Po prostu wygrać!

Emocje rosną z każdą godziną. Już dziś nasz zespół narodowy zainauguruje mistrzostwa świata starciem z Meksykiem.


Tylko raz, w 1974 roku, reprezentacja Polski wygrała swój pierwszy mecz na mistrzostwach świata. To był piorunujący występ, a przede wszystkim znakomity początek meczu przeciwko Argentynie. „Biało-czerwoni”, prowadzeni przez Kazimierza Górskiego, już w 9. minucie starcia z „Albicelestes” prowadzili 2:0 po golach zdobytych przez Grzegorza Latę i Andrzeja Szarmacha. Następnie, a także wcześniej, inauguracje mundialu nie było dla nas tak dobre. Wprawdzie w 1938 roku rozegraliśmy epicki mecz z Brazylią, który był jednocześnie pierwszym i ostatnim naszym występem na turnieju we Francji, ale trzy kolejne otwarcia kończyliśmy bez strzelonego gola. Owszem, bezbramkowych remisów z RFN-em w 1978 roku i z Włochami cztery lata później nikt się nie wstydził, ale takiego samego wyniku z Marokiem w 1986 roku już tak. Później było jeszcze gorzej. W 2002 roku przegraliśmy z Koreą Południową 0:2. Cztery lata później w takim samym stosunku ulegliśmy Ekwadorowi. A w 2018 roku w Rosji pokonał nas 2:1, Senegal. Koszmar, bo tak naprawdę żadnego z tych spotkań nie powinniśmy przegrać.

Emocje przed dzisiejszym meczem z Meksykiem udzielają się każdemu. Postaramy się jednak skupić na tym, co najważniejsze i merytoryczne. Czesław Michniewicz wczoraj wieczorem przekazał swoim podopiecznym, kto wystąpi w meczu inaugurującym dla nas mundial. Jesteśmy przekonani, że 8-9 zawodników spało spokojnie, bo byli raczej pewni występu w starciu z Meksykiem. Gdzie jednak pojawiają się wątpliwości, jeżeli chodzi o ustawienie naszego zespołu? Wydaje się, że jedną z najważniejszych kwestii jest to, w jakiej konfiguracji zagramy w obronie. Jeżeli selekcjoner zdecyduje się na grę trójką środkowych defensorów, to nie ma raczej żadnych wątpliwości. Wówczas na boisko wybiegną Jakub Kiwior, Kamil Glik i Jan Bednarek. A na wahadłach zagrają Matty Cash i Nicola Zalewski. Co innego, jeżeli Michniewicz zdecyduje się jednak zagrać czwórką obrońców. Wówczas na lewej stronie najpewniej wystąpi Bartosz Bereszyński, a na prawej Cash. W środku zagra Kiwior, a obok niego, wiele na to wskazuje, Glik.

W bramce, co nie ulega żadnych wątpliwości, zobaczymy Wojciecha Szczęsnego. Mundial w Katarze będzie dla niego już piątym turniejem, który rozpocznie w podstawowym składzie. Niemniej jednak warto wspomnieć, jak to w jego przypadku „drzewiej” bywało. Na Euro 2012 sprokurował rzut karny i obejrzał czerwoną kartkę. Cztery lata później na mistrzostwach Europy we Francji bronił bardzo solidnie w meczu z Irlandią Północną, ale doznał – nie ze swojej winy – kontuzji. W kolejnych meczach zastępował go Łukasz Fabiański. Na mundialu w Rosji, do spółki z Grzegorzem Krychowiakiem i Janem Bednarkiem, popełnił fatalny w skutkach błąd, który kosztował nas utratę drugiego gola. A na Euro 2020, w starciu przeciwko Słowacji, nie miał szczęścia, bo przy pierwszym golu dla rywala zrobił wszystko, jak należy. Sęk jednak w tym, że piłka odbiła się od słupka, a następnie od jego pleców i wpadła do bramki. Co ciekawe, nie był to pierwszy taki przypadek podczas meczów reprezentacji Polski na wielkich turniejach. Bardzo podobnego gola strzelili nam Brazylijczycy w…1938 roku! Wówczas pechowcem okazał się nasz golkiper, Edward Madejski. W tamtym przypadku piłka odbiła się jednak najpierw od poprzeczki, a następnie trafiła w szyję naszego bramkarza.

