Reprezentacja Polski. Jedyni tacy w Europie!

Mamy najskuteczniejszą obronę w Europie i jest to fakt niezaprzeczalny. Przed rozpoczęciem wtorkowej, ostatniej tury czerwcowych meczów eliminacji Euro 2020, trzy zespoły: Polska, Turcja i Włochy mogły pochwalić się czystym kontem. Drugi z wymienionych, który w sobotę poskromił mistrzów świata, przegrał 1:2 na Islandii. „Squadra azzurra” wygrała wprawdzie z Bośnią i Hercegowiną, ale w 32. minucie tego spotkania do siatki drużyny Italii trafił Edin Dżeko i mecz skończył się wynikiem 2:1. Aktualnie sytuacja prezentuje się następująco. Polska, jako jedyny zespół eliminacji, nie straciła jeszcze gola. Po jednej bramce dały sobie wbić reprezentacje: Ukrainy, Irlandii, Belgii, Włoch, Anglii i Portugalii. Dwa ostatnie zespoły, ze względu na uczestnictwo w Final Four Ligi Narodów, rozegrały dotychczas tylko po dwa kwalifikacyjne mecze.

Bramkarze na wysokości zadania

Po dwie bramki straciły reprezentacje Irlandii Północnej, Hiszpanii, Turcji, Finlandii, Niemiec i Słowacji, przy czym dwie ostatnie wymienione drużyny rozegrały po trzy, a reszta – podobnie, jak Polacy – po cztery spotkania. Trzeba zatem przyznać, że nasz wynik, na tle europejskim, jest imponujący. A tak naprawdę trudno jest… znaleźć odpowiedź na pytanie, skąd się wziął? Przypomnijmy, że do rozpoczęcia kwalifikacyjnej kampanii reprezentacja prowadzona przez Jerzego Brzęczka, w sześciu spotkaniach, straciła osiem goli.

W pięciu meczach rywale strzelali nam po jednej bramce, a w jednym – starciu Ligi Narodów z Portugalią – Łukasz Fabiański wyciągał piłkę z siatki trzykrotnie. Nie zachowaliśmy zatem w 2018 roku za Brzęczka czystego konta ani razu, a czerwcu ten sam golkiper, który wskoczył do bramki w miejsce kontuzjowanego Wojciecha Szczęsnego, dwa razy nie dał się pokonać. Było to pierwsze takie występy „Fabiana” w reprezentacji od niemal roku i finałów mistrzostw świata w Rosji, kiedy to nie wpuścił bramki w meczu o honor z Japonią.

Komentarz „Sportu”. Coś drgnęło

W Skopje nasz golkiper miał jedną, fenomenalną interwencję. W Warszawie przeciwko Izraelowi pracy było mniej, ale ani na moment zawodnik West Hamu nie stracił pewności siebie. Warto jest wrócić się do spotkań marcowych, w których bronił Wojciech Szczęsny i było… niemal identycznie. W Wiedniu nasz bramkarz miał więcej pracy i spisał się bez zarzutu. W meczu z Łotwą przeważnie się nudził, choć rywal miał jedną bardzo groźną kontrę, w której Szczęsny stanął na wysokości zadania. W sumie, według statystyk UEFA, rywale w czterech meczach oddali 13 celnych strzałów na naszą bramkę i ani razu nasi golkiperzy nie dali się zaskoczyć. Dla porównania Polacy, w dotychczasowych spotkaniach, oddali 18 celnych strzałów na bramki rywali i osiem z nich sięgnęło celu.

30 drużyn lepszych od nas

Średnio zatem rywale strzelali na naszą bramkę nieco ponad 3 razy na mecz. To bardzo niewiele, w czym niewątpliwa zasługa naszej formacji defensywnej. Która od początku eliminacji, poza jednym wyjątkiem, gra w niezmienionym zestawieniu, biorąc nawet pod uwagę duet defensywnych pomocników, czyli Grzegorza Krychowiaka i Mateusza Klicha. Trzy, z czterech spotkań rozpoczynaliśmy, w samej już obronie, w następujący sposób: od prawej Tomasz Kędziora, w środku duet stoperów Jan Bednarek i Kamil Glik, a z lewej strony Bartosz Bereszyński. W starciu przeciwko Łotwie „Bereś” przeszedł na swoją nominalną, prawą stronę, a na lewej zagrał Arkadiusz Reca. I pomimo krytyki, jaka spadła na Jerzego Brzęczka za tę decyzję, piłkarz Atalanty Bergamo… zaliczył asystę.

Dobry zespół buduje się od tyłu. To zdanie, jak mantrę, powtarzają wszyscy trenerzy. Obserwując i analizując to, czego w ostatnich meczach dokonał nasz zespół, można dojść do wniosku, że Jerzy Brzęczek wychodzi z tego samego założenia. Jeżeli nie stracisz gola, to na pewno nie przegrasz meczu. U Adama Nawałki było nieco inaczej, bo selekcjoner ten opierał naszą grę głównie na ofensywie. Wystarczy spojrzeć na ostatnie eliminacje, te do rosyjskiego mundialu. Mimo awansu z pierwszego miejsca w grupie nasz zespół stracił aż 14 bramek i był to dopiero… 31 wynik w Europie! Aż 30 drużyn w tamtej kampanii kwalifikacyjnej, straciło mniej bramek od „Biało-czerwonych”. Dobrze, że jedynie Niemcy, Portugalczycy, Hiszpanie i Belgowie strzelili wówczas więcej goli od nas.

 

Na zdjęciu: Łukasz Fabiański (w środku) w czerwcu pozostał niepokonany. Podobnie, jak w marcu Wojciech Szczęsny.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