Reprezentacja. Co to będzie? Kto to będzie?

Wiadomo, że Paulo Sousa nie poprowadzi więcej reprezentacji Polski. Decyzje co do jego następcy muszą zapaść szybko, bo czasu nie mamy na nic.


Cezary Kulesza, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, zwołał na dziś nadzwyczajne posiedzenie zarządu związku. Wszystko dlatego, rzecz jasna, że Paulo Sousa nie chce dłużej prowadzić naszej drużyny narodowej. Wszyscy pogodziliśmy się już z tym, że Portugalczyk nie będzie dłużej pracował z „biało-czerwonymi”, choć Kulesza stanowczo odmówił prośbie selekcjonera o rozwiązaniu kontraktu. Na dziś wiemy tyle, że szkoleniowiec, który wybiera się do Brazylii, ma z własnej kieszeni pokryć odszkodowanie, które wynosi ok. 300 tysięcy euro.

Sprawa ta cały czas, na zlecenie naszego związku, analizowana jest przez prawników i nie wykluczone, że skończy się na drodze sądowej. W instancjach do tego przewidzianych z ramienia FIFA, UEFA, albo nawet w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie.

Tak, czy inaczej Paulo Sousy już w reprezentacji Polski nie ma i dzisiejsze spotkanie, z całą pewnością, będzie poświęcone temu, by znaleźć wyjście z zaistniałej sytuacji. Nie ma wątpliwości, że rozmowy dotyczyć będą tego, kto i na jakich zasadach obejmie zespół. Choć Kulesza powiedział w jednym z wywiadów, że zastępstwa dla Paulo Sousy nie szuka.

Nawałka, czyli głos rozsądku

Nikt, a już najbardziej piłkarze, nie wyobrażają sobie sytuacji, że w marcu przyjadą na zgrupowanie przed barażowym półfinałem o awans do mundialu z Rosją i zastaną w Warszawie Paulo Sousę. Nic w tym zatem dziwnego, że ruszyła giełda nazwisk. Wczoraj sygnalizowaliśmy już, że najmocniej na niej stoją akcje dwóch trenerów. Czesława Michniewicza i Adama Nawałki.

24 godziny, to w dzisiejszym świecie, a tym bardziej w dzisiejszym futbolu, szmat czasu. Nic zatem w tym dziwnego, że pojawiły się ostatnio nowe informacje na ten temat. Rąbka tajemnicy uchylił m.in. Roman Kołtoń, ekspert Polsatu Sport, który po rozmowie z Adamem Nawałką powiedział, że ten nigdy reprezentacji by nie odmówił.

Następnie w kontekście byłego selekcjonera reprezentacji Polski, który drużynę narodową prowadził w latach 2013-18, pojawiły się kolejne doniesienia. TVP Sport poinformowało, że Nawałka rzeczywiście byłby skłonny powrócić na selekcjonerską ławkę, ale z założeniem, że po barażach mógłby zrezygnować.

Nie doprecyzowano jednak, czy po przegranych, czy też po wygranych barażach. Trudno jest nam sobie wyobrazić bowiem sytuację, że trener obejmuje drużynę narodową, wygrywa z nią baraże, a następnie rezygnuje ze stanowiska! Ale jeżeli nie zostanie to precyzyjnie przedstawione, to takie ewentualności wykluczyć przecież nie można.

Za kandydaturą Adama Nawałki przemawia wiele. Przede wszystkim to, że kręgosłup naszej drużyny pochodzi przecież z czasów, kiedy to właśnie trener z Krakowa pracował z reprezentacją. To on stworzył pewnego rodzaju oś, która rozpoczyna się od Wojciecha Szczęsnego i przechodzi przez Kamila Glika, Grzegorza Krychowiaka, Piotra Zielińskiego, Arkadiusza Milika i kończy się na Robercie Lewandowskim.

Wszyscy wymienieni zawodnicy do dziś grają w reprezentacji Polski. Każdy z wymienionych wystąpił z orzełkiem na piersi minimum 60 razy. I jeżeli są zdrowi i w dobrej formie, to raczej nie wyobrażamy sobie „biało-czerwonych” bez nich.

Włoch nie tym razem

Przed Cezarym Kuleszą i zarządem związku wielkie wyzwanie. Warto bowiem zacząć od tego, czy powoływać nowego selekcjonera na krótko, czy też postawić na kogoś na dłużej. Czyli czy podpisać kontrakt tylko do końca marca, a wtedy zobaczymy, jak pójdą nam baraże, czy też zawrzeć umowę, np. do końca eliminacji Euro 2024, które rozpoczną się na wiosnę 2023 roku? Jest jeszcze inna możliwość, a mianowicie zawarcie umowy z trenerem do końca 2022 roku.

Zakładamy wówczas, że jednak nie awansujemy do mistrzostw świata w Katarze, ale w czerwcu, a następnie we wrześniu, rywalizować będziemy w Lidze Narodów pod wodzą tego samego szkoleniowca. Jak zatem widać możliwości jest wiele i teraz do władz PZPN-u należy podjęcie najlepszej z możliwych decyzji. Wydaje się, że Nawałka byłby idealnym kandydatem na wariant tymczasowy właśnie, choć na pewno nie jest jedynym kandydatem. Mówi się, co zrozumiałe, o Czesławie Michniewiczu, który zna specyfikę pracy z drużyną narodową. Tymczasem wczoraj pojawiła się kolejna, bardzo ciekawa kandydatura.

Podobno zainteresowany prowadzeniem reprezentacji Polski jest… Juergen Klinsmann! To były znakomity napastnik reprezentacji Niemiec, który w 1990 roku zdobył mistrzostwo świata. „Klinsi” ma również spore sukcesy w karierze szkoleniowej. W 2006 roku doprowadził reprezentację Niemiec do trzeciego miejsca na świecie, a następnie – przez pięć lat – był selekcjonerem reprezentacji Stanów Zjednoczonych, z którą wygrał Złoty Puchar CONCACAF.

Od lutego pozostaje bez zatrudnienia, po tym, jak zrezygnował – po niespełna trzech miesiącach – z prowadzenia Herthy Berlin. Co ciekawe w gronie kandydatów do zastąpienia Paulo Sousy, jak na razie, nie pojawiają się nazwiska włoskich trenerów.

To wyraźny efekt zmian we władzach PZPN. Przypomnijmy, że po zwolnieniu Jerzego Brzęczka obracaliśmy się niemal wyłącznie wokół kandydatów z Półwyspu Apenińskiego. Zbigniew Boniek wybrał wtedy Paulo Sousę, który Włochem nie jest, ale świetnie zna realia tamtego futbolu, bo grał, a także we Włoszech pracował.




Na zdjęciu: Czy taki powrót na ławkę selekcjonerską jest możliwy? Głos rozsądku mówi, że tak.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus