Reprezentacja Polski. Grajcie do końca!

Niedzielny (16.15) mecz ze Szwajcarkami w Lubinie zakończy udane eliminacje do kobiecych mistrzostw Europy.


Awans na tegoroczne Euro, które od 4 do 20 listopada rozgrywane będzie na parkietach w Słowenii, Macedonii Północnej i Czarnogórze biało-czerwone zapewniły sobie z początkiem marca. Wtedy miały rozegrać dwumecz z Rosją, ale ta została wykluczona z rywalizacji i nasz zespół otrzymał dwa walkowery (10:0). To sprawiło, że do 4 wcześniej zdobytych punktów dopisał 4 kolejne i awans miał zapewniony.

Środowe rozgromienie (40:27) Litwy zapewniło Polkom 1. miejsce w grupie 1, którego nikt im nie odbierze. Z jakim celem przystąpią więc do niedzielnego spotkania ze Szwajcarią? – Odkąd pracuję z tym zespołem, staram się mu wpajać mentalność zwycięzcy; niezależnie od tego, kto staje po przeciwnej stronie – powtarza przy każdej okazji trener Arne Senstad i nie inaczej będzie w niedzielę ze Szwajcarią.

Choć końcowa kolejność w grupie została ustalona i oprócz Polek do ME – po raz pierwszy – przygotowywać się będą Szwajcarki, Norweg nie wyobraża sobie, by jego podopieczne zagrały w niedzielę na pół gwizdka. Celem jego zespołu jest komplet zwycięstw i 12-punktowy dorobek na zakończenie eliminacji.

W odniesieniu efektownego zwycięstwa ma pomóc publiczność. Hala RSC w Lubinie to dla naszych pań szczęśliwe miejsce. Grały w niej trzykrotnie i za każdym razem zwyciężały. Najcenniejsze było pokonanie (30:27) silnej Serbii, ale jutro tak małej przewagi nikt nie bierze pod uwagę, choć nasze panie pamiętają pierwszy mecz, w którym ekipa prowadzona od czterech lat przez Duńczyka Martina Albertsena w pierwszej połowie dzielnie stawiała opór (przegrała ją 13:15), dając się złamać dopiero po zmianie stron (22:31). Co ciekawe, w tamtym spotkaniu na listę strzelczyń wpisało się 15 zawodniczek. Nie uczyniła tego jedynie Adrianna Płaczek, która nie miała najlepszego dnia i jej miejsce między słupkami dość szybko zajęła Weronika Gawlik, okrzyknięta zresztą piłkarką meczu. To był ostatni reprezentacyjny występ bramkarki Perły Lublin i w niedzielę też jej nie zobaczymy, bo nie otrzymała powołania. Polskiej „świątyni” powinna zatem strzec Monika Maliczkiewicz, „nakręcana” przez własną publiczność. Decyzja, komu z 18-osobowej kadry przyjdzie usiąść na trybunach, zapadnie po niedzielnym śniadaniu. Pewne jest jedno – te, które wybiegną na parkiet, będą walczyć do końca.

LICZBA

6 ZAWODNICZEK Zagłębia stanie jutro przed szansą występu na własnym parkiecie. Będą to: Monika Maliczkiewicz, Emilia Galińska, Adrianna Górna, Karolina Kochaniak-Sala, Daria Zawistowska i Aneta Łabuda, najskuteczniejsza piłkarka meczu z Litwą (9 goli).


Na zdjęciu: Monika Maliczkiewicz jest gotowa, by przed własną publicznością powstrzymać Helwetki.

Fot. Pawel Andrachiewicz/PressFocus