Reprezentacja. Rady trenera Kasperczaka

– Bez systemowych rozwiązań nie będzie progresu w polskiej piłce – tak uważa jeden z najbardziej cenionych polskich szkoleniowców, Henryk Kasperczak.


To jeden z najbardziej uznanych polskich trenerów. Z powodzeniem pracował we Francji, w Polsce, a także na kontynencie afrykańskim, gdzie z prowadzonymi przez siebie reprezentacjami zdobywał medale w prestiżowym Pucharze Narodów, czy awansował na mistrzostwa świata (Tunezja 1998).

Nie jest to poukładane

Teraz jest na piłkarskiej emeryturze. W lipcu skończył 75 lat, mieszka we Francji, ale dalej jest uważnym obserwatorem tego, co dzieje się w światowej, a przede wszystkim polskiej piłce. Martwi go przede wszystkim sytuacja z futbolem nad Wisłą.

– Jest taka rzecz. Oglądamy reprezentację Polski i pojawia się pytanie: ilu tam gra zawodników z naszej ekstraklasy? Chodzi o to, żeby poprawić pracę od podstaw i dopóki tego się nie zmieni, to nie będzie lepiej – mówi Henryk Kasperczak w rozmowie ze „Sportem”.

– Jeśli chodzi o ekstraklasę, to wiadomo jak to wygląda. Brakuje pieniędzy, żeby poczynić jakieś inwestycje co do szkolenia młodzieży, a bez pieniędzy dużo się nie zdziała. Tutaj, we Francji, trenerzy, którzy pracują z młodzieżą, są bardzo dobrze opłacani. We Francji są zresztą dwa statuty, jeśli chodzi o futbol: zawodowy i amatorski. U nas z kolei nie jest to tak rozdzielone, żeby ta piłka profesjonalna była oddzielona od amatorskiej. Nad Sekwaną podpisuje się kontrakty z zawodnikami, którzy mają 16 lat. U nas natomiast przed 18. rokiem życia młody piłkarz może sobie odejść gdzie chce, a tak nie powinno być. We Francji taki młody zawodnik może podpisać zawodowy kontrakt z prostej przyczyny: bo jest zawód piłkarz i nie można od tak zabrać sobie chłopaka z klubu. U nas czegoś takiego nie ma. Zabiera się zawodnika, coś się tam dostanie za wyszkolenie i tyle. Dopóki nie będzie rozwiązany problem zawodu piłkarza, a także trenera, to lepiej nie będzie. W Polsce trener musi zakładać firmę, we Francji jest inaczej, bo jest zawód trenera. To rzecz, która powinna zostać prawnie usankcjonowana – uważa Kasperczak i dodaje:

– Co do naszych trenerów, to zakładają jednoosobowe firmy. Owszem, mają dyplomy, ale ilu z nich pracuje za granicą? Być może gdyby był zawód trenera, z konkretnym dyplomem, to taki szkoleniowiec miałby szanse wyjazdu poza granice, gdzie zarobiłby dwa czy trzy razy więcej niż w kraju. Trenerzy się męczą, kiszą, nikt nie znajduje zatrudnienia w tych liczących się piłkarsko krajach, a dodatkowo drenuje się u nas najlepszą młodzież. Nie jest to poukładane jak należy – ocenia były świetny reprezentant Polski, medalista mistrzostw świata i igrzysk w Montrealu w 1976 roku, a potem wybitny szkoleniowiec.

Zła struktura

Jak zawsze wszystko rozbija się o pieniądze.

– We Francji jest wielu sponsorów, którzy dają spore pieniądze na piłkę zawodową i amatorską. Tymczasem u nas brakuje środków. Trzeba dać możliwość odliczania przekazanych pieniędzy na wsparcie piłki zawodowej, ale też amatorskiej. Tutaj, nad Sekwaną, jest tak, że jak klub dostaje od sponsorów środki, to duża ich część jest przeznaczana na szkolenie młodzieży. Podam przykład. Budżet klubu wynosi 100 milionów euro, a z tego, powiedzmy, pięć idzie na szkolenie młodzieży. To, że takie środki przeznaczane są na szkolenie, że trenerzy pracujący z najmłodszymi zarabiają uczciwe pieniądze, to ma przełożenie na wyniki – zaznacza.

– Jak spojrzymy teraz na Francję, to oni mogą na dziś wystawić trzy reprezentacje na wysokim czy bardzo wysokim poziomie. Wszyscy zawodnicy są rozchwytywani na całym świecie. I to są niesamowite pieniądze! Kluby na tych transferach zarabiają krocie, bo takie szkolenie swoich graczy jest najtańszym środkiem pozyskania nowych graczy – tłumaczy „Henri”.

