Reprezentacja Polski. Trzymać kurs!

Młodzi kadrowicze wrócili z Tallina w dobrych nastrojach.


Wysokie zwycięstwa, niezła skuteczność oraz gra w przewadze i osłabieniach; z 7. debiutantów jedynie dwaj bramkarze Michał Czernik oraz Kamil Lewartowski nie zanotowali oficjalnego spotkania, choć ten drugi zaliczył mecz ze studenckim zespołem Łotwy – taki jest bilans występów biało-czerwonych w turnieju Euro Ice Hockey Challenge o „Puchar Bałtyku” w Tallinie. Mocno odmłodzona reprezentacja mile zaskoczyła, zwłaszcza w oficjalnych meczach z Litwą (11:3) oraz Estonią (8:1).

Coraz pewniej

Michał Kieler, bramkarz JKH GKS, do tej pory w kadrze spełniał rolę rezerwowego, choć miał za sobą debiut podczas turnieju prekwalifikacji olimpijskiej w lutym ubiegłego roku w Nur-Sułtanie (20 min z Holandią 8:0). Gdy spotkaliśmy „Kilera” podczas zbiórki kadrowiczów przed wyjazdem do Tallina przewidywaliśmy jego występy jako „jedynki”.

– To prawda, ale to było trochę wróżenie z fusów, bo przecież nie wiedzieliśmy jaka jest koncepcja trenerów – uśmiecha się golkipera. – Zagrałem w obu oficjalnych spotkaniach i zaliczyliśmy dobre występy. Z każdym występem (dotychczas 5. spotkań – przyp.red.) czuję się pewniej i skupiam się, by jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Mam nadzieję, że dostanę jeszcze kolejną szansę od trenerów i będę chciał coraz częściej pojawiać na lodzie. Jechaliśmy w nieco eksperymentalnym, młodym składem, ale z gry oraz wyników można być zadowolonym. Niektórzy z nas prawie się nie znali i mieliśmy okazję dłużej ze sobą przebywać oraz lepiej poznać. To fajna grupa, w której zaiskrzyło i to było widać na lodzie.

Inna stawka

Litwa i Estonia to nasi rywale w przyszłorocznych kwietniowych mistrzostwach świata Dywizji IB w katowickim „Spodku”. Kolejne zwycięstwa nad tymi zespołami i po raz kolejny nas utwierdzają w przekonaniu, że nijak nie wypada naszej reprezentacji przebywać na 3. poziomie rozgrywek. Na własne życzenie przegraliśmy MŚ w 2019 w Tallinie (awans Rumunii), a 2 kolejne turnieju zostały odwołane z powodu pandemii. Zwycięstwo w „Spodku” jest obowiązkiem – to będziemy pisać przy każdej okazji do zakończenia MŚ.

– Do najważniejszej imprezy pozostało jeszcze kilka miesięcy i jeszcze wiele może się wydarzyć – przestrzega Kieler. – Proszę pamiętać, że wszystkie drużyny pojawią się najsilniejszych składach i będą chciały utrudnić zadanie faworytom. Niemniej przyszłość rysuje w fajnych barwach, bo w odmłodzonym składzie wygrywaliśmy pewnie. Z Litwinami było trochę niepewności, ale gdy wyszliśmy na prowadzenie już opanowaliśmy sytuację. Moi koledzy sporo strzelali i chcieli odnieść jak najefektowniejsze zwycięstwo. A w ostatnim meczu gospodarze mocno natarli, ale zdołaliśmy utrzymać bezbramkowy wynik, a potem szybko zdobyliśmy gole. Pierwsza tercja była decydująca i w sumie nieźle to wyglądało. Najważniejsze, że odmłodzona reprezentacja stanęła na wysokości zadania. Ze studentami z Łotwy było trochę zamieszania.



Po nieszczęśliwym upadku Łotysza na początku 3. tercji później rywale grali na pograniczu faulu, ale, na szczęście, obyło się bez kontuzji. Wszystkie mecze były poprzedzone analizą gry rywali, zaś po meczu były gruntownie omawiane nasze występy. Każdy z nas wiedział co zrobił dobrze i w kilku sytuacjach mógł się zachować lepiej. Wróciłem z tego turnieju, chyba podobnie koledzy, zadowolony oraz podbudowany.

Dzisiaj kadrowicze wrócili do treningów w swoich klubach, bo przecież w weekend wraca rywalizacja w lidze. A w czwartek hitowe spotkanie GKS Tychy – JKH GKS Jastrzębie.


Na zdjęciu: Michał Kieler, bramkarz JKH GKS Jastrzębie, zaliczył udane reprezentacyjne występy podczas turnieju w Tallinie.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus