Robert Lewandowski: Raczej nie zagram po 90 minut

W ostatnim czasie nie grał pan regularnie w Bayernie Monachium. Jak to wpływa na pana formę i czy coś w tej kwestii się zmieni?

Robert LEWANDOWSKI: – To wszystko było w planach. Początek roku do momentu tego zgrupowania miał być dla mnie lżejszy, stąd ten mniejszy wymiar czasowy w meczach Bayernu. Teraz zaczyna się najważniejszy moment dla klubu, który gra na kilku frontach i to się ma zmienić. Końcówka sezonu ligowego będzie istotna także w kwestii odpowiedniego przygotowania i formy na mistrzostwach świata. Muszę utrzymać ją, jak najdłużej. Te wszystkie działania mają zaprocentować w najbliższych miesiącach.

Jaki jest więc plan na dwa najbliższe mecze towarzyskie reprezentacji Polski. Rozegra pan po 90 minut w spotkaniach z Nigerią i Koreą Południową?

Robert LEWANDOWSKI: – Dwa razy po 90 minut raczej nie zagram. Ile dokładnie tych minut będzie to wszystko zapewne będzie wynikało z treningów i przebiegu zgrupowania. Na pewno ze sztabem szkoleniowym pewne kwestie ustalimy. Wydaje mi się jednak, że to będzie mniej niż 90 minut, bo po prostu nie ma takiej potrzeby.

Jak pan podchodzi do pierwszego w tym roku zgrupowania kadry? Do mundialu jeszcze trochę czasu, ale z drugiej strony nie ma go aż tak dużo na eksperymenty.

Robert LEWANDOWSKI: – Dla nas to pierwszy, początkowy etap przygotowań do mistrzostw świata. To jest moment na sprawdzenie niektórych wariantów, ale także na pokazanie jakości w meczu nie o punkty. Chcemy pokazać, że piłkarsko, bez ciśnienia, potrafmy grać dobrze, nawet z nowymi twarzami w drużynie. Zdajemy sobie sprawę, że to pierwszy krok do Rosji. Mogą się zdarzyć słabsze mecze w tym okresie, ale z drugiej strony jeśli chcemy pokazywać swoją jakość to powinniśmy to w takich meczach też robić. Wynik nie musi być tak istotny, jak sama gra w tych spotkaniach.

Nigeria i Korea Południowa pana zdaniem idealnie odwzorowują Senegal i Japonię?

Robert LEWANDOWSKI: – Każdy zespół gra inaczej i nigdy nie znajdziemy przeciwnika, który 1 do 1 będzie przypominał naszego kolejnego rywala. Style tych reprezentacji są jednak w miarę podobne. Dla nas to będzie pierwsza lekcje tego, czego możemy się spodziewać podczas turnieju. W klubach też gramy przeciwko różnego typu piłkarzom i dzięki temu jesteśmy gotowi na rożnych przeciwników. Uważam jednak, że nie możemy bardziej myśleć o przeciwniku niż o sobie.

Jesienią podczas meczów towarzyskich graliście innym ustawieniem taktycznym. Pan miał okazję obserwować to z boku. – Jakie jest pana zdanie na temat wariantów gry trójką lub czwórką w obronie?

Robert LEWANDOWSKI: – Inaczej podchodzę do systemów, bo to co na papierze może inaczej wyglądać w rzeczywistości. Dla mnie, grającego z przodu to nie jest wielka różnica. Głównie zmienia się przejście z defensywny do ofensywy. Sam w klubie grałem wieloma ustawieniami i nie mam z tym problemów. Wystarczy sobie przypomnieć pewne założenia taktyczne i można grać. Gra trójką czy czwórką z tyłu nie jest tak istotne, jak to, żeby jakość została zachowana zarówno w defensywie i w ofensywie.

Nie wszyscy kadrowicze mają pewne miejsce w swoich klubach. Czy pana zdaniem to może być problem tuż przed i na samych mistrzostwach świata?

Robert LEWANDOWSKI: – Ci, którzy wchodzą do reprezentacji grają lepiej niż w klubie, bo tu można pokazać się z jeszcze lepszej strony. Dlatego nie można tego porównywać. Tworzymy taką grupę, która ciągnie w górę i jak poskładamy te klocki to wygląda to lepiej i m.in. dzięki temu jedziemy na mundial.

Mogliście się przyzwyczaić do gry w Warszawie, ale teraz odwiedzając Wrocław i Chorzów spotkacie się z o głodem kibicowania kadrze. Fani pokazują to w każdym miejscu,w którym się pojawiacie.

Robert LEWANDOWSKI: – Cieszę się, że tylu kibiców nas wspiera i pojawia się tam, gdzie jesteśmy. Czy to na ulicy, na lotnisku czy pod hotelem. To jest bardzo miłe. Z drugiej jednak strony nie zawsze możemy spełnić każdą ich prośbę, ale robimy co możemy w miarę możliwości. Nasi kibice mocno żyją reprezentacją i to jest dla nas ważne. Mam też nadzieję, że dzięki naszej popularności jeszcze więcej dzieci będzie chętnie garnęło się do futbolu, bo przecież jesteśmy prawie 40-milionowym krajem.