Reprezentacja. Nie przestawaj marzyć

Powołanie do reprezentacji Polski dla 19-letniego pomocnika, który od kilku tygodni trenuje pod okiem Jose Mourinho, nie jest zaskoczeniem.


– Nie przeżyję, jeżeli nie zobaczę syna w koszulce reprezentacji Polski – takich słów, w rozmowie ze Sportowymi Faktami, użył Krzysztof Zalewski, ojciec Nikoli, czyli zawodnika AS Romy, który otrzymał powołanie na wrześniowe mecze naszej drużyny narodowej w eliminacjach mistrzostw świata Katar 2022. Są to o tyle wzruszające słowa, bo pan Krzysztof jest ciężko chory, a większą część swojego życia poświęcił na to, by umożliwić synowi rozwój w kierunku piłkarskim.

Do Włoch wyjechał w 1989 roku. Uciekając, jak sam przyznał, przed… wojskiem. To właśnie tam,, a konkretnie w Tivoli, niewielkim mieście pod Rzymem, 23 stycznia 2002 roku, na świat przyszedł Nicola. Futbolowy brylant, talent czystej wody, który miał wybór. Mógł grać dla reprezentacji Włoch. Niedawno, a konkretnie miesiąc temu, do rodziny Zalewskich odezwała się bowiem włoska federacja. Oferując występy w reprezentacji Włoch do lat 19. Rodzina grzecznie odmówiła. Wcześniej Nicola Zalewski występował w juniorskich reprezentacjach Polski.

Prawie strzelił „Czerwonym diabłom”

Na swoim koncie 19 występów z orzełkiem na piersi. Strzelił dwa gole, a przepisy FIFA są jednoznaczne. Mówią, że zawodnik może zmienić barwy narodowe do momentu rozegrania meczu o stawkę w seniorskiej reprezentacji. Niedawno głośno było o przypadku Declana Rice’a. W 2018 roku zawodnik ten rozegrał trzy mecze w barwach reprezentacji Irlandii, w której występował również w niższych kategoriach wiekowych. Wszystkie jednak te spotkania w barwach dorosłej drużyny narodowej miały charakter towarzyski.

W 2019 roku Rice otrzymał powołanie do reprezentacji Anglii. Selekcjoner „Synów Albionu”, Gareth Southgate, się nie wahał. Od razu skorzystał z możliwości i wpuścił zawodnika z ławki podczas meczu eliminacji mistrzostw Europy z Czechami. A już podczas samego Euro, Rice był podstawowym zawodnikiem angielskiego zespołu. Rozegrał na turnieju siedem spotkań i został wicemistrzem Europy.

Wracając jednak do Nikoli Zalewskiego, to głośniej zrobiło się o nim właśnie w maju tego roku. Wiedzieliśmy, że w juniorskich zespołach AS Romy młody Polak robi furorę. W Primaverze, czyli rozgrywkach, w których ogrywają się młodzi zawodnicy, wystąpił 42 razy, strzelił 13 goli i zapisał na swoim koncie 11 asyst. Ale czekaliśmy na to, aż zadebiutuje w pierwszej drużynie rzymskiego klubu. I tak się stało, w dodatku w półfinale Ligi Europy, w którym to „Giallorossi” mierzyli się z Manchesterem United.

W pierwszym meczu angielski zespół wygrał aż 6:2 i stało się jasne, że Romie bardzo ciężko będzie odrobić straty. Dlatego też w rewanżu ówczesny szkoleniowiec rzymskiego klubu, Paulo Fonseca, wpuścił na boisko w drugiej połowie Nikolę Zalewskiego. 9. minut później Polak przeprowadził akcję i uderzył na bramkę. Piłka odbiła się od obrońcy Manchesteru United, Alexa Tellesa i wylądowała w siatce.

Oficjalnie zapisano tego gola, jako „samobója”, ale pewne jest, że gdyby nie znakomite zachowanie Polaka, to bramka by nie padła. A Roma nie wygrałaby spotkania, bo było to trafienie 3:2. Taki wynik utrzymał się do końca spotkania. Rzymianie do finału Ligi Europy nie awansowali, ale o naszym zawodniku zrobiło się głośno. Media w Italii wychwalały debiut naszego piłkarza.

Pod skrzydłami Mourinho

Trzy dni później Nicola Zalewski wystąpił – również z ławki – w meczu Serie A. Był to jego debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech. Rzymianie mierzyli się z Crotone i świeżo upieczony reprezentant Polski potrzebował zaledwie 10 minut, by zanotować asystę. Roma wygrała 5:0, a nasz piłkarz podawał do Borjy Mayorala, który ustalił wynik spotkania. Mecz ten był jednocześnie jednym z ostatnich spotkań na stanowisku trenera rzymskiego klubu dla Fonseki. AS Roma ogłosiła już wcześniej, że nie przedłuży umowy z Portugalczykiem, a krótko po zakończeniu sezonu okazało się, że nowym szkoleniowcem klubu, którego zawodnikiem był onegdaj Zbigniew Boniek, zostanie kolejny Portugalczyk. Jose Mourinho.

Pojawił się wówczas w rodzinie Zalewskich dylemat sporych rozmiarów. Zastanawiali się, czy u trenera takiego pokroju Nicola może liczyć na szansę. W międzyczasie piłkarz otrzymał kilka ofert z różnych włoskich klubów, ale bardzo chciał zostać w Romie. Klamka zapadła po tym, jak sam Jose Mourinho zaprosił Nicolę do swojego gabinetu.



– Podobasz mi się, będziesz rozwijał się pod moimi skrzydłami – cytuje „The Special One” ojciec Krzysztof w rozmowie ze Sportowymi Faktami. Lepszej informacji nie tylko zawodnik, ale wszyscy kibice reprezentacji Polski nie mogli się spodziewać.

Powołanie dla Nikoli Zalewskiego do seniorskiej reprezentacji Polski nie jest wielkim zaskoczeniem. Paulo Sousa, selekcjoner naszej drużyny narodowej, świetnie zna włoskie realia i już w lipcu rozmawiał z młodym zawodnikiem. Który powołanie skomentował po… włosku. „Nigdy nie przestawaj marzyć” – napisał w mediach społecznościowych.


Na zdjęciu: Nicola Zalewski, czyli talent czystej wody, który zdecydował się na grę w reprezentacji Polski. Znając jego historię jesteśmy szczerze wzruszeni.

Fot. Pressfocus