Reprezentacja Polski. Na skrzydłach do celu

W ostatnim meczu kwalifikacji mistrzostw Europy biało-czerwone okazały się lepsze od Szwajcarek i z kompletem zwycięstw awansowały na listopadowy turniej.


Lubin znów okazał się szczęśliwym miejscem dla kobiecej reprezentacji Polski. Czwarty występ w hali Regionalnego Centrum Sportu, w której występuje Zagłębie, przyniósł 4. zwycięstwo i w pełni zasłużony awans na jesienne Euro w Słowenii, Macedonii Północnej i Czarnogórze.

Popis „Łosia”

W porównaniu z czwartkowym meczem na Litwie w niedzielnym składzie naszego zespołu nastąpiły dwie zmiany. Poza „16” znalazły się bramkarka Barbara Zima (KPR Gminy Kobierzyce) i prawoskrzydłowa Magda Balsam (Eurobud JKS Jarosław), a ich miejsce zajęły Monika Maliczkiewicz oraz Adrianna Górna, obie z Zagłębia.

Ta pierwsza wyszła na parkiet w podstawowej siódemce i już w pierwszych minutach udowodniła, że przed własną publicznością czuje się jak ryba w wodzie. „Łoś” zanotowała kilka znakomitych interwencji, dokładając dwie perfekcyjne asysty przez całe boisko, a także… gola do pustej bramki, którym ustaliła wynik pierwszej połowy. Ale nie tylko Maliczkiewicz zasłużyła na pochwały. Kapitalną partię rozgrywały przede wszystkim jej koleżanki klubowe, Aneta Łabuda i Daria Zawistowska, sprawnie biegające do kontr i wykazujące 100-procentową skuteczność.

– Bardzo się cieszę, że po dłuższej przerwie wróciłam do kadry. Ze zdrowiem jest już wszystko w porządku i mogę cieszyć się grą – uśmiechała się Łabuda, która po końcowym gwizdku odebrała koszulkę za 100 bramek w reprezentacji. Obie skrzydłowe rzuciły 16 bramek, czyli ponad połowę dorobku całego zespołu. Kilka z nich padło po przechwytach i rzutach na pustą bramkę, gdyż rywalki najczęściej atakowały siedmioma zawodniczkami, czym mocno ryzykowały.

Warto rozmawiać

Można zaryzykować stwierdzenie, że problem na tych pozycjach został rozwiązany, tym bardziej że zastępujące je Adrianna Górna i Dagmara Nocuń nie mogły się wstrzelić, oddając w ciągu kwadransa po… jednym rzucie. Co było tego powodem? Rozmowa, o którą przy wysokim prowadzeniu Polek poprosił trener Martin Albertsen. Po niej jego zespół diametralnie zmienił podejście do Polek, a związane to było głównie z „odcięciem” wspomnianych skrzydeł. W efekcie przewaga biało-czerwonych zaczęła topnieć, a to mogło budzić niepokój.

– Ten mecz jeszcze nie jest wygrany. Musicie sobie uświadomić, że jeśli nadal będziecie dopuszczać rywalki do pozycji rzutowych, nie będziecie agresywne w defensywne, to nasz cel nie zostanie zrealizowany – apelował Arne Senstad, który przede wszystkim chciał dotrzeć do głów swoich podopiecznych. Te posłuchały Norwega i nie pozwoliły Szwajcarkom zbliżyć się na więcej niż 3 trafienia (25:28 w 57 minucie). Gdy zawodziły skrzydła, lepiej zaczęła funkcjonować druga linia.

Dwie kapitalne bramki z dystansu zdobyła Natalia Nosek, sukcesywnie rozkręcała się Karolina Kochaniak-Sala, swoje na kole dołożyły Joanna Wołoszyk oraz Sylwia Matuszczyk i nasza drużyna zdołała dowieźć w pełni zasłużone zwycięstwo, już 8. w historii spotkań z Helwetkami, które – zajmując 2. miejsce – mogły się cieszyć z historycznego awansu na Euro.


Polska – Szwajcaria 31:26 (19:11)

POLSKA: Maliczkiewicz 1, Płaczek – Łabuda 7/2, Kobylińska 1/1, Achruk 2, Matuszczyk 2, Kochaniak-Sala 4, Zawistowska 9, Wołoszyk 2, Nosek 2, Galińska 1, Rosiak, Górna, Nocuń, Roszak, Dorsz. Kary: 6 min. Trener Arne SENSTAD.

SZWAJCARIA: Schuepbach, Bruetsch – Kuendig 2, Wick, Wolff, Schmid 5, Emmenegger 3, Gautschi 4, Hodel 4, Kehr 5, Riner 3, Altherr, Bucher, Eugster, Wyder, Baechtiger. Kary: 6 min. Trener Martin ALBERTSEN.

Sędziowały: Tatjana Prastalo i Vesna Balvan (Bośnia i Hercegowina). Widzów 2000.

38 PROCENT skuteczności zanotowała w niedzielę Monika Maliczkiewicz. Bramkarka Zagłębia Lubin zatrzymała 10 z 26 rzutów; dla porównania Adrianna Płaczek miała 23 procent obron (3/13).


GŁOS TRENERÓW

Martin ALBERTSEN: – Początek w naszym wykonaniu był zupełnie nieudany; zmienialiśmy ustawienie defensywy, dokonywaliśmy roszad personalnych, ale to nic nie dawało. Polki dominowały i zdobywały łatwe gole. Cieszę się, że w drugiej połowie udało nam się podnieść, nawiązać walkę i wygrać tę część spotkania. Wiele zespołów chce grać z Polską, bo uważa ją za słabszy zespół. Nie zgadzam się z tym. Polska ma silną drużyną z dużym potencjałem i cieszę się, że mogliśmy tu zagrać.

Arne SENSTAD: – Nie byliśmy do końca zadowoleni z gry w defensywie w meczu z Litwą i przed Szwajcarią trenowaliśmy bardziej ofensywne ustawienie, które wypróbowaliśmy w tym spotkaniu. Momentami wyglądało to bardzo dobrze i z pierwszej połowy mogę być bardzo zadowolony. Podobnie jak Szwajcaria jesteśmy zespołem, który cały czas robi progres. Druga połowa nie była już tak udana i to był minus tego spotkania. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i zespół zrobił kolejny krok.


Na zdjęciu: Daria Zawistowska aż 9 razy zdołała się przedrzeć przez szwajcarskie zasieki.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus