i gdyby byli nieco bardziej skuteczni mogli zgarnąć całą pulę. Po raz pierwszy schodzących do szatni graczy z Sosnowca w końcu pożegnały brawa…

Na Ludowym spotkały się dzisiaj drużyny z przeciwległych biegunów tabeli. Korona, który mierzy w tym sezonie w awans do ekstraklasy jak na razie tylko raz zeszła z boiska pokonana i w tabeli przed meczem z Zagłębiem ustępowała jedynie Widzewowi Łódź, który w weekend ograł Skrę Częstochowa. Sosnowiczanie z kolei do meczu z ekipą z Kielc przystępowali jako „czerwona latarnia” ligi.

Podobnie jak w meczu pucharowym z Ruchem Zdzieszowice debiutujący na trenerskiej ławce Zagłębia w lidze Artur Skowronek ustawił zespół ofensywnie, z trójką środkowych obrońców i dwoma wahadłowymi. W tej roli wystąpili Kamil Smoleń i Dawid Gojny.

Sosnowiczanie odważnie weszli w mecz, ale to rywal stworzył pierwszą bramkową okazję. W 8 minucie groźny strzał z lewej strony pola karnego oddał Jakub Łukowski, ale Kamil Bielikow był na posterunku. Dwie minuty później mogło być 1:0 dla Zagłębia. Po dośrodkowaniu Quentina Seedorfa Smoleń uderzył piłkę głową, ale na jego nieszczęście futbolówka zatrzymała się na słupku. Kolejną bramkową okazję sosnowiczanie stworzyli sobie ponownie po uderzeniu piłki głową. W 22 minucie minimalnie chybił aktywny od pierwszych minut Szymon Sobczak, z którym defensorzy Korony mieli sporo problemów. Kielczanie próbowali narzucić swój styl gry i przejąć inicjatywę na wydarzeniami na boisku, ale mimo, że częściej byli przy piłce i momentami spychali Zagłębie do defensywy w pierwszych czterdziestu pięciu minutach poza strzałem z pierwszych fragmentów spotkania nie zagrozili poważniej bramce Bielikowa.

Do przerwy na największe słowa uznania zasłużyła piłkarski narybek z Akademii Zagłębia im. Włodzimierza Mazura, która w sektorze przeznaczonym dla gości kapitalnie dopingowała starszych kolegów.

Drugą połową z większym animuszem rozpoczęli gospodarze. Sosnowiczanie próbowali strzałów z dystansu, ale obrońcy kielczan skutecznie je blokowali. Od 57 minuty Zagłębie musiało sobie radzić bez Vedrana Dalicia, który podczas jeden z interwencji doznał urazu i opuścił plac gry. W miejsce Chorwata pojawił się Słowak Lukas Duriska. W 66 minucie sosnowiczanie byli bliscy szczęścia. W pole karne wpadł Dawid Gojny, ale z jego uderzeniem poradził sobie golkiper gości. Chwilę potem po rozegraniu rzutu rożnego uderzał Seedorf, ale Konrad Forenc ponownie był na posterunku.

Chwilę po tej akcji podwójnej zmiany dokonał Dominik Nowak, szkoleniowiec kielczan. Na boisku pojawili się Zvonimir Petrovic oraz Jakub Górski, a tymczasem to Zagłębie, które z każdą minutą przekonywało się, że rywal nie taki straszny w końcu mogło wyjść na prowadzenie. Duriska przedarł się prawą stroną boiska i dośrodkował niemal z końcowej linii, a Kacper Smoleń uderzył piłkę głową po koźle, ale Forenc ponownie nie dał się zaskoczyć.

Podobnie jak przy uderzeniu z rzutu wolnego Gojnego, który z narożnika pola karnego próbował zaskoczyć bramkarza kielczan. Zamiast bramki, kolejny rzut rożny, po którym przymierzył Szymon Pawłowski, ale piłka poszybowała daleko od bramki.

W końcówce goście przenieśli ciężar gry na połowę sosnowiczan i po jednym z ataków zagrozili bramce Zagłębia, ale piłka po woleju Petrovicia z około 10 metrów poszybowała nad bramką sosnowiczan.

W 90 minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał obrońca Korony Mario Zebić. Sędzia doliczył pięć minut, ale Zagłębie mimo szczerych chęci nie zdołało wykorzystać liczebnej przewagi i  ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami, choć z przebiegu meczu na więcej zasłużyli sosnowiczanie, którzy zwłaszcza po przerwie byli drużyną lepszą.

– Na pewno kibice zobaczą piłkarzy, którym się chce. Mamy zrobić jedno – po meczu spojrzeć w lustro i powiedzieć: „to było 110%”. I z takim nastawieniem wyjdziemy na ten mecz – mówił przed spotkaniem trener Artur Skowronek. Po meczu śmiało można powiedzieć, że piłkarze Zagłębia mogą spokojnie spojrzeć w lustro. Jeśli do zaangażowania i woli walki dojdzie jeszcze wykończenie i skuteczność to sosnowiczanie szybko powinni dźwignąć się w ligowej tabeli.

Zagłębie Sosnowiec – Korona Kielce  0:0

ZAGŁĘBIE Bielikow – Dalić (57. Duriska), Jończy, Kamiński – Smoleń, Ambrosiewicz, Szumilas (77. Oliveira), Gojny – Bryła (71. Pawłowski), Sobczak, Seedorf (77. Banaszewski) Trener Artur SKOWRONEK

Korona  Forenc – Zebić, Malarczyk, Koj, Danek – Podgórski (57. Lewandowski), Oliveira, Szpakowski (68. Petrović), Sierpina, Błanik (68. Górski)– Łukowski (93. Szarek) Trener Dominik NOWAK

Sędziował Piotr Urban (Warszawa) Żółte kartki Sobczak – Zebić Szpakowski, Podgórski, Malarczyk

Czerwona kartka Zebić 90. (za drugą żółtą).

Widzów 980

Piłkarz meczu: Konrad Forenc