Reprezentacja Polski. Rybus czeka na… debiut

Na pewno w Skopje nie będzie nam się łatwo grało – ostrzega Maciej Rybus, lewy obrońca Lokomotiwu Moskwa i reprezentacji Polski, przed jutrzejszym meczem trzeciej kolejki eliminacji Euro 2020 z Macedonią. Wczoraj podopieczni Jerzego Brzęczka po raz ostatni trenowali w naszym kraju. O 17.00 rozpoczęły się ich zajęcia na stadionie Polonii Warszawa. Dziś o 11.30 ruszą do Skopje, gdzie w piątek o godz. 20.45 rozbrzmi pierwszy gwizdek starcia z Macedonią.

To nie niższa półka

– Dwa pierwsze mecze pokazały, że te eliminacje mogły się dla nas różnie ułożyć. Łotysze trochę nas postraszyli. Nikt nie spodziewał się takich problemów – zwraca uwagę Rybus. Po zwycięstwach z Austrią i Łotwą nasza reprezentacja bronić będzie fotelu lidera eliminacyjnej grupy G. Macedonia również pozostaje jednak bez porażki – pokonała (3:1) Łotwę oraz zremisowała (1:1) w Słowenii. – Zrobiła duży postęp w porównaniu do poprzednich lat. Widać, że mają bardzo wybieganych wahadłowych, którzy często podłączają się do akcji ofensywnych. Gra opiera się na doświadczonym Goranie Pandevie. To nie jest drużyna z niższej półki – analizuje gracz Lokomotiwu Moskwa, dla którego będzie to szansa na debiut w kadrze dowodzonej przez trenera Brzęczka.

Wreszcie jest zdrowy

– Ostatni raz w reprezentacji grałem na pechowych dla nas mistrzostwach świata w Rosji. Później jeszcze raz przyjechałem na zgrupowanie, ale z kontuzją i od razu wróciłem do klubu. Nawet nie zdążyłem wówczas poznać się z trenerem i sztabem szkoleniowym. Wreszcie jestem zdrowy – mówi Rybus, którego od jakiegoś czasu prześladują urazy. Problemy zdrowotne wykluczyły przecież „Rybkę” nawet z Euro 2016. W poprzednim sezonie pomógł Lomkomotiwowi w zdobyciu wicemistrzostwa i Pucharu Rosji, ale rozegrał tylko 16 ligowych meczów.

Lewandowski: Chcemy wygrać dwa razy

– Przez ponad trzy miesiące miałem problem. Ten uraz nie jest do końca wyleczony. W trakcie okresu przygotowawczego, kiedy mieliśmy po dwa treningi dziennie, ta pachwina dawała się we znaki. Na razie nie zdecydowałem się na zabieg i mogę z tym grać. Od lutego jest w porządku. W końcówce sezonu miałem natomiast problem z mięśniem dwugłowym. Na zgrupowanie przyjechałem dwa dni wcześniej i trenowałem indywidualnie – opowiada Maciej Rybus.

Mniejsza dyscyplina

W pierwszych dwóch kolejkach kwalifikacji do Euro na lewej obronie reprezentacji Polski grali Bartosz Bereszyński oraz Arkadiusz Reca. – Na tej pozycji też jest rywalizacja, ponieważ mogą zagrać Bartek Bereszyński lub Artur Jędrzejczyk. Oba warianty były już próbowane. Teraz ja muszę pokazać na boisku swoją wartość – zaznacza 29-latek, który nie gryzie się specjalnie w język, porównując kadrę Brzęczka do tej za czasów Adama Nawałki. – Pojawiło się dużo nowych twarzy. Jest trochę mniejsza dyscyplina w trakcie posiłków. Jeżeli ktoś przyjedzie pięć minut wcześniej przed posiłkiem, to może zacząć jeść, a jeżeli ktoś wcześniej skończył, to może odejść od stołu.

U trenera Nawałki wszyscy czekaliśmy na sygnał, aby rozpocząć i zakończyć posiłek. Treningi natomiast są dosyć intensywne, ale każdy trener ma swoje schematy – przyznaje Rybus, który ostatniej soboty wziął ślub z Osetyjką Laną. Już po raz drugi – pierwsza ceremonia odbyła się w Rosji. Wychowanek Pelikana Łowicz może myśleć nie tylko o przyszłości w kadrze, ale i klubie. – Chciałbym zostać dłużej w Lokomitiwie. Mam ważny kontrakt jeszcze przez rok i pracuję, aby przedłużyć umowę. Wszystko jest na dobrej drodze. Czuję się dobrze w Moskwie i jeżeli będą mnie chcieli w tym klubie, to chciałbym w nim grać do końca kariery. Natomiast po zakończeniu kariery zamierzam wrócić do Warszawy – deklaruje Rybus.

(PAP, Wchał)

 

Na zdjęciu: Maciej Rybus ma szansę zaliczyć jutro pierwszy występ w kadrze dowodzonej przez Jerzego Brzęczka.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