Reprezentacja. Rosyjskie znaki zapytania

Sytuacja na wschodzie Ukrainy powoduje niepokój i stawia wiele pytań bez odpowiedzi. Te dotyczą również futbolu, bo przecież za miesiąc polska reprezentacja ma rozegrać w Rosji mecz barażowy.


Działania wojenne w Donbasie trwają od 8 lat, ale w ostatnich dniach zostały zintensyfikowane. Większość Europy skupia się przeciwko Rosji, więc siłą rzeczy liczne grono osób zaczęło zastanawiać się, co ze spotkaniem barażowym, które 24 marca Polska ma zagrać w Moskwie?

Niepoważne nawoływania

– Reprezentacja Polski nie powinna jechać do Rosji grać w piłkę. Nie powinna jechać do kraju, który z całym światem gra w coś innego. Chciałbym żeby to była decyzja organizatorów rozgrywek, a nie nasza – napisał na Twitterze dyrektor Canal+ Sport Michał Kołodziejczyk. Podobnych głosów jest wiele, ale nie brakuje również opinii przeciwnych. Jako przykład warto zacytować byłego prezesa PZPN-u Zbigniewa Bońka, który o tę kwestię został zapytany przez Interię.

– Krew się we mnie burzy, ale co z tego? To moja prywatna reakcja. Nawoływanie do tego, żeby Polska zbojkotowała baraż w Moskwie, to zachowanie kompletnie niepoważne. Ktoś chce zabłysnąć w mediach społecznościowych, ale nie ma pojęcia o rzeczywistości. Nikt w pojedynkę nie podejmie decyzji o odwołaniu barażu. To może zrobić tylko FIFA, która póki co nie ma do tego podstaw. UEFA zajmuje się barażem tylko od strony administracyjnej, na przykład wyznacza sędziów. Szykujmy się do meczu w Moskwie. Wygrajmy go i będzie fajnie – powiedział wiceprezydent UEFA.

Nie ma zagrożenia

Niewiele na ten moment wskazuje na to, aby mecz w Moskwie miał się nie odbyć. Przeniesienie jest możliwe wówczas, gdy istnieje niebezpieczeństwo, a takowego w Moskwie nie ma. Ze stolicy Rosji do Doniecka, a więc głównego miasta okręgu przemysłowego, który jest dotknięty wojną, jest ok. 1000 kilometrów. Warto też przypomnieć, że 4 lata po rozpoczęciu konfliktu o Donbas (choć po formalnym zawieszeniu broni) i rosyjskiej aneksji Krymu Rosja była organizatorem piłkarskich mistrzostw świata, w których udział brała także Polska. Na początku 2014 roku Rosjanie gościli w Soczi zimowe Igrzyska Olimpijskie, mimo że 6 lat wcześniej dokonali inwazji na Gruzję, w rejonie Osetii Południowej i Abchazji

– Czy w Moskwie coś grozi naszym piłkarzom? Nie. Nie ma więc podstaw, by FIFA przeniosła mecz do Katowic, jak byśmy chcieli, lub na teren neutralny. Kiedyś mieliśmy już taką sytuację podczas spotkania w Jerozolimie z Izraelem. Jako prezes PZPN-u miałem w ekipie dwóch piłkarzy, którzy nie chcieli lecieć, bojąc się ataku rakietowego. Od izraelskiego MSZ dostałem zapewnienie, że jest bezpiecznie. Zagraliśmy mecz, wygraliśmy, cali i zdrowi wróciliśmy do domu – wspomniał Boniek.

Będzie walkower

W tej chwili istnieje znikome prawdopodobieństwo, aby UEFA czy FIFA w jakiś sposób zareagowały. One w tego typu kwestie polityczne się nie mieszają, ale PZPN oczekuje odpowiedzi. „W związku z napiętą sytuacją polityczną na terenie Ukrainy i Federacji Rosyjskiej, a także możliwej dalszej eskalacji i rozpoczęcia konfliktu zbrojnego, Polski Związek Piłki Nożnej zwrócił się do FIFA o pilne wyjaśnienie kwestii związanych z organizacją meczu baraży mistrzostw świata (…) w Moskwie.

Należy podkreślić, że rolą PZPN (…) jest zapewnienie polskim piłkarzom optymalnych warunków do przygotowań i występów w meczach międzypaństwowych. Decyzje o charakterze politycznym, np. w zakresie nałożenia ewentualnych sankcji (…) pozostają w gestii władz państwowych i organów międzynarodowych.

Zdając sobie jednak sprawę z potencjalnych zagrożeń związanych z obecną sytuacją, oczekujemy na stanowisko władz światowej federacji. Jednocześnie PZPN podkreśla, że sprawa ta dotyczy nie tylko reprezentacji Polski, ale również reprezentacji Szwecji i Czech, które potencjalnie mogą zmierzyć się z Rosją w Moskwie w ewentualnym finale baraży” – czytamy w oświadczeniu PZPN-u.

Jeśli jednak Polska sama z siebie stwierdzi, że nie leci do Moskwy i że nie zagra w barażu, niezależnie od intencji Rosja wygra to spotkanie walkowerem.

Co z Ligą Mistrzów?

Kolejna sprawa dotyczy meczu, który przyciągnie uwagę szerszego grona. Mianowicie 28 maja w Sankt Petersburgu ma się odbyć finał Ligi Mistrzów. Także w tej kwestii zaczęły pojawiać się różne dywagacje i obawy, a jako że sprawa nie dotyczy tylko Polski, głos zabrała już sama UEFA, będąca odpowiedzialna za te rozgrywki. „UEFA stale i uważnie monitoruje sytuację. Obecnie nie ma planów zmiany miejsca” – brzmi lakoniczny komunikat.

To jednak nie rozstrzyga tej kwestii. – Jako Posłowie Parlamentu Europejskiego składamy jutro list do Prezydenta UEFA o przeniesienie finału Champions League z Sankt Petersburga – napisał na Twitterze Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski, będący obecnie posłem w ławach unijnej instytucji. W Anglii z kolei zaczęły pojawiać się informacje, jakoby… UEFA jednak rozważała opcję przenosin.

Przełożą, nie przełożą

„The Times” podał, że europejska federacja już prowadzi rozmowy w tej sprawie; BBC przekazała podobne informacje, ale z większą pewnością. Tabloid „Daily Star” stwierdził z kolei, że w przypadku gdyby do finału dotarły dwie angielskie drużyny, ten mógłby zostać rozegrany na Wembley. Ta wersja wydaje się jednak mało prawdopodobna, bo w ostatni weekend maja ma londyńskim stadionie mają zostać rozegrane baraże o awans do Premier League i League One. Przypomnijmy, że finał poprzedniej edycji LM także został przeniesiony – ze Stambułu do Porto. Powodem była sytuacja epidemiczna w Turcji i związane z nią ograniczenia.

W St. Petersburgu są jednak spokojni. – Nie rozmawiamy z UEFA na ten temat. Nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów w tej sprawie. Wspólnie z UEFA przygotowujemy finał Ligi Mistrzów zgodnie z planem. Mamy zaplanowaną wizytę i codziennie normalnie pracujemy. Trudno komentować plotki o przeniesieniu finału. Nie słyszałem żadnych dyskusji na ten temat – to słowa cytowanego w rosyjskim „Sport Expressie” Aleksieja Sorokina, szefa komitetu organizacyjnego finału LM.


Na zdjęciu: Ostatni mecz Polacy zagrali z Rosjanami w czerwcu 2021 roku we Wrocławiu. Gdzie odbędzie się następny?
Fot. Rafał Rusek/PressFocus