Liczymy zatem na to, że dziś nic złego Wojciechowi Szczęsnemu się nie przydarzy. Niedawno bramkarz ten przyznał, że jest to – prawdopodobnie – jego ostatni mundial. A trzeba przyznać, że bardzo dobrą karierą klubową zasłużył na to, by nie kończyć wielkich turniejów w roli największego pechowca. Oczywiście Szczęsny to nie wszystko. Już przeanalizowaliśmy, kto może wystąpić przed nim w obronie. A co z naszą drugą linią? Wydaje się, że Czesław Michniewicz, nie patrząc na falę krytyki, postawi na Grzegorza Krychowiaka. To piłkarz doświadczony. W 2016 roku podczas najlepszego turnieju reprezentacji Polski w XXI wieku i najlepszego wyniku, jaki nasz zespół osiągnął w historii swoich występów w mistrzostwach Europy, był niewątpliwie jednym z liderów naszego zespołu. To on trafił decydującego karnego ze Szwajcarią. Sęk jednak w tym, że wszystko miało miejsce ponad sześć lat temu i dziś wielu kibiców nie widzi „Krychy” w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. Zarzuca się mu, że jest bez formy, choć on sam podkreśla, że czuje się bardzo dobrze. Podczas towarzyskiego meczu z Chile nie było jednak tego widać.

Najprawdopodobniej partnerem Krychowiaka w duecie dwóch defensywnych pomocników będzie Krystian Bielik. To zawodnik z drugiej ligi angielskiej, ale też piłkarz, do którego Michniewicz ma spore zaufanie. Ponadto w ostatnich meczach swojego Birmingham pokazywał naprawdę bardzo dobrą dyspozycję i powinien się na boisku obronić. Jego klubowy trener, John Eustace, pokusił się niedawno o bardzo mocne stwierdzenie, że Bielik jest najlepszym piłkarzem League Championship.

Jeżeli chodzi o to, którzy gracze będą najważniejszymi w naszej ofensywie, to nie ma najmniejszych wątpliwości, że za oblicze naszej gry do przodu odpowiadać mają przede wszystkim Piotr Zieliński i Robert Lewandowski. Obaj od miesięcy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Jakieś wsparcie, z całą pewnością, otrzymają, ale to też w ogromnej mierze zależy od ustawienia, na jakie zdecyduje się trener Michniewicz. Bo jeżeli selekcjoner postanowi grać na dwóch napastników, to raczej „Lewemu” z przodu towarzyszyć będzie Arkadiusz Milik. Ale jeśli opiekun naszej reprezentacji zdecyduje inaczej i wzmocni środek pola, to wówczas od pierwszej minuty na boisku pojawić się może Sebastian Szymański. Gracz ten miał w tym sezonie świetne momenty w Feyenoordzie Rotterdam, ale niespełna tydzień temu w meczu przeciwko Chile praktycznie nie istniał na boisku.

Najważniejsze, że selekcjoner już wie i wiedzą o tym piłkarze, jak zagramy przeciwko Meksykowi. A jak zagra Meksyk? Otóż wszystko wskazuje na to, że Gerardo Martino będzie musiał obejść się bez Raula Jimeneza. Przypomnijmy, że zawodnik ten, na co dzień grający w Wolverhamptonie, dostał od angielskiego klubu zgodę na to, by wcześniej dołączyć do drużyny narodowej, bo był kontuzjowany. Leczył się najpierw w Meksyku, a następnie już podczas zgrupowania w hiszpańskiej Gironie. Zagrał następnie 45 minut w starciu ze Szwecją, ale wiele wskazuje na to, że nie będzie gotowy, by dziś wyjść na boisko od pierwszej minuty. Meksykańscy dziennikarze sugerują w związku z powyższym, że „El Tri” zagrają wprawdzie trójką z przodu, ale zdecydowanie najbardziej wysuniętym zawodnikiem będzie Hirving Lozano. To właśnie na gracza Napoli nasza defensywa musi uważać najbardziej.


Na zdjęciu: Robercie! Kto, jak nie Ty? Poprowadź nas dziś do tego, żeby 38 milionów ludzi oszalało z radości.
Fot. Tomasz Folta/PressFocus