Reprezentacja Polski trafi do muzeum

Oprócz zajęć na boisku, które selekcjoner Jerzy Brzęczek zarządził na godzinę 17.00, mieli bowiem zaplanowane również inne aktywności.

Najmocniejsi – na polu marketingowym – kadrowicze, Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny, wzięli wraz z trenerem Brzęczkiem udział w sesji zdjęciowej, w której wystąpili w strojach naszej kadry z różnych okresów II Rzeczypospolitej. Na bazie tych fotografii ma powstać kalendarz na rok 2019, w którym PZPN będzie obchodził 100-lecie istnienia.

Podobno nawet znany z modowych inklinacji pomocnik Lokomotiwu Moskwa dobrze bawił się, pozując w historycznym trykocie, zatem końcowy produkt zapowiada się efektownie. Nie dziwne więc, że już powstały plany, aby kalendarz trafił do sprzedaży.

W przypadku kapitana naszej drużyny narodowej nie była to jedyna wtorkowa aktywność, medialni doradcy Lewego opuszczali sopocki Marriott dopiero około godziny 14.30, gdyż wcześniej nadzorowali nagranie spotkania RL9 z kapitanem reprezentacji Polski w amp futbolu, Przemysławem Świerczem, realizowane przez „Onet”.

Na zgrupowaniu można się wyspać

Mocno eksploatowany za kulisami Lewandowski miał wczoraj zaplanowany – wraz z Arturem Jędrzejczykiem – trening na siłowni. Damian Kądzior, który na początku zgrupowania zgłosił dolegliwości po ostatniej ligowej kolejce, doszedł już natomiast do pełni sił.

– Zgrupowania są teraz tak krótkie, że nie ma mowy o integracyjnych aktywnościach, które pamiętamy z obozów przed dużymi turniejami w kadencji poprzedniego selekcjonera. Bo zwyczajnie nie ma na to czasu – powiedział „Sportowi” rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski. – W niedzielę zrobimy jednak odstępstwo od jesiennej normy i kadrowicze wybiorą się do Muzeum II Wojny Światowej. Tym razem to ja wcieliłem się w rolę kaowca i zaproponowałem takie urozmaicenie pobytu na zgrupowaniu.

A co zawodnicy porabiają w Sopocie, gdy nie trenują, nie słuchają odpraw taktycznych i nie mają żadnych innych obowiązków ani aktywności narzuconych przez selekcjonera oraz sponsorów?

– Zostaje dobra książka i PlayStation, ale w pierwszej kolejności… drzemka – wyliczył Marcin Kamiński, obrońca Fortuny Duesseldorf. I dodał z błyskiem w oku: – Nie ukrywam, że chętnie korzystam z tej trzeciej opcji, ponieważ mam co… odsypiać. Od 9 sierpnia jestem szczęśliwym tatą, więc jeśli Stefania budzi się o nietypowych porach, wstaję do córeczki na zmianę z żoną. Co prawda już do niej tęsknię, ale czuję, że normalnie przespane noce były mi potrzebne.

99 próśb, pięć stanowisk

We wtorkowe przedpołudnie odbyła się pierwsza edycja Media Day. Do dyspozycji dziennikarzy byli Bartosz Bereszyński, Adam Buksa, Thiago Cionek oraz Mateusz Klich. Kolejna tura zaplanowana jest na sobotę. Przedstawiciele związku skrupulatnie pilnują – a przynajmniej takie jest założenie – żeby reporterzy nie niepokoili piłkarzy w inne dni.

– Dla wszystkich było to novum, ale piłkarze byli zadowoleni, natomiast dziennikarze, którzy przyszli na spotkanie, też nie narzekali. A przynajmniej nie słyszałem, żeby ktoś się skarżył – opisał swoje wrażenia z Media Day Kwiatkowski. – Otrzymaliśmy 99 próśb o wywiady, a przeprowadzenie takiej liczby rozmów nie byłoby możliwe nawet przez całe zgrupowanie. Stworzyliśmy więc pięć stanowisk, osobne i możliwość robienia ekskluzywnych wywiadów miały Telewizja Polska i Polsat, które transmitują mecze. Pozostałe stacje telewizyjne, które nie mają praw do spotkań reprezentacji Polski, dostały wspólny stolik. Osobny był dla dziennikarzy prasowych, a swój mieli także reporterzy radiowi. Zawodnicy rotowali między tymi stanowiskami i myślę, że ta formuła się sprawdziła.

Na zdjęciu: Mateusz Klich w cywilu.