Robert Kasperczyk: Nie szukać taniego lansu

Rozmowa z Robertem Kasperczykiem, trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała.


Jak pan wspomina swój pierwszy debiut na ławce trenerskiej Podbeskidzia. 11 lat temu, w I lidze, pański zespół bezbramkowo zremisował u siebie z Pogonią Szczecin.

Robert KASPERCZYK: – Nie był to jakiś zły debiut. To była moja pierwsza, bardzo ciężka runda w Podbeskidziu. W końcówce tamtego spotkania Krzysiek Świątek miał sytuację, ale obrońca wybił piłkę z linii bramkowej. Pogoń była dużo wyżej od nas w tabeli i miała inne cele. Myśmy walczyli o utrzymanie. Udało się tego dokonać, m.in. właśnie dzięki temu remisowi. Nie wiem jednak, czy przed meczem z Legią wziąłbym taki sam wynik w ciemno, bo chcemy powalczyć o coś więcej i będzie to widać.

Jak, przed jutrzejszym meczem z Legią Warszawa, prezentuje się sytuacja kadrowa pańskiej drużyny?

Robert KASPERCZYK: – W przypadku Kornela Osyry sytuacja jest poważna. Wiemy, że zerwanie Achillesa wiąże się z długą rekonwalescencją. Nie chcę być złym prorokiem, ale – być może – nie skorzystamy z jego usług w rundzie wiosennej. Jeżeli chodzi o Martina Polaczka, to sytuacja jest dużo lepsza. Bramkarz trenował już z nami i zgłasza gotowość do wykonywania większości ćwiczeń. Ale na powrót do bramki jest jeszcze zbyt wcześnie. Pozostali piłkarze są do mojej dyspozycji.

Co, po przepracowaniu okresu przygotowawczego, może pan powiedzieć o zawodnikach, którzy dołączyli do Podbeskidzia zimą?

Robert KASPERCZYK: – Rafał Janicki gwarantuje odpowiedni poziom i stabilizację, a także zachowanie pewnych reguł w grze obronnej. Pilnuje zachowania odpowiednich odległości zarówno pomiędzy obrońcami, jak i między blokiem defensywnym, a drugą linią. Fajnie współpracuje też z bramkarzami. Jeżeli chodzi o Petara Mamicia na lewej obronie, to dodaje on dużo chorwackiej jakości, jeśli idzie o grę ofensywną. W defensywie ma chłodną głowę. Bardzo pasuje do modelu gry, jaki chcemy zaproponować.

A Jakub Hora?

Robert KASPERCZYK: – Kuba pojawił się najpóźniej spośród wszystkich nowych graczy. Przygotowywaliśmy go dopiero na obozie i trochę nam… „spuchł”. Miał pewien kryzys, pracowaliśmy z nim indywidualnie. Może nie od pierwszego meczu, ale liczę na to, że w całej rundzie dam nam wiele radości.

Czy jest coś, co martwi pana przed pierwszym spotkaniem? A co przed premierą w 2021 roku pana cieszy?

Robert KASPERCZYK: – Nic mnie nie martwi, a cieszy mnie to, że mentalnie zespół wygląda o 180 stopni lepiej niż w pierwszych dniach po Nowym Roku. Nie będę już wracał do powodów. Jestem bardzo podbudowany i z optymizmem czekam na pierwsze mecze. Praca z psychologiem nie była konieczna. Moje doświadczenie pozwala mi zaufać sobie i sztabowi szkoleniowemu. Choć nie wykluczam takiej współpracy w przyszłości. Czasami zawodnicy źle to odbierają, choć wcale tak nie jest.

Jaki wpływ na jutrzejsze spotkanie może mieć to, że Podbeskidzia zimą było tydzień w Chorwacji, a Legia spędziła ponad dwa tygodnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich?

Robert KASPERCZYK: – Czas pokaże. Organizm potrzebuje czasu, by się dostosować. Niemniej to my w Poreczu mieliśmy bardziej zbliżone warunki do tych, jakie panują teraz u nas. Wszystko jednak zweryfikuje boisko. Ten mecz,choć nie najważniejszy, to pokaże. Ważna jest cała runda, które określi, czy Podbeskidzie utrzyma się w ekstraklasy i czy Podbeskidzie zdobędzie mistrzostwo Polski.


