El. EURO 2020. Polacy powinni obawiać się „bałkańskiego kotła”? Damian Kądzior nie ma wątpliwości

Na Bałkanach żadnej reprezentacji nie gra się nigdy łatwo. I nie ma znaczenia czy trzeba się mierzyć z tymi tuzami, jak narodowe reprezentacje Chorwacji i Serbii, które liczą się w europejskiej czy światowej piłce, bo przecież ci pierwsi, to urzędujący wicemistrzowie świata, ale też o te mniej znaczące ekipy, jak Czarnogóra czy Macedonia. Z tą drugą punkty w eliminacjach Euro w poprzedniej dekadzie traciła reprezentacja Anglii. Dla nas najlepszym przykładem jest Podgorica.

 

Mobilizacja w Skopje

Kadra prowadzona przez trenera Fornalika, grała tam w eliminacjach MŚ 2014 i była to prawdziwa wojna. Spotkanie rozegrane we wrześniu 2012 r. zakończyło się podziałem punktów 2:2, a mecz zapamiętany został z powodu skandalicznego zachowania kibiców gospodarzy. Na boisku, obok naszego bramkarza, którym wtedy był Przemysław Tytoń, wylądowała petarda. Leciały różne przedmioty i wyzwiska. Jatka była też na murawie. Były czerwone i żółte kartki. Murawę przedwcześnie musiał opuścić m.in. Ludovic Obraniak. Trener Fornalik wspominał, że o normalnym prowadzeniu zespołu z ławki nie mogło być mowy. Jak będzie teraz w Skopje? Oba miejsca dzieli od siebie ponad 300 km. Przed laty oba te miasta były w granicach Jugosławii.

O tym, co może czekać biało-czerwonych w piątek wieczorem mówi Damian Kądzior. Były pomocnik Górnika od roku z powodzeniem gra w Dinamie Zagrzeb, z którym w tym sezonie zdobył mistrzostwo Chorwacji i awansował do finału krajowego pucharu. W klubie z Zagrzebia gra razem z Arijanem Ademi. To kapitan Dinama i reprezentant Macedonii Północnej, jak od kilku miesięcy nazywa się kraj naszego najbliższego rywala.

– Arijan mówił mi, że nasi najbliżsi rywale bardzo mobilizują się na spotkanie z nami. Na pewno będą chcieli korzystnie pokazać się na tle najmocniejszej drużyny w grupie. Mówił, że na naszym meczu na pewno będzie pełny stadion. Kibice i piłkarze nie mogą się doczekać meczu z nami, bo jesteśmy najlepszym zespołem w tej grupie. Wiem, że jest tam duża mobilizacja, ale nasz zespół dysponuje większą jakością i wierzę, że przywieziemy trzy punkty – mówi Damian Kądzior.

 

Czeka na swoją szansę

Na razie nasi zawodnicy przygotowują się w spokoju do piątkowego meczu i kolejnego w eliminacjach Euro z Izraelem w poniedziałek w Warszawie.

– Wszyscy liczymy na owocną pracę. Do tej pory zazwyczaj spotykaliśmy się w poniedziałek, a już w czwartek graliśmy mecz. Zawsze tego czasu na treningi było mało. Teraz mamy czas, aby pokazać się trenerowi. Ja jestem wypoczęty, ponieważ w maju nie grałem dużo. Ten odpoczynek mi się przydał, bo mam za sobą ciężki sezon. Rozegrałem sporo meczów i jestem z tego zadowolony – tłumaczy Damian Kądzior, który w tym sezonie zagrał w ponad 30 ligowych i pucharowych meczach drużyny prowadzonej przez dobrze u nas znanego Nenada Bjelicę.

 

Nie będzie łatwo

Na zgrupowaniu w Warszawie nasi piłkarze będą przebywać do środy. W czwartek przed południem wylecą do Skopje, gdzie w piątek o godzinie 20.45 eliminacyjne starcie. Potem powrót do stolicy i w poniedziałek kolejny mecz z Izraelem, który póki co ma na koncie w naszej grupie 4 punkty, tyle samo co Macedończycy.

– Ostatni mecz z Łotwą pokazał, że każde spotkanie w tej grupie będzie ciężkie. Jesteśmy faworytem najbliższych gier, ale musimy pokazać to na boisku. Eliminacje są długie i za każdym razem musimy zdobywać punkty – zaznacza były pomocnik Górnika.

 

Zobacz jeszcze: Zbigniew Boniek nie ma powodów do zmartwienia

Boniek: Nie ma powodów do zmartwienia

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