Reprezentacja. Po prostu Czesiu…

Błyskotliwy, elokwentny, barwny. Taki jest nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz.


Nie ma wątpliwości, że selekcjonerem reprezentacji Polski została postać w naszym rodzimym futbolu barwna. O Czesławie Michniewiczu wiemy sporo głównie dzięki temu, jaki sam jest. Błyskotliwy, elokwentny i ze zdolnościami. Potrafi zjednywać sobie ludzi nie tylko błyskotliwymi cytatami. Najlepsze z nich?

– Z mistrzostwem i jego obroną jest jak z piękna kobietą – trudno jest ją zdobyć, ale jeszcze trudniej utrzymać przy sobie. Albo: – Grając w dziesiątkę, też można wygrać. Wystarczy, że każdy da z siebie 10% więcej. To jeszcze nie wszystko, bo: – Ja jestem mamą, a piłkarze to moje dzieci. Mama czasem karci dzieci, ale w gruncie rzeczy zawsze jest po ich stronie – takich i innych zdań Michniewicz używa często, dzięki czemu wzbudza sympatię. Piłkarzy i kibiców.

A przecież potrzebowali księdza…

Jest zima z 2012 na 2013 rok. Podbeskidzie Bielsko-Biała ma na swoim koncie 6 punktów po rundzie jesiennej ekstraklasy. Michniewicz pozostaje wówczas bez zatrudnienia, ale udziela wywiadu o sytuacji w tabeli ekstraklasy. Na pytanie o Podbeskidzia odpowiada, że zespół ten potrzebuje… księdza z ostatnim namaszczeniem. Taka wypowiedź to ewidentny dowód na to, że doświadczony już przecież szkoleniowiec nie widzi dla bielskiego klubu ratunku. Wtedy Michniewicz nie przypuszczał, że kilka miesięcy później stanie się w Bielsku-Białej wielkim bohaterem. 22 marca, tuż przed meczem Ukraina – Polska na Stadionie Narodowym w Warszawie, spotyka się z Krzysztofem Stanowski z weszlo.com. Pyta wówczas, czy brać Podbeskidzie, bo taką ofertę – po rezygnacji Dariusza Kubickiego – złożył mu ówczesny prezes „górali”, Wojciech Borecki.

– Bierz. Tylko nie sp… się z ligi – odpowiada Stanowski.

I wziął Czesław Michniewicz Podbeskidzie, które w sposób sensacyjny utrzymał w lidze. Końcówka sezonu była w wykonaniu „górali” wręcz oszałamiająca. Po porażce z Piastem Gliwice u siebie wydawało się, że jest już po wszystkim, bo bielszczanie musieli wygrać trzy ostatnie spotkania, by zachować ligowy byt. A grali w Poznaniu, u siebie z Pogonią i na wyjeździe z Widzewem Łódź. Choć wydawało się to zupełnie nierealne, Podbeskidzie zdobyło komplet punktów i utrzymało się w lidze. I to nie dzięki temu, że Polonia Warszawa nie otrzymała licencji na grę w ekstraklasie w kolejnym sezonie.

„Porządna firma”

Siedem miesięcy spędził Czesław Michniewicz w Podbeskidziu, bo kolejny sezon zespół rozpoczął słabo. Zresztą niedługo przed pożegnaniem z „góralami” niżej podpisany odwiedził „górali” podczas krótkiego pobytu w Cieszynie, w trakcie przerwy na potrzeby reprezentacji Polski. Bielszczanie grali sparing ze słowackim FK AS Trenczyn, skończyło się 4:4, a po meczu podszedłem do trenera, by porozmawiać. Przedstawiłem się, a szkoleniowiec dopytał, z jakiej redakcji?

– Z katowickiego „Sportu” – odpowiadam.

– Porządna firma – uśmiechnął się trener, a następnie miło porozmawialiśmy przez kilkanaście minut. Kilkanaście dni później tak wesoło już jednak nie było. W bielskim hotelu Vienna Wojciech Borecki zwołał konferencję prasową, na której pojawił się nowy trener bielszczan, Leszek Ojrzyński. Miał być również odchodzący z klubu Czesław Michniewicz, który jednak nie zaszczycił ostatecznie licznie zgromadzonych dziennikarzy swoją obecnością.

Jeden z żurnalistów wysłał przed konferencją SMS-a do Michniewicza z pytaniem, dlaczego go nie ma, skoro prezes zapowiedział jego obecność? Trener odpisał bardzo krótko i treściwie, ale cytować treści tej wiadomości nie zamierzamy. Mimo wszystko pod Klimczokiem trenera wspominają do dziś bardzo dobrze. A dziennikarze pamiętają spięcie, jakie miało miejsce podczas konferencji prasowej po jednym ze spotkań. We wrześniu 2013 roku trener wymienił kilka uwag z Leszkiem Błażyńskim, również naszym byłym redakcyjnym kolegą. Skończyło się na tym, że Michniewicz porównał swój poziom do… fryzury redaktora.

Hańba w Zdzieszowicach

– Mówić po Czesiu, to tak, jak grać po Rolling Stonesach – to słynne zdanie wypowiedział niegdyś o Michniewiczu, Piotr Stokowiec. Było to w 2018 roku, kiedy to obaj panowie – ex aequo – zostali nagrodzeni tytułem „Trenera roku” tygodnika Piłka Nożna. W przeszłości obaj pracowali w Jagiellonii Białystok, u prezesa Cezarego Kuleszy, i to właśnie z czasów białostockich pochodzi kolejna anegdota związana z Michniewiczem. We wrześniu 2011 roku prowadzona przez nowego selekcjonera reprezentacji Polski „Jaga” rozegrała mecz 1/16 finału Pucharu Polski w Zdzieszowicach z Ruchem. Przegrała mecz 1:3, a jedyny raz w historii „Zdzichy” znalazły się wówczas na stronie tytułowej naszej gazety. Po spotkaniu Michniewicz grzmiał.

– Jeśli reprezentant naszej młodzieżówki i reprezentanci Czarnogóry grają po prostu padlinę, to nie ma o czym mówić. Hańba dla klubu i Białegostoku – powiedział szkoleniowiec jeszcze w Zdzieszowicach. To był dopiero początek.

Zespół po meczu nie udał się z Opolszczyzny na Podlasie, ale pojechał na krótkie zgrupowanie do Grodziska Wielkopolskiego. Dzień po kompromitującym meczu Michniewicz zarządził… czterogodzinny trening, a następnie kazał stać piłkarzom w miejscu, tłumacząc, że właśnie w ten sposób zachowywali się podczas spotkania. A na koniec zafundował zespołowi seans wideo, podczas którego musieli obejrzeć swoją kompromitację w meczu z Ruchem w całości.

Karabiny wycelowane w plecy

Czesław Michniewicz został zaprezentowany jako nowy szkoleniowiec reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie. Do niedawna pracował po drugiej stronie Wisły, czyli przy Łazienkowskiej z Legią Warszawa. Spędził u „Wojskowych” nieco ponad rok, zdobywając mistrzostwo Polski. Co ciekawe Legia była jego dziesiątym klubem, który poprowadził w ekstraklasie i pod tym względem żaden z obecnie aktywnych szkoleniowców nie może się z nim równać. Praca w Legii, po udanej przygodzie z reprezentacją Polski, wydawała się wymarzoną. Stabilny klub, silna kadra i szerokie perspektywy rozwoju. Nie wszystko jednak ułożyło się tak, jak spodziewali się eksperci i kibice, a szkoleniowiec odchodził z Legii w niesławie. Po konflikcie z grupą piłkarzy.

– Pamiętajcie, Warszawa kocha zwycięzców, kocha bohaterów. Mówię to do nowych – poczytajcie, czym jest Warszawa. Zamiast chodzić do agentów i szlajać się po Warszawie, to idźcie do Muzeum Powstania Warszawskiego. Wy – mówię o grupie bankietowej – gdy Warszawa wygrywa, wszyscy przymykają oko, ale gdy przegrywamy sześć z dziewięciu meczów, to Warszawa otwiera oczy. Wszystkie wasze występki, Tindery, imprezy, to wszystko trafia do mnie. Pewnych rzeczy nie ruszam, bo nie chcę ingerować w wasze życie prywatne, ale jeżeli to przeszkadza nam wygrać mecz, to ja o tym wam mówię uczciwie – takie słowa padły przed meczem z Piastem Gliwice, który był ostatnim spotkaniem Michniewicza na stanowisku.

– Po dzisiejszym treningu ogłoszę kadrę, która pojedzie na mecz z Piastem. Będą niespodzianki. Wezmę zawodników, którzy mają wycelowane lufy w przeciwnika, a nie w moje plecy. Kto ma karabiny wycelowany w moje plecy, zostanie na miejscu – zakończył trener. Okazało się, że nie podjął dobrych decyzji i karabiny wycelowane w jego plecy wystrzeliły.

Na Szweda wołał „Ikea”

Już po zwolnieniu Michniewicza z Legii niektórzy piłkarze żalili się na szkoleniowca. Szwed Mattias Johansson skarżył się, że trener wołał na niego… „Ikea”, co zawodnik odbierał, jako dowód pogardy ze strony szkoleniowca. Zresztą to niejedyne pseudonim, jakie wymyślił nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Niegdyś Podbeskidzie testowało bramkarza z Ukrainy podczas jednego ze sparingów, a na pytanie o niego trener udzielił wyczerpującej odpowiedzi.

– Na razie wołamy na niego… „Katiusza”, bo ma potężne wybicie piłki. Jakby ktoś strzelał katiuszami właśnie – uśmiechał się szkoleniowiec. Ostatecznie ów golkiper nie zyskał angażu pod Klimczokiem, a więc kibice nie przekonali się, czy pseudonim nadany przez trenera miał potwierdzenie w rzeczywistości.

