Rezerwy Rakowa Częstochowa w III lidze!

Mecz o awans do III ligi oglądało dwóch wiceprezesów Polskiego Związku Piłki Nożnej, Henryk Kula i Wojciech Cygan.


To, co nie udało się rok temu, powiodło się rezerwom Rakowa w tegorocznych barażach o awans do III ligi. Podopieczni Tomasza Kuźmy po skromnej zaliczce wywalczonej w sobotę na swoim boisku we wtorek w Tychach postawili kropkę nad „i”. W meczu, który wokół sztucznej płyty bocznego boiska Stadionu Miejskiego zgromadził nadkomplet widzów, częstochowianie długo nie potrafili sforsować defensywy gospodarzy, ale gdy 82 minucie trafili po raz pierwszy, to poszli za ciosem i zwycięstwem 3:0 sprawili wielką radość sobie i swoim fanom z wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Wojciechem Cyganem na czele.

Powiało Chłodem

Worek z bramkami rozwiązał Bartosz Chłód, dobijając strzał Huberta Tylca. Reszta należała do wprowadzonego na murawę w 76 minucie Szymona Zielonki. W 88 minucie 21-letni napastnik – po zagraniu Portugalczyka Pedro Vieiry – z zimną krwią sfinalizował kontrę gości, a swój 15-minutowy pobyt na boisku zamknął – po szarży Tylca – trafieniem z 5 metra do pustej bramki.

Końcowy wynik nie oddaje jednak przebiegu meczu, w którym tyszanie przez długi czas dotrzymywali kroku bardziej doświadczonym rywalom. Jakub Mądrzyk musiał się więc wykazać między innymi efektowną paradą, żeby w 74 minucie – po strzale Kajetana Rutkowskiego z dystansu – wybić na róg piłkę zmierzającą w „okienko”.

Miał też sporo szczęścia zarówno w 36 minucie, gdy po niezbyt udanym wprawdzie strzale Rutkowskiego, próbującego zza narożnika pola bramkowego uderzyć z woleja po dośrodkowaniu Konrada Pipii, piłka poleciała wysoko i spadła… na poprzeczkę, jak i w 87 minucie, gdy po rzucie rożnym wykonanym przez Pawła Borzęckiego główkujący z 5 metra Konrad Rabiej ostemplował słupek. Ostatecznie bramkarz częstochowian zachował czyste konto i razem z kolegami mógł odebrać – z rąk wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, a zarazem prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej, Henryka Kuli – puchar za awans do III ligi.

Kamień z serca

– Kamień spadł mi z serca – stwierdził trener Rakowa II. – Każdy pamięta to, co stało się rok temu, gdy przegraliśmy baraże z Odrą Wodzisław Śląski. Wtedy jednak – i za to na pewno jesteśmy winni podziękować dyrektorowi Akademii, Markowi Śledziowi – dostaliśmy drugą szansę. Mogliśmy prowadzić ten zespół dalej i pokazaliśmy, że umiemy nie tylko wygrać rywalizację w grupie, ale także dopiąć rozgrywki do końca.

Dlatego bardzo się cieszymy. Tym bardziej, że baraże to bardzo trudny moment dla każdego i mam nadzieję, że regulamin się zmieni, bo naprawdę szkoda drużyny, która pracuje przez cały sezon, a na koniec musi się smucić. My to przeżyliśmy rok temu i w tym sezonie wiedzieliśmy na co się piszemy. Znaliśmy regulamin, który mówił o barażach. Przygotowywaliśmy do tego cały zespół i cieszę się, że chłopcy to wytrzymali. Ważne było to, że realizowaliśmy zadania, czyli robiliśmy to, co robiliśmy przez cały sezon.

Była też konsekwencja i wiara w to, że to w końcu przyniesie efekt, bo było sporo sytuacji, które na początku meczu powinniśmy wykorzystać i ten mecz mógłby się dla nas ułożyć bardzo dobrze. Poziom emocjonalny tego spotkania na pewno wpływał na to, że tych okazji nie wykorzystaliśmy, a mieli je zarówno zawodnicy doświadczeni, jak i młodzi. Wytrzymaliśmy to, a po „wepchnięciu” pierwszej bramki poczuliśmy dużą swobodę w funkcjonowaniu na boisku.

A teraz, patrząc na twarze zawodników i bliskich nam ludzi, choć jeszcze to do mnie nie dociera, widzę, że warto pracować, trenować i grać. Na takie mecze się czeka i świetnie, że się je wygrywa.

Nie rok tylko dwa

– Podchodziliśmy do tego spotkania bardzo poważnie – dodał kapitan zwycięzców, Przemysław Oziębała. – Mimo że pierwszy mecz wygraliśmy 1:0, to rewanż traktowaliśmy jako drugą połowę, w której trzeba było potwierdzić, że ten awans nam się należy. Cieszę się, że udało się nam w Tychach strzelić trzy gole i udowodnić, że jesteśmy silniejszym zespołem. Tak naprawdę walczyliśmy o ten awans nie rok tylko dwa i jesteśmy usatysfakcjonowani tym, że jesteśmy w III lidze.

Wykonał zadanie

– Pierwszy raz awansowałem – podkreślił strzelec dwóch goli, Szymon Zielonka. – Wcześniej nie znałem smaku tego sukcesu, ale teraz już wiem, że smakuje jak… szampan. Gdy oglądałem mecz z boku, czekałem na swoją szansę, bo na treningach ciężką pracą staram się zapracować na to, żeby grać. Trener dał mi tym razem kwadrans, więc starałem się jak najlepiej wykorzystać ten czas i myślę, że zdobywając dwie bramki wykonałem swoje zadanie bardzo dobrze. Awans do III ligi to nie jest jednak szczyt moich marzeń, bo chciałbym grać najwyżej jak tylko się da i mam nadzieję, że kiedyś osiągnę swój cel.


GKS II Tychy – Raków II Częstochowa 0:3 (0:0)

0:1 – Chłód, 82 min, 0:2 – Zielonka, 88 min, 0:3 – Zielonka, 90 min

GKS II: Czarnogłowski – Rutkowski, Zarębski, Kopczyk, Pipia – Paluch (61. Borzęcki), Ploch, Krężelok, Dzięgielewski – Machowski, Orliński (68. Rabiej). Trener Sebastian IDCZAK.

RAKÓW II: Mądrzyk – Chłód, Czekaj, Danilczyk – Oziębała, Tylec, Kucharczyk, Bator (55. Malinowski) – Pedro Vieira (89. Mizgała), Niedziałkowski (55. Mazurek), Balboa (76. Zielonka). Trener Tomasz KUŹMA.

Sędziował Rafał Rokosz (Siemianowice Śląskie). Widzów 700.

Żółta kartka Pipia.

Pierwszy mecz 0:1; awans Rakowa II.


Na zdjęciu: Częstochowianie mieli się z czego cieszyć. Za niespełna dwa miesiące będą rywalizować o III-ligowe punkty

Fot. Dorota Dusik