Czytaj jeszcze: Piłkarze widzą różnicę

Nie jest pan zaniepokojony tym, że dwaj napastnicy, czyli Marko Roginić i Kamil Biliński nie zdobyli ani jednej bramki w meczach kontrolnych?

Robert KASPERCZYK: – Nie. Umówiliśmy się, że zarówno Kamil, jak i Marko zostawili sobie strzelanie bramek na ligę.

Który z młodzieżowców jest najbliżej gry w wyjściowym składzie?

Robert KASPERCZYK: – Nie będę ukrywał, że mam – z tyłu głowy – swojego faworyta. Niemniej jednak jestem zbudowany postawą wszystkich młodzieżowców. Łącznie z Arkiem Leszczyńskim, który mocno zasuwał z trenerem bramkarzy, Rafałem Skórskim. Rozwiązał się nam problem, jeżeli chodzi o młodzieżowców, na dwóch młodzieżowców.

W środku pola są Dominik Frelek, Kuba Bieroński i Konrad Sieracki. Ostatni wraca po długim urazie i wybierzemy dla niego najlepszą opcję. Może to być wypożyczenie. Maksymiliana Sitka znałem wcześniej i wiem, że gwarantuje wysoki poziom. Z bardzo dobrej strony pokazał się Konrad Gutowski. Zarówno w obronie, jak i na skrzydle. Spokojnie może, w każdej chwili, Maksa podmienić.

To w wyjazdowym meczu przeciwko Legii Warszawa, jesienią 2011 roku, odniósł pan pierwsze zwycięstwo z Podbeskidziem w ekstraklasie. Liczy pan na powtórkę?

Robert KASPERCZYK: – Wtedy było inaczej. Zaczęliśmy, po awansie, od kilku remisów i porażek. Wygrana w Warszawie była przełomem. Teraz sytuacja jest inna. Jedna runda jest już za zawodnikami. Oni w ogóle nie patrzą na to, czy to jest mecz z Legią, czy ze Stalą Mielec. Nie możemy pozwolić sobie na kalkulacje. Nawet przed meczem z takim rywalem. Oni mają swoje problemy, my mamy swoje. Na boisku się to zdyskontuje.

Co czuje pan przed ponownym debiutem w roli szkoleniowca Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Robert KASPERCZYK: – Skupiam się na procesie szkoleniowym w każdym obszarze. Zostały nam szczegóły taktyczne i stałe fragmenty gry, które cały czas szlifujemy. Jestem pozytywnie nastawiony na determinację i walkę. Na tyle się już poznaliśmy z zawodnikami, że oni wiedzą, co trzeba robić. Ktoś, kto będzie odstawiał nogę czy szukał taniego lansu swojej osoby, to w tej szatni nie będzie mile widziany. Na razie takich osób nie ma i oby tak było do końca.

Wszyscy są nastawieni na to, by nie zostawić po sobie spalonej ziemi, a dobre wspomnienia. Chodzi zarówno o graczy, którzy przyszli do zespołu, jak i o tych, którzy tutaj już byli i zostali po poprzedniej rundzie. Dostali drugą szansę, by samym sobie udowodnić, że są czegoś warci.


Kadlec jednak nie!
Nie dojdzie do wypożyczenia z Jagiellonii Białystok do Podbeskidzia słowackiego obrońcy, Andreja Kadleca. Zawodnik ten był już w Bielsku-Białej i trenował, ale okazało się, że nie jest w pełni sił po rekonstrukcji więzadła krzyżowego w kolanie i rekonwalescencji. Zawodnik wrócił już do Białegostoku.


Gwilia zakażony
Walerian Gwilia, pomocnik Legii Warszawa, nie wystąpi w jutrzejszym spotkaniu w Bielsku-Białej. Stołeczny klub poinformował wczoraj, że gruziński pomocni jest zakażony koronawirusem i przebywa w izolacji. Wcześniej, z tym samych powodów, na kwarantannę trafił golkiper „Wojskowych”, Cezary Miszta.




Na zdjęciu: W niedzielę Robert Kasperczyk ponownie zadebiutuje na stanowisku trenera Podbeskidzia.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus