Reprezentacja. Powiew optymizmu

Po zwycięstwie nad Ukrainą (4:1) kibice zgotowali kadrze aplauz na stojąco.


Jeżeli na twarzy selekcjonera Roberta Kalabera pojawia się uśmiech, to nieomylny znak, że jego zespół zaprezentował dobrą grę i osiągnął cel. Dwa zwycięstwa – z Węgrami 3:2 i Ukrainą 4:1 – oraz nieznaczna porażka z Francją 2:3 to dorobek mocno odmłodzonej reprezentacji Polski w Euro Ice Hockey Challenge Christmas Cup na lodowisku im. Brraci Nikodemowiczów w Bytomiu. Wprawdzie nie udało się wygrać turnieju, ale z postawy reprezentacji trzeba być zadowolonym. Puchar zdobyła Francja, choć nie rozegrała ostatniego meczu z Węgrami z powodów pandemicznych. Jeden z Madziarów miał pozytywny testu i ekipa wyjechała wcześniej do domu.

Na przekór trudnościom

Trener Kalaber nominacje do kadry rozdał pod koniec listopada i nie przypuszczał, że natrafi na kłopoty. Tuż przed zbiórką dochodziły wieści o absencjach z powodu chorób lub kontuzji. Skład kadry był uzupełniany do ostatniego meczu. Łukasz Kamiński oraz Mateusz Gościński doznali kontuzji i z Ukrainą wystąpił Łukasz Krzemień, środkowy Re-Plastu Unii Oświęcim. Z kolei Oskar Jaśkiewicz, nominalny obrońca, w dwu potyczkach musiał wystąpić w ataku.

Kilku zawodników niemal w ostatniej chwili wskoczyło do kadry, ale nie zawiedli trenerów. Bracia Radosław i Łukasz Nalewajkowie po raz kolejny udowodnili, że swoim zaangażowaniem i ambicją mogą zrobić więcej dla drużyny niż wszyscy się spodziewają. Bliźniacy mile będą wspominali występy w Bytomiu, bo zdobyli pierwsze gole w reprezentacji.

Konkurencja wzrasta

Kilku zawodników młodszego pokolenia po turniejach w Tallinie i w Bytomiu wysłało wyraźny sygnał, że zamierzają walczyć o miejsce w reprezentacji na kwietniowe mistrzostwa świata Dywizji IB w katowickim „Spodku”. Atak Alan Łyszczarczyk – Dominik Paś – Radosław Sawicki już jest przygotowany do tego turnieju. Ich kreatywna gra sprawiała rywalom wiele problemów i, co ważniejsze, strzelili gole. Oczywiście, skuteczność nigdy nie była najmocniejszą naszą stroną, ale nad tym elementem trzeba pracować zawsze. Jakub Bukowski, lider najskuteczniejszych strzelców ligi, po raz kolejny pokazał, że w jego talent trzeba inwestować.

W reprezentacji debiutowali bramkarze David Zabolotny i Kamil Lewartowski. Ten drugi bronił z Węgrami i Ukrainą ze spokojem i wyczuciem. I chyba znajdzie się w szerokiej kadrze przed najważniejszą imprezą w sezonie. Tylko czy tyszanin nie pójdzie w odstawkę w klubie, po podpisaniu kontraktu z Czechem Tomasem Fuczikiem.

Twardy orzech

Przed Ukrainą, naszym rywalem w MŚ, trener Kalaber przekonywał, że ten mecz jest ważny z punktu psychologicznego. Stąd też nasi hokeiści byli skoncentrowani i szybko wzięli się do rozmontowania rywali. W ciągu 45 sek. zdobyli 2 gole i… zdjęli z lodu Olega Pietrowa. Na 6 strzałów 2 razy krążek wpadł do siatki. Jego zmiennik Siergiej Pisarenko puścił 2 bramki, ale miał 29 skutecznych interwencji.

Chyba największą bolączką były niepotrzebne wykluczenia. Pod koniec II tercji w niegroźnej sytuacji Oskar Krawczyk powalił na lód rywala i straciliśmy gola do… szatni. Ostatnią odsłonę zaczęliśmy od 3 fauli po kolei i graliśmy przez 6 min w osłabieniu. Nasi hokeiści skutecznie się bronili, ale kosztowało ich to sporo wysiłku. Silniejszy rywal niż Ukraina mógłby sprawić więcej kłopotów.

– Turniej na pewno udany, choć pozostał niedosyt, bo nie udało nam się wygrać z Francuzami – mówił kapitan reprezentacji, Bartosz Ciura. – Chyba za późno wzięliśmy się za odrabianie strat. Wyciągnęliśmy wnioski i w kolejnych meczach było już znacznie lepiej. Na pewno powiało optymizmem, bo odmłodzona reprezentacja pokazała się z niezłej strony. To miłe, zaś trener będzie miał… twardy orzech do zgryzienia jak ten zespół ułożyć przed mistrzostwami świata.

Dla wielu chłopaków ten turniej to solidny kopniak motywacyjny i jestem przekonany, że będzie mocna rywalizacja o miejsce w drużynie narodowej. To był kolejny trudny sezon międzynarodowy z pandemią. Niemniej, mimo kłopotów, zaliczyliśmy udany turniej kwalifikacji olimpijskiej w Bratysławie (wygrana z Białorusią 1:0 – przyp. red) oraz jesienią dwie imprezy w Tallinie i Bytomiu.

To był udany występ młodzieży, która już dojrzewa do reprezentacji. Trochę baliśmy się, że zmiana pokoleniowa sprawi załamanie jakości drużyny. Chyba jednak te obawy zostały rozwiane. Głód zwycięstw hokejowym kibicom towarzyszy od zawsze i stąd też po zwycięstwie nad Ukrainą zgotowali reprezentantom aplauz na stojąco.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus