Reprezentacja. Trzech na środku i wahadła

Paulo Sousa, wszystko na to wskazuje, szykuje rewolucyjną zmianę w ustawieniu reprezentacji Polski. Za tydzień z Węgrami możemy zagrać tak, jak za Jerzego Brzęczka nie graliśmy.


Na mecze z Węgrami, Andorą i Anglią, Paulo Sousa, selekcjoner reprezentacji Polski, powołał ośmiu obrońców. Pięciu z nich, to piłkarze występujący na środku defensywy. Dwóch nominalnie gra z lewej, a jeden z prawej strony. Takie decyzje, z czym zresztą zgadzają się eksperci, mogą oznaczać, że właśnie następuje zmiana w ustawieniu taktycznym reprezentacji Polski. Chodzi o to, że portugalski szkoleniowiec przygotowuje drużynę do gry systemem 1-3-5-2. A więc z trójką środkowych defensorów i dwójką tzw. „wahadłowych”. Takie ustawienie jest ostatnio dość modne. Coraz częściej, jeżeli chodzi najwyższy poziom klubowy, decyduje się na nie np. Ronald Koeman, szkoleniowiec Barcelony. A, że koszula bliższa ciału, to właśnie w takim systemie od wielu miesięcy funkcjonuje Raków Częstochowa. Oczywiście zupełnie czymś innym jest zastosowanie nowego rozwiązania w klubie, a czymś innym w reprezentacji. Tym bardziej w zespole, który za poprzedniego selekcjonera, czyli Jerzego Brzęczka, w taki sposób nie grał.

– Musimy być przygotowani na różne warianty. Chcemy mieć ich tyle, by móc je zmieniać w trakcie meczu – mówił tuż po nominacji na stanowisko selekcjonera reprezentacji Paulo Sousa. Portugalczyk, najwidoczniej, przygotowuje na mecz z Węgrami zupełnie nowe rozwiązanie.

Helik z Glikiem i Bednarkiem?

Jeżeli rzeczywiście jest tak, że nasza drużyna wyjdzie na Madziarów z trójką środkowych i dwójką wahadłowych, to warto zastanowić się nad tym, w jakiej konfiguracji personalnej? Trudno jest sobie wyobrazić sytuację, by wśród trzech stoperów nie znaleźli się Kamil Glik i Jan Bednarek. To najbardziej doświadczeni polscy obrońcy, z najdłuższym reprezentacyjnym stażem, choć warto podkreślić, że są pewne wątpliwości, co do ich aktualnej dyspozycji. Otóż Benevento, czyli zespół 79-krotnego reprezentanta Polski, traci w Serie A wiele bramek. Beniaminek włoskiej ekstraklasy tylko raz na 13 meczów w tym roku zachował czyste konto. Jeszcze marniej wygląda skuteczność defensywy Southamptonu, którą współtworzy Jan Bendarek. Tylko w tym roku w lidze „Święci” stracili 32 gole 13 spotkaniach, a nasz obrońca sam przyznał kilka tygodni temu, że z jego formą nie jest najlepiej.

Zdecydowanie najlepsze noty spośród polskich stoperów zbiera ostatnio Michał Helik. Jego Barnsley nie tylko spisuje się powyżej oczekiwań i wiele wskazuje na to, że powalczy w barażach o Premier League, ale chorzowianin – na dodatek – strzela bramki. Ma ich na swoim koncie sześć. A ponadto może pochwalić się imponującą liczbą meczów. W tym sezonie, który 26-latek zaczynał meczem… Pucharu Polski w barwach Cracovii z Chrobrym Głogów, rozegrał już 40 spotkań. Pewnie siedem miesięcy temu, gdy był jeszcze graczem „Pasów”, nawet nie marzył o tym, że otrzyma powołanie do reprezentacji na mecze eliminacji MŚ. Teraz nie tylko w kadrze się znalazł, ale istnieją przesłanki ku temu, by sądzić, że na mecz z Węgrami wyjdzie w podstawowym ustawieniu. Jeżeli tak się stanie, to występ w Budapeszcie będzie oznaczać debiut wychowanka Ruchu w narodowych barwach. Szanse na występ gracza Barnsley wydają się większe niż Pawła Dawidowicza czy Kamila Piątkowskiego. Pierwszy stracił ostatnio miejsce w składzie Hellasu Werona. Drugi, to gracz, który za trzy miesiące skończy dopiero 21 lat. Warto jeszcze nadmienić, że odkrycie poprzedniego roku na środku obrony reprezentacji, czyli Sebastian Walukiewicz, miał ostatnio problemy z grą w Cagliari i uznania w oczach Paulo Sousy nie zyskał.


Czytaj jeszcze: „Grosik”, czyli przywódca

Wahadła w gotowości

Na prawym wahadle, co pokazał powołaniami Paulo Sousa, raczej nie ma żadnych wątpliwości. Wprawdzie drużyna klubowa Bartosza Bereszyńskiego, czyli Sampdoria Genua, funkcjonuje ustawieniem z czterema obrońcami, ale Polak gra bardzo ofensywnie. Występy na prawej pomocy nie są mu zresztą obce. Jeżeli chodzi o przeciwną stronę, to charakterystyka obu powołanych lewych obrońców jest bardzo podobna. Zarówno Arkadiusz Reca, jak i Maciej Rybus, to piłkarze grać do przodu potrafiący i lubiący. Pierwszy w tym sezonie Serie A strzelił 2 gole i zapisał na swoim koncie aż 6 asyst, choć przecież występuje w zespole, który zdobywa niewiele bramek i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. „Ryba” w lidze rosyjskiej nie wpisał się wprawdzie do żadnej z wymienionych rubryk, ale przecież jest to zawodnik, który – nawet w reprezentacji Polski – kilka lat temu grał jako skrzydłowy. Oznacza to zatem, że wahadłowi do gry w naszej drużynie narodowej są gotowi.

Skoro w bramce, zgodnie z zapowiedziami Paulo Sousy, w meczu przeciwko Węgrom zagra Wojciech Szczęsny, to przed nim – w ustawieniu 1-3-5-2 – winni się pojawić Michał Helik, Kamil Glik i Jan Bednarek. A po bokach Bartosz Bereszyński z prawej, a także Arkadiusz Reca lub Maciej Rybus z prawej strony. Co dalej? Do wypełnienia pozostaje środek pola, trzema zawodnikami, a także – dwójką piłkarzy – atak. W najbardziej ofensywnej materii większych zagadek być nie powinno. Wyjściowa jedenastka na mecz z Węgrami powoli się zatem krystalizuje, a jeszcze przed meczem postaramy się przeanalizować i odpowiedzieć kibicom, na łamach „Sportu”, na kolejne nurtujące ich pytania.


Na zdjęciu: Kamil Glik i Jan Bednarek formą w rozgrywkach klubowych ostatnio nie zachwycają. Ale trudno wyobrazić sobie środek obrony naszej drużyny narodowej bez nich.

Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus