Rodzi się w bólach

Radosław Sobolewski zastosował zmianę systemu i przesunięcia na pozycjach.


W środę Wisła Kraków przez 120 minut i jeszcze dodatkowo w 7 seriach rzutów karnych walczyła z Puszczą Niepołomice o awans do 1/8 Pucharu Polski. Ostatecznie Radosław Sobolewski mógł zapisać na swoje trenerskie konto pierwszy sukces, ale jednocześnie szybko musiał o nim zapomnieć i przygotować zespół „Białej gwiazdy” na ligowy mecz, z mającym 2 punkty więcej Podbeskidziem Bielsko-Biała.

– Po pucharowym meczu tak naprawdę mieliśmy dwa dni na czystą regenerację i przystępujemy do spotkania z bielszczanami, czyli niesamowicie ważnej dla nas potyczki w lidze – powiedział trener Wisły. – Cieszy i będę to podkreślał w rozmowie z zawodnikami, że skoro mogli popracować 120 minut wspólnie, pocierpieć na boisku i na koniec cieszyć się z rezultatu w pucharowej potyczce to powinni być optymistycznie nastawieni i odważnie podejść do meczu z Podbeskidziem. Wierzę, że pucharowy awans to był właśnie ten impuls, który był nam potrzebny do tego, żeby coś się urodziło. Na razie jednak rodzi się w bólach, ale mam nadzieję, że da nam radość.

Jeżeli nie funkcjonują skrzydła

Specjaliści od taktyki wychwycili, że w pucharowym meczu z Puszczą krakowianie zagrali w systemie 5-4-1. – To nie jest jednorazowy „wyskok” taktyczny – wyjaśnił szkoleniowiec krakowian. – Pracując przez prawie dwa lata w Wiśle Płock przepracowaliśmy trzy systemy od 4-1-4-1przez 4-3-3 po grę piątką, czy jak kto woli trójkę obrońców i teraz też będziemy korzystać z tych wariantów.

To jest bardzo ciekawe rozwiązanie jeżeli nie funkcjonują skrzydła. W tym ustawieniu więcej do powiedzenia mają dziesiątki więc jeżeli będą zawodnicy grający na skrzydłach będą się prezentowali bardzo dobrze będziemy grali z nimi. A jeżeli zauważymy jakieś deficyty w ich grze to naturalnie będziemy mogli przejść na trójkę stoperów i w meczu z Puszczą widać było, że to fajnie czasami funkcjonowało. Zwłaszcza półprzestrzeni dla dziesiątek było sporo. Za mało jednak było jeszcze tego ataku przestrzeni za obrońcami, a jak to robimy to jesteśmy groźniejsi.

Trójka stoperów i Cisse na dziewiątce

– Fajnie, że w meczu pucharowym to przećwiczyliśmy i dobrze, że przy tym systemie pojawił się optymistyczny wynik końcowy, bo dzięki niemu łatwiej do zespołu wdrażać pewne rzeczy, które budzą zaufanie. Poza tym ta trójka stoperów w naszym przypadku też może być korzystnym ustawieniem, bo naprawdę mamy sporo bardzo dobrych zawodników na tej pozycji. Konkurencja jest też jednak na innych pozycjach i na przykład gra Momo Cisse na dziewiątce potwierdziła, że potrafi spełniać obowiązki napastnika.

Do taktyki na mecz z Puszczą potrzebowaliśmy szybkiego zawodnika na szpicy, a Momo ma ten atut i pokazał się w sumie z dobrej strony, ale wiemy, że może więcej. Będziemy się starali wycisnąć to z niego i mam nadzieję, że zacznie pokazywać jak wielki ma talent – zakończył Radosław Sobolewski.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus