Reprezentacja. Ludzie selekcjonera

Kilku zawodników, z którą Czesław Michniewicz był na Euro 2019 we Włoszech, może liczyć na powołanie na marcowe mecze.


Jesienią 2018 roku, po wygranych barażach z Portugalią, Czesław Michniewicz wprowadził – jako pierwszy selekcjoner w historii – reprezentację młodzieżową do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Był to jeden z największych sukcesów w polskim futbolu ostatnich lat, a większym był chyba jedynie ćwierćfinał Euro 2016 drużyny Adama Nawałki. Przed turniejem, który rozgrywany był we Włoszech i w San Marino naszej młodzieży, która trafiła do grupy z Belgią, Włochami i Hiszpanią, nie dawano żadnych szans na dobry wynik.

Tymczasem zespół Michniewicza sprawił najpierw niespodziankę, wygrywając 3:2 z Belgią, a następnie sensację, bo pokonał 1:0 drużynę włoską. Porażka 0:5 z Hiszpanami zamknęła nam wprawdzie drogę do półfinału, a także do IO w Tokio, ale występ młodych „biało-czerwonych” odebraliśmy w kategorii sukcesu. Cieszyliśmy się z postawy całego zespołu, a także pojedynczych zawodników. Wybrańcom Michniewicza, a teraz – skoro trener ten został selekcjonerem reprezentacji Polski – warto przyjrzeć się, którzy zawodnicy stanowili o sile tamtego zespołu. I którzy mają szansę zaistnieć w drużynie narodowej już w najbliższym czasie.

Sousa go nie zauważał

W inauguracyjnym turniej meczu z Belgami wybitną wręcz partię rozegrał Szymon Żurkowski. Był wszędzie, a na dodatek strzelił gola i zaliczył asystę. W pomeczowych ocenach „Sport” nagrodził tego zawodnika notą maksymalną, czyli 10. Co ciekaw Żurkowski był już wtedy piłkarzem Fiorentiny, której zawodnikiem został w styczniu 2019 roku, choć pół roku przed turniejem spędził jeszcze w Górniku Zabrze.

Po takim turnieju byliśmy wręcz przekonani, że pochodzący z Jastrzębia-Zdroju piłkarz przebojem wedrze się do Serie A. Rzeczywistość okazała się jednak bardzo brutalna i w pierwszym sezonie po wyjeździe z Polski Żurkowski nie tylko nie zaistniał we włoskiej ekstraklasy, ale nie dawał sobie rady nawet na jej zapleczu.

Wreszcie ograł się w Serie A, w barwach Empoli, z którym wywalczył awans. A teraz łapie sporo minut na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Paulo Sousa jednak jesienią tego nie zauważył, ale jesteśmy przekonani, że Czesław Michniewicz zauważy. Wydaje się, że na marcowy dwumecz Żurkowski powołanie ma pewne.

Bielik z przytupem

Innym z bardzo ważnych zawodników Michniewicza na turnieju we Włoszech był Krystian Bielik. Choć grał albo jako defensywny pomocnik, albo jako obrońca, strzelił dwie bramki. W tym tę zwycięską w meczu z Włochami. Jesteśmy przekonani, że dziś Bielik byłby etatowym reprezentantem Polski. Ale dwie bardzo ciężkie kontuzje, w obu przypadkach zerwanie więzadła krzyżowego w kolanie, zahamowała jego karierę na dwa lata. Ale właśnie, po drugim z koszmarnych urazów, Krystian Bielik powrócił do gry. I to z przytupem.

W niedzielę, w doliczonym czasie gry meczu jego Derby County z Birmingham na zapleczu Premier League, Polak strzelił pięknego gola przewrotką. Doznał przy tym urazu barku, na szczęście tym razem niegroźnego, ale jeden gol raczej nie wystarczy, by dostać od Michniewicza powołanie na Rosję. Bielik ma jednak nieco ponad miesiąc, by przekonać do siebie trenera, który w młodzieżówce na niego stawał. A dzięki temu Bielik zadebiutował w seniorskiej reprezentacji u Jerzego Brzęczka.

Szymański ma pewne

Sebastian Szymański, konsekwentnie pomijany przez Paulo Sousę, powołanie na mecz z Rosją ma, jak w banku. U Michniewicza był podstawowym zawodnikiem, a na Euro 2019 roku. Strzelił gola w meczu z Belgią. Wcześniej, zresztą, strzelał również w barażach z Portugalią. W tym sezonie świetnie radzi sobie w rosyjskiej ekstraklasie, a więc – tak się wydaje – może liczyć nie tylko na powołanie, ale również na to, że na Łużnikach wyjdzie w podstawowym składzie. A przynajmniej spośród wszystkich kadrowiczów Michniewicza z 2019 roku jest takiego wyróżnienia najbliższy, choć nie jest zawodnikiem tamtej drużyny, który dziś ma największą liczbę rozegranych spotkań w zespole narodowym.

Takim piłkarzem jest Kamil Jóźwiak, który 22 razy wystąpił w seniorskiej drużynie narodowej. Co jednak ciekawe „Józio” na Euro 2019 zagrał tylko w końcówce meczu z Belgią. Trener stawiał wówczas na Filipa Jagiełłę na prawej flance. A w ataku na Dawida Kownackiego, który był największą gwiazda tamtej drużyny. Z tego powodu, że rok wcześniej grał przecież na mistrzostwach świata w Rosji.

Długość ciała przewagi

„Kownaś” był podstawowym napastnikiem w układance Michniewicza, choć na turnieju gola nie strzelił. Ale w eliminacjach bił, jak z armaty. Zdobył 11 goli w 11 spotkaniach i nie dawał zbyt wiele szans kolegom. A na turniej Czesław Michniewicz zabrał zarówno Adama Buksę, jak i Karola Świderskiego. Dziś w kontekście występów u boku Roberta Lewandowskiego dwaj wymienieni zawodnicy wyprzedzają Kownackiego o długość ciała. Świderski w zeszłym roku strzelił 6, a Buksa 5 goli w narodowych barwach.

Przemysław Płacheta był z Michniewiczem na mistrzostwach Europy, zbiera minuty w Premier League, a więc na powołanie może liczyć. Podobnie, jak Robert Gumny, czujący się coraz pewniej w Bundeslidze. Spośród uczestników Euro, którzy mają na swoim koncie występy w pierwszej reprezentacji Polski, najdalej od powołania wydaje się Paweł Bochniewicz. Co z pozostałymi, którzy grali u Michniewicza, a którzy w seniorskiej drużynie jeszcze nie wystąpili? Trudno wśród nich szukać kandydatów do gry w zespole. Wspomniany Jagiełło, to przecież Serie B. A tacy gracze, jak np. Kamil Pestka, Karol Fila czy Konrad Michalak jeszcze do drużyny narodowej nie pukają.




Na zdjęciu: Szymon Żurkowski i Sebastian Szymański byli podporami młodzieżówki Czesława Michniewicza. Czy teraz mogą spodziewać się powołania przed marcowymi meczami „biało-czerwonych”.

Fot. PressFocus