Reprezentacja. 50 dywaników, zero pożarów

Mamy w sobie pokorę i szacunek do przeciwników, ale zdobycie sześciu punktów w dwóch najbliższych meczach to nasz podstawowy cel – zapowiedział Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski, przed spotkaniami z Łotwą i Macedonią Północną w ramach eliminacji Euro 2020.

Jutro do Rygi

Zgrupowanie rozpoczęło się wczoraj. Po południu kadra trenowała na boisku warszawskiego KS Zwar, ale w bardzo okrojonym składzie, bo część zawodników zaliczyła tylko zajęcia regeneracyjne po weekendowych meczach ligowych. Z kontuzjami problemów nie ma.

– Jedynym zawodnikiem zgłaszającym problemy jest Artur Jędrzejczyk. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Od lekarza tuż po spotkaniu ligowym dostaliśmy informację, że wszystko będzie OK – zakomunikował Brzęczek.
Wieczorem sztab analizował wraz z kadrowiczami bezbramkowo zremisowane wrześniowe starcie z Austrią. Już w środę biało-czerwoni wylecą do Rygi.

– Tak naprawdę mamy tylko jedną jednostkę, tę wtorkową, by przygotować się do dwóch spotkań – przyznał selekcjoner.

Mimo że Polska wciąż otwiera tabelę swojej grupy eliminacyjnej, to za ostatnie występy zebrała sporo krytyki, a atmosfera wokół zespołu nie jest najlepsza. Porażka ze Słowenią i remis z Austrią spowodowała, że przewaga nad resztą rywali stopniała. Mówiło się, że Jerzy Brzęczek lata po Europie i odwiedza kolejnych kadrowiczów, by „gasić pożary”, a wylądował też na dywaniku u prezesa Zbigniewa Bońka.

Duma ze zmienników

– Odkąd tylko zostałem selekcjonerem, takich „dywaników” miałem już około 50. Bardzo często rozmawiamy z prezesem, wymieniamy się spostrzeżeniami na temat piłki, potencjału, możliwości. To rzecz normalna. Oczywiste, że wszyscy byliśmy niezadowoleni, szczególnie z tego, jak wypadliśmy w pierwszej połowie meczu z Austrią. Zapewniam jednak, że nie musiałem gasić żadnych pożarów. Czasem ktoś powie coś w emocjach, ale wiem, jak ta drużyna zachowuje się na co dzień. Zawodnicy mają świadomość, że nie do końca wykorzystujemy nasze możliwości. Widzę, jak prezentujemy się na treningach. To największe wyzwanie, by przełożyć je na mecze o punkty. Wtedy będziemy kreować więcej sytuacji, strzelać więcej goli. Reprezentacja zawsze będzie wzbudzać emocje. Skoro przyszedł gorszy okres, to jest to powód do szukania sensacji. Powtarzam jednak, że jestem dumny, patrząc na to, jak pracują i jak zachowują się zawodnicy. Ich postawa, pełne zaangażowanie, zadowala mnie. Spójrzmy na to, jak reagują ci, którzy podczas meczów wchodzą z ławki. Zmiennicy dodają nam jakości. W eliminacjach pięć bramek oraz dwie asysty to udział zawodników, którzy zaczynali dany mecz jako rezerwowi. Oczywiście, nie są do końca z tego zadowoleni, ale wchodząc na boisko, pomagają. To dla mnie najlepszy wykładnik tego, czy w kadrze jest dobry klimat, odpowiednia rywalizacja – przekonuje Brzęczek.

Spokojny o skuteczność

We wrześniowych konfrontacjach ze Słowenią i Austrią kadra nie zdobyła bramki. Robert Lewandowski, który u Adama Nawałki trafiał do siatki hurtowo, w tych eliminacjach na listę strzelców wpisał się tylko dwukrotnie. W dodatku raz – z Izraelem – z rzutu karnego. Dziś RL9 znajduje się w znakomitej dyspozycji, czego nie można z kolei powiedzieć o naszych innych napastnikach, Arkadiuszu Miliku czy Krzysztofie Piątku.

– Naszym podstawowym zadaniem jest to, by stwarzać więcej sytuacji. We wcześniejszych meczach nie było ich dostatecznie dużo. Właściwe wybory, ostatnie podanie – to decydujące czynniki w grze do przodu. Jestem spokojny, że zaczniemy kreować okazje i Robert będzie strzelał gole – zwłaszcza że jest w formie życia. Dla Arka i Krzyśka nie jest to łatwy okres. Zwróćmy jednak uwagę, że Krzyśkowi partnerzy w Milanie nie wypracowują wielu sytuacji, a Arek jest dopiero dwa mecze po kontuzji. Wkrótce wróci do nich skuteczność, a przyjazd na zgrupowanie kadry da im dodatkową motywację – mówił Brzęczek.

Mecz z Łotwą – w czwartek w Rydze, z kolei z Macedonią Północną – w niedzielę na PGE Narodowym. Pierwszy gwizdek w obu przypadkach rozbrzmi o 20.45.

Wojciech Chałupczak

Na zdjęciu: Pozostaje nam wierzyć, że rywale nie podłożą biało-czerwonym nogi na ostatniej prostej eliminacji ME.