Czesław Michniewicz zna specyfikę pracy z drużyną narodową, bo prowadząc młodzieżówkę, osiągnął spory sukces. Wygrywaliśmy mecze z zespołami, w których występowali zawodnicy grający dziś w najlepszych klubach Europy. I to nie dzięki temu, że mieliśmy u siebie wybitnych zawodników, ale w znacznej mierze dzięki świetnej atmosferze panującej w zespole, co podkreślali zawodnicy na każdym kroku. Zresztą wystarczyło zobaczyć to, co po jednym ze spotkań działo się w szatni. Młodzi zawodnicy nie puszczali utworów techno na pełny regulator, ale z głośników popłynęła piosenka… Andrzeja Cierniewskiego pt. „Tu jest moje miejsce”. Teraz miejscem Czesława Michniewicza jest stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski.


Na zdjęciu: W 2013 roku Czesław Michniewicz „cudownie” utrzymał Podbeskidzie w ekstraklasie. Czy starczy mu „cudów” w pracy z reprezentacją Polski?

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus


12 lutego 1970

Przychodzi na świat w Brzozówce na terenie ówczesnej białoruskiej SRR. Jego mama przebywała tam z wizytą u rodziny.

17 sierpnia 1996

Debiutuje w ekstraklasie w barwach Amiki Wronki. Łącznie rozegra na najwyższym poziomie rozgrywkowym zaledwie 9 spotkań.

Grudzień 2000

Podejmuje decyzję o zakończeniu kariery piłkarskiej. Rok wcześniej zostaje trenerem rezerw Amiki.

Wrzesień 2003

Zostaje trenerem Lecha Poznań. Zdobywa z nim Puchar i Superpuchar Polski w 2004 roku. Pracuje przy Bułgarskiej do 2006 roku.

3 października 2006

Zostaje szkoleniowcem Zagłębia Lubin, a po niespełna roku pracy z tym klubem zdobywa z nim mistrzostwo Polski. Prowadzi „Miedziowych” do 22 października 2007 roku.

8 lipca 2008

Zostaje szkoleniowcem Arki Gdynia.

4 lutego 2009

Dobrowolnie zgłasza się do wrocławskiej prokuratury w sprawie afery korupcyjnej w polskim futbolu. Składa zeznania w charakterze świadka.

15 listopada 2010

Obejmuje posadę szkoleniowca Widzewa Łódź. W czerwcu 2011 roku strony zasiadają do rozmów o przedłużeniu kontraktu, ale nie dochodzą do porozumienia.

22 lipca 2011

Zostaje trenerem Jagiellonii Białystok, z którą pracuje w rundzie jesiennej sezonu 2011/12. Po jej zakończeniu kontrakt zostaje rozwiązany za porozumieniem stron.

28 marca 2012

Obejmuje funkcję trenera Polonii Warszawa. Zbyt długo jednak nie zagrzewa w niej miejsca, bo 8 maja zostaje zwolniony.

22 marca 2013

Przejmuje stery w Podbeskidziu i sensacyjnie utrzymuje skazywany na spadek z ekstraklasy zespół. Kolejny sezon zaczyna jednak słabo i traci posadę 22 października.

9 kwietnia 2015

Po półtorarocznej przerwie wraca na ławkę trenerską i zostaje opiekunem Pogoni Szczecin i prowadzi ją też w kolejnym sezonie. Wiosną 2016 roku żegna się z posadą.

6 czerwca 2016

Zostaje trenerem Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Nie zdoła jednak przepracować dłużej, aniżeli do marca 2017 roku, kiedy to zostaje zwolniony.

7 lipca 2017

Obejmuje stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski do lat 21.

20 listopada 2018

Prowadzony przez niego zespół pokonuje w rewanżowym barażu eliminacji do mistrzostw Europy U-21 reprezentację Portugalii 3:1. Po raz pierwszy w historii nasz zespół kwalifikuje się do turnieju finałowego.

16 czerwca 2019

Polska pokonuje w pierwszym meczu na Euro 2019 zespół Belgii 3:1. Trzy dni później „biało-czerwoni” sensacyjnie wygrywają z Włochami 1:0 i są o mecz od półfinału i awansu na IO w Tokio. Przegrywają jednak decydujące starcie z Hiszpanią 0:5.

21 września 2020

Zostaje zaprezentowany jako nowy trener Legii Warszawa.

13 października 2020

Po raz ostatni prowadzi naszą reprezentację młodzieżową. Remisuje z Bułgarią w kwalifikacjach mistrzostw Europy 1:1.

28 kwietnia 2021

Zdobywa z Legią Warszawa mistrzostwo Polski.

26 sierpnia 2021

Po pokonaniu Slavii Praga w rewanżowym spotkaniu 2:1 w Warszawie wprowadza „Wojskowych” do fazy grupowej Ligi Europy.

25 października 2021

Dzień po porażce 1:4 w Gliwicach z Piastem zostaje zwolniony z funkcji trenera Legii Warszawa.

31 stycznia 2022

Zostaje oficjalnie zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski.