Reprezentacja U-20. Subtelna dawka argumentów

Reprezentacja Polski do lat 20 awansowała do 1/8 finału mistrzostw świata. Styl, zdaniem niektórych, albo nawet wielu, pozostawiał wiele do życzenia, ale trzeba postawić sobie sprawę jasno. W piłce nożnej, w kategoriach juniorski i młodzieżowych, do potęg nie należymy od jakichś 27 lat. Podana wartość nie jest przypadkowa, bo na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie prowadzona przez Janusza Wójcika drużyna zdobyła srebrny medal. Owszem rok później szesnastolatkowie, pod wodzą Andrzeja Zamilskiego, wywalczyli w Turcji mistrzostwo Europy. Później piękne sukcesy odnosił z naszą młodzieżą trener Michał Globisz. W 1999 roku, na turnieju w Czechach, „Biało-czerwoni” zostali wicemistrzami „Starego kontynentu” szesnastolatków. Dwa lata później praktycznie ten sam zespół zdobył w Finlandii mistrzostwo Europy U-18.

Wygrać jeden mecz

W 2012 roku siedemnastolatkowie, pod wodzą Marcina Dorny, wywalczyli w Słowenii brązowy medal europejskiego czempionatu. Nie trudno we wszystkich wymienionych sukcesach dostrzec pewnej prawidłowości. Otóż medale zdobywaliśmy wyłącznie na turniejach rangi europejskiej. A w mistrzostwach świata, praktycznie, nie ma po nas śladu. Dlaczego tak jest? Przede wszystkim na przestrzeni lat trudno jest nam przebić się przez kwalifikacje. Otóż poprzedni wystąp naszych dwudziestolatków na mistrzostwach świata, miał miejsce w 2007 roku. Jak się tam dostaliśmy? Rok wcześniej Polska była gospodarzem mistrzostw Europy, do których – rzecz jasna – awansowała bez eliminacji. Turniej rozgrywany w Wielkopolsce był jednocześnie eliminacjami do mistrzostw świata. Regulamin, cały czas zresztą obowiązujący, zakładał, że sześć z ośmiu uczestniczących w zmaganiach drużyn awansuje na mundial.

Drużyny były podzielone na dwie grupy po cztery drużyny. Do półfinałów awansowały dwa zespoły, ale wystarczyło zająć trzecie miejsce, aby awansować na mistrzostwa świata, które rozgrywane były następnego roku w Kanadzie. Polacy najpierw przegrali z Austrią, ale w kolejnym meczu, we Wronkach, pokonali 4:1 Belgię. Hat trickiem popisał się Dawid Janczyk. W spotkaniu o wyjście z grupy ulegliśmy jednak Czechom i zajęliśmy trzecią pozycję w tabeli. Reasumując, zatem wystarczyło wygrać jedno spotkanie, aby pojechać na mundial, gdzie zespół Michała Globisza wyszedł z grupy i w 1/8 finału przegrał z Argentyną, w której grali m.in. Angel Di Maria i Sergio Aguero.

Afryka kosi medale

Był to jedyny od 1986 roku dotąd przypadek, że jakakolwiek reprezentacja Polski wyszła z grupy podczas turnieju rangi mistrzostw świata. Seniorzy w 2002, 2006 i 2018 nie dali rady. A siedemnastolatkowie Globisza, w 1999 roku, podczas zmagań w Nowej Zelandii, również nie poradzili sobie w grupie, remisując dwa mecz i jeden, przegrywając. Jacek Magiera jest zatem drugim trenerem na przestrzeni ponad trzech dekad, który z reprezentacją Polski awansował do fazy pucharowej mistrzostw świata. Dla niektórych jednak przytoczone fakty będą niczym, zatem sięgnijmy po kolejne argumenty. W fazie grupowej nasz zespół rywalizował z Kolumbią, Tahiti i Senegalem. Środkowego z wymienionych zespołów pomińmy, ale z ekipami z Ameryki Południowej i Afryki wiąże się pewna prawidłowość.

Punkt oznacza awans

Podczas seniorskich mistrzostw świata w 1990 świat zachwycił się Kamerunem, który po heroicznym boju z Anglią odpadł w ćwierćfinale. W 2010 roku reprezentacja Ghany była o włos od półfinału mistrzostw świata, ale się do niego nie dostała i do dziś żaden afrykański zespół nie zagrał o medale dorosłego mundialu. Jak się ma sprawa, jeżeli chodzi o mistrzostwa świata dwudziestolatków? Już w 1985 roku na podium stanęła Nigeria, która zresztą cztery lata później grała w finale. W 2009 roku Ghana wygrała mundial, a w sumie drużyny z „Czarnego lądu” mają na swoim koncie dziesięć medali mistrzostw świata do lat 20! Może słowa o potędze Afryki w młodzieżowym futbolu będą nieco na wyrost, ale przedstawiciele tego kontynentu są w tej kategorii wiekowej znakomici, nie mówiąc o drużynach z Ameryki Południowej.

Słabsi od urodzenia

Argentyna to sześciokrotny triumfator mistrzostw świata U-20, a Brazylia po tytuł sięgała pięć razy. Najbardziej utytułowanymi zespołami europejskimi są Portugalczyki i Serbowie (dawniej Jugosławia), którzy mundial wygrywali po dwa razy. Kolumbia, z którą przegraliśmy zdecydowanie na inaugurację imprezy, zdobyła brązowy medal MŚ w 2003 roku. Niemniej jednak dwudziestolatkowie „Los Cafeteros” trzy razy w historii wygrywali mistrzostwa Ameryki Południowej. Czym zatem przerastają naszych piłkarzy ekipy z innych kontynentów na poziomie juniorskiego i młodzieżowego futbolu? Na pomoc, a przypadku Afryki, przychodzi… nauka. Otóż według medycznych opracować mężczyzna rasy białej dojrzewa w wieku ok. 21 lat. A mężczyzna rasy czarnej w wieku ok. 17 lat. Mało tego, bo Afryka ma przewagę pod tym względem przewagę już… od urodzenia.

Noworodek rasy czarnej, statystycznie, ma ok. o 17 procent wyższą masę mięśniową od noworodka rasy białej. Każdy, kto oglądał mecz Polaków z Senegalem, zauważył, że rywal był od nas zdecydowanie silniejszy. A co, jeżeli chodzi o Kolumbię? Tam również występowali zawodnicy rasy czarnej, ale nie tylko o to chodzi. Nie jest tajemnicą, że piłkarze z Ameryki Południowej są doskonali pod względem techniczny i tutaj tkwi sedno sprawy. Jeżeli chcielibyśmy przeanalizować, dlaczego tak jest, to z pewnością zabrakłoby 16 stron dzisiejszego wydania „Sportu”. Jednak koronnym argumentem pozostaje to, że legendarny Pele swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał na ulicy, grając… pomarańczami. Niektórzy południowoamerykańscy gracze, do dziś, zaczynają podobnie.

 

Na zdjęciu: Nim zaczniemy krytykować zespół Jacka Magiery, zapoznajmy się z faktami…

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