Robert Lewandowski. Odejdzie czy nie?

Rozstrzygnięcie przyszłości Roberta Lewandowskiego zbliża się wielkimi krokami. Spotkania poszły w ruch, tak jak i zapełniać się zaczęły listy z nazwiskami potencjalnych następców.


Informacje dotyczące przyszłości Polaka pojawiają się już w każdym zakątku Europy. Swoje cegiełki do plotkowej piramidy dorzucają Hiszpanie, Francuzi, Włosi, Niemcy – no i Polacy. Trudno stwierdzić, co jest prawdą, a co nie, ale jedno jest pewne – dzieje się.

Presja na Bayernie

Jedni piszą, że „Lewy” chciałby zostać w Monachium; drudzy, że jest zdeterminowany, by odejść – najpewniej do Barcelony. Wszystko wskazuje na to, że Katalończycy faktycznie pracują nad transferem napastnika, choć nie chcą narażać się Bayernowi i – niecierpliwie przebierając nogami – czekają na ruch bawarskiego giganta. W negocjacyjnych półprzestrzeniach nieustępliwy w swoim działaniu jest rzecz jasna agent Lewandowskiego, Pini Zahavi, który najchętniej wyrwałby Polaka z Niemiec – by zarobić niezły pieniądz na prowizji i by zagrać na nosie Bayernowi, z którym nie ma zbyt dobrych stosunków.

Wczoraj Izraelczyk miał w końcu spotkać się z przedstawicielami mistrza Niemiec. Dzień wcześniej z kolei miało dojść do spotkania z dyrektorem sportowym Barcelony, Mateu Alemanym, podczas którego podobno Hiszpan poprosił Zahaviego o wywarcie presji na Bayernie. Agentowi nie trzeba takich rzeczy dwa razy powtarzać. Informujący o spotkaniach dziennikarz Gerard Romero stwierdził ponadto, że Lewandowski jest gotowy zejść z pensji, by dołączyć do „Dumy Katalonii”, a ona sama chce zapłacić za niego Bayernowi 30-35 mln euro.

Wszyscy za drodzy

Dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić stwierdził niedawno, że niezależnie od efektu rozmów kontraktowych z Polakiem napastnik nie jest na sprzedaż – co sugerowałoby jego ewentualne odejście w 2023 roku po zakończeniu kontraktu. Czy jednak faktycznie tak będzie, to się jeszcze okaże, bo praca „Brazzo” częściej jest wyśmiewana niż chwalona. Siłą rzeczy jednak Bayern musi mieć z tyłu głowy scenariusz, w którym traci swoją najwyżej opłacaną gwiazdę. Dlatego już teraz wewnątrz bawarskich gabinetów tworzone są listy z potencjalnymi następcami, choć jak to w przypadku Bayernu bywa – pieniądze przekreślają wiele kandydatur.

Z tego powodu od razu można odrzucić na bok Patricka Schicka, aktualnego wicelidera klasyfikacji strzelców Bundesligi z Bayeru Leverkusen, oraz Darwina Nuneza, 22-letniego urugwajskiego talentu z Benfiki, który w tym sezonie ma na koncie łącznie 33 bramki. Obaj ci piłkarze kosztowaliby mistrzów Niemiec 80-100 mln euro samego odstępnego, a to dla Bawarczyków za dużo. Podobnie zapewne miałyby się sprawy z Romelu Lukaku, którego w gronie kandydatów wymienił „Bild”. Belg zawodzi w Chelsea, gdzie trafił niecały rok temu za ok. 113 mln euro.

Duet z Frankfurtu

Dlatego na ten moment opcją z największym prawdopodobieństwem wydaje się Sebastien Haller z Ajaksu Amsterdam. Francuz, który Bundesligę zna ze świetnych występów dla Eintrachtu Frankfurt, w 62 występach dla holenderskiej ekipy zdobył 46 bramek i 16 asyst. W tym sezonie przez długi czas walczył o koronę króla strzelców Ligi Mistrzów. Nie wiadomo, ile ewentualnie miałby zapłacić za niego Bayern, ale na pewno mniej niż za Schicka czy Nuneza. Byłby to ruch o tyle ciekawy, że o krok od Monachium jest już dwóch innych graczy Ajaksu – środkowy pomocnik Ryan Gravenberch i prawy obrońca Noussair Mazraoui – a poza tym Niemcy obserwują 20-letniego stopera z Amsterdamu, Jurriena Timbera.

„Abendzeitung” – który napisał ostatnio, że Bayern nie chce dawać Lewandowskiemu podwyżki – twierdzi także, że Bawarczycy rozważają również transfer Luki Jovicia. Serb swego czasu grał w Eintrachcie razem z Hallerem, gdzie – jeszcze z Ante Rebiciem – siali postrach w szeregach defensywnych wszystkich przeciwników. Jović przeszedł do Realu Madryt, ale tam kompletnie się nie sprawdził, więc „Królewscy” chętnie by się go pozbyli. Niewykluczone jednak, że w Bayernie 24-latek byłby opcją tylko zapasową.

Gdzieniegdzie niemieckie media sugerowały jeszcze nazwiska absolutnych alternatyw i ostateczności. Podawały, że Bayern postawiony pod ścianą mógłby sięgnąć po 18-letniego Benjamina Sesko z Salzburga lub dwumetrowego Sasę Kalajdzicia ze Stuttgartu. Obie te kandydatury w kontekście zastąpienia Lewandowskiego najlepiej jednak skwitować milczeniem.


Na zdjęciu: Przyszłość Roberta Lewandowskiego owiana jest tajemnicą.
Fot. Press Focus