Sięga do czasów ze swojej pracy z Wisłą Kraków, z którą trzy razy wywalczył mistrzostwo Polski (2003-05), dwa razy krajowy puchar (2002, 2003) i zagrał w 1/8 Pucharu UEFA.

– To kwestia ogólnego zarządzania wszystkim. Pamiętam za czasów Wisły, właściciel, pan Cupiał, zawsze się bał, że ci najlepsi zawodnicy, którzy u nas byli i których szkoliliśmy, będą potem zabierani przez innych za darmo. Rodzice się na to zgadzają i taki klub dostaje tylko ekwiwalent za wyszkolenie. Ktoś ma talent, to od razu za grosze jest kupowany. Wezmą 16 czy 17 latka, przekonają rodziców, bo ich zgoda przed osiągnieciem pełnoletności jest potrzebna i wyjeżdżają. On ma mieszkanie, trenuje i gra, a rodzice pracują. To wszystko taka partyzantka i nic nie jest solidnie robione. A tutaj we Francji tak nie jest. Podpisuje kontrakt mając 16 lat, a jeśli jest zdolny, to wszystko jest organizowane tak, że zawodowy klub zabezpiecza się i żaden inny nie może już go potem zabrać. Jeszcze raz powtórzę: dopóki pewne rzeczy nie będą usankcjonowane, nie będzie zawodu piłkarza i trenera, to będą problemy. U nas kluby nie mają tej samej struktury co na Zachodzie, bo nie ma prawnie usankcjonowanych pewnych rzeczy, co jest już w gestii państwa, federacji czy zawodowej ligi, w tym wypadku Ekstraklasy SA. To oczywiście jeden z elementów, który pomógłby uzdrowić sytuację, ale to nie wszystko, bo potrzeba pieniędzy. Potrzeba tego, żeby ludzie, którzy je mają – bo tacy milionerzy w Polsce są – weszli w futbol. Jeżeli nie ma systemowego rozwiązania, to nie funkcjonuje – mówi Kasperczak.

Ekstraklasa się męczy

Jak wygląda porównanie polskiej klubowej piłki z tą nad Sekwaną?

– We Francji w klubach zawodowych mają po 20 sponsorów. To nie jest jedna czy dwie firmy, bo jeśli tak miałoby być, to jeden tego sam by tego nie pociągnął. Są systemowe rozwiązania, które umożliwiają wsparcie zawodowego futbolu, a potem firmy odliczają to wszystko w podatkach. W Polsce tymczasem uważa się, że zawodowa piłka sobie poradzi, bo tam są wielkie pieniądze, ale wcale tak nie jest. Skąd te pieniądze mają być? Muszą być wprowadzone systemowe rozwiązania.

Jeśli chodzi o sprawy finansowe i to, jak działają kluby, w Polsce pieczę nad wszystkim trzyma federacja. A co federacja ma do tego? System zawodowy należy do ligi zawodowej, ona powinna o wszystkim decydować, a nie związek. Tymczasem Ekstraklasa się męczy. Brak jej pieniędzy, a jej działania powinny być zupełnie odseparowana od federacji. We Francji to inny system, inna struktura. Musi być pomoc wszystkich, żeby się zaangażować w pracę, w szkolenie i to począwszy od szkolenia młodzieży do futbolu zawodowego. Tutaj jeżeli ktoś nie jest w stanie normalnie funkcjonować, jeśli nie jest w stanie wykazać, z jakich źródeł są pieniądze w budżecie, to nie ma o czym dyskutować. Wszystko musi być jasne i przejrzyste. We francuskich klubach niczego się nie boją z tego względu, że idzie do tej samej struktury, która tym wszystkim zarządza, czyli do władz ligi. A u nas jak jest? Jest Sąd Pracy, a tymczasem wszystko powinno podlegać ligowym władzom. Tam należałoby rozstrzygać wszystkie spory, a nie gdzie indziej. To podstawa! – podkreśla.

Trener Henryk Kasperczak to jeden z najbardziej cenionych polskich szkoleniowców.
Fot. Mor Fall/Stades
4 tezy „Henriego”

Podsumowując, trener Henryk Kasperczak mówi. – Są cztery rzeczy, cztery kategorie, które wymagają naprawy, uporządkowania. To cała struktura i działanie PZPN oraz władz ligi, czyli Ekstraklasy, a także wprowadzenie zawodu piłkarza oraz trenera i oczywiście szkolenie młodzieży. To musi być poprawione – zaznacza na koniec ceniony szkoleniowiec.


Na zdjęciu: Kacper Kozłowski z Pogoni to jedyny przedstawiciel ekstraklasy na zgrupowaniu kadry przed meczami z San Marino i Albanią.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus.pl