Reprezentacja. Skrzydło zza oceanu?

 

Ostatnim zawodnikiem, który dotarł do Warszawy na zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami eliminacji mistrzostw Europy z Łotwą (10 października) i Macedonią Północną (13 października), był Przemysław Frankowski, który w niedzielę bardzo późnym wieczorem rozgrywał mecz MLS, w którym jego Chicago Fire pokonało na wyjeździe 5:2 Orlando City. Było to ostatnie spotkanie „Strażaków” w tym sezonie, bo wiadomo było, że bez względu na rezultat na Florydzie, ekipa z Chicago nie awansuje do play offu. Fire zajęło ósme miejsce w konferencji wschodniej, ale ostatni mecz w rozgrywkach był dla Frankowskiego niezwykle udany – strzelił dwa gole i został nie tylko najlepszym graczem spotkania, ale też trafił do jedenastki kolejki MLS.

We wrześniu go nie było

„Franek” błysnął w drugiej połowie, pokazując bardzo dobre umiejętności techniczne. Najpierw strzelił gola piętką, a później zabawił się z obroną i bramkarzem rywala. Przerzucił piłkę nad golkiperem i skierował ją do siatki głową. Było to jego piąte trafienie w sezonie, a do dorobku wypracowanego na przestrzeni 31 spotkań może dopisać siedem asyst. Szczególnie udana była dla naszego reprezentanta końcówka sezonu. W pięciu ostatnich meczach „Franek” strzelił cztery gole i odnotował dwie asysty. To spowodowało, że wrócił do reprezentacji Polski, bo na wrześniowe mecze naszej drużyny narodowej – przeciwko Słowenii i Austrii – powołany nie był.

To było spore zaskoczenie, bo wcześniej w eliminacjach Frankowski grał. W marcowych meczach, z Austrią i Łotwą, wchodził w drugich połowach. Przeciwko Macedonii Płn. zaczął nawet w wyjściowej jedenastce. Niczym szczególnym się nie wyróżnił i po przerwie zastąpił go Krzysztof Piątek, który bardzo szybko strzelił bramkę. Trudno jednak mieć do Frankowskiego pretensje za pierwszą połowę meczu w Skopje, bo nasz zespół zagrał wówczas zbyt bojaźliwie.

Brak powołania go zmobilizował

Najlepszy nasz mecz tych eliminacji, czyli 4:0 z Izraelem, „Franek” przesiedział na ławce. Następnie, w przeciwieństwie do piłkarzy grających w Europie, nie miał wolnego, bo MLS grała w czerwcu i w lipcu regularnie, a Polak był podstawowym zawodnikiem drużyny prowadzonej przez serbskiego szkoleniowca, Veljko Paunovicia. Rzadko jednak wpisywał się do meczowego protokołu i zabrakło go w kadrze we wrześniu.

Wyraźna zwyżka formy w ostatnich tygodniach przekonała Jerzego Brzęczka. Zresztą nasz trener nigdy nie ukrywał, że decyzja o transferze do MLS, którą Frankowski podjął na początku tego roku, go zaskoczyła. – Ta decyzja była dla mnie niezrozumiała, ale ją szanuję. Na poprzednie mecze nie został powołany – może to go zmobilizowało. W ostatnim okresie strzelił kilka bramek, miał też asysty – powiedział w poniedziałek selekcjoner naszego zespołu.

Pierwszy skład

Przypomnijmy, że tym razem w naszej drużynie zabrakło miejsca dla Jakuba Błaszczykowskiego, występującego zwykle na prawym skrzydle, czyli pozycji, która jest ulubioną Przemysława Frankowskiego. Warto jednak pamiętać, że spotkania wrześniowe reprezentacja Polski zaczynała bez klasycznego prawoskrzydłowego.

W starciu ze Słowenią najbliżej tego sektora zaczął Piotr Zieliński, a w meczu z Austrią operował w tej strefie Dawid Kownacki, którego w drugiej połowie zmienił Błaszczykowski. Niemniej personalne wyroki Jerzego Brzęczka bywają niezbadane – jeśli np. selekcjoner zdecyduje się, aby kolejny raz dać szansę przełamania Krzysztofowi Piątkowi i zaczniemy na dwóch napastników, to miejsca dla gracza Chicago Fire po prostu zabraknie.

 

Na zdjęciu: Przemysław Frankowski (z lewej) jest we dobrej formie i ma szanse, aby przeciwko Łotwie wyjść w pierwszym składzie.