Robin Hood z Łęcznej. Lech traci punkty

Podopieczni Kamila Kieresia najwyraźniej uwielbiają grać z silniejszymi rywalami od siebie. Po zeszłotygodniowym remisie z Rakowem tym razem podzielili się punktami z Lechem.


Przez całe spotkanie w Łęcznej przeważał lider z Poznania. To Lech prowadził grę i co rusz zagrażał bramce Macieja Gostomskiego. Udokumentował to w 18 minucie. Dośrodkowanie Mikaela Ishaka zamknął Joao Amaral i wyprowadził poznaniaków na prowadzenie. Lech mógł jeszcze je podwyższyć, jednak brakowało mu wykończenia.

Górnik ograniczył się jedynie do sporadycznych kontrataków. Mimo, że nie było ich wiele, tak jeden z nich dał podopiecznym Kamila Kieresia upragnionego gola. W 79 minucie Serhij Krykun dośrodkował piłkę w pole karne. Podanie wykorzystał Janusz Gol, który pewnym uderzeniem głową pokonał Filipa Bednarka.

Górnik w końcowych minutach mógł jeszcze podwyższyć prowadzenie, jednak więcej okazji miał Lech. Podział punktów to w dużej mierze zasługa dawnego „lechity”, Gostomskiego, który kolejny raz udowodnił, że jest w wysokiej formie. Wprawdzie Lech zdobył bramkę w końcówce, jednak sędzia Sebastian Krasny słusznie trafienia nie uznał – piłka wyszła poza pole gry. Tym samym Górnik Łęczna ponownie remisuje z zespołem z czołówki.


Górnik Łęczna – Lech Poznań 0:1 (0:1)

0:1 – Amaral, 18 min, 1:1 – Gol, 79 min.

GÓRNIK Ł.: Gostomski – Leandro, Pajnowski, Midzierski, Szcześniak – Krykun (90+6. Dziwniel), Gol, Serrano (72. Gąska), Drewniak, Mak (59.Eyenga-Lokilo)- Banaszak. Trener Kamil KIEREŚ.

LECH: Bednarek – Pereira (62. Szatka), Salamon, Milicz, Rebocho – Ba Loua (80. Skóraś), Karlstrom, Amaral (62. Ramirez), Tiba (62. Kwekweskiri), Kamiński – Ishak. Trener Maciej SKORŻA.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Żółte kartki: Rebocho


Fot. Wojciech Szubartowski/Pressfocus