Siatkówka 2018. Rok pod znakiem Kurka

Imprezą docelową 2018 roku były mistrzostwa świata siatkarzy. Polacy w Bułgarii i we Włoszech bronili tytułu wywalczonego przed czterema laty na krajowych parkietach, ale faworytami nie byli. Prowadzona przez Vitala Heynena drużyna została bowiem odmłodzona, weszli do niej m.in. mistrzowie świata juniorów, Jakub Kochanowski i Bartosz Kwolek. Sporo kontrowersji wywołało także ostawienie przez charyzmatycznego Belga na Bartosza Kurka. Wielu w posunięciu tym nie widziało sensu. Nikt, oczywiście, Kurkowi nie odmawiał umiejętności, bo to siatkarz o ogromnym potencjale, mankamentem miały być słaba odporność psychiczna i wahania formy.

Turniej okazał się tymczasem popisem biało-czerwonych i Kurka. Nasi siatkarze mimo trudnych momentów – przegrana z Argentyną i Francją – grali jak z nut. Do historii polskiej siatkówki przejdą zwłaszcza ćwierćfinał z Serbią, półfinałowe starcie z USA oraz finał z Brazylią. Charyzmą i wolą walki zaimponował Michał Kubiak, ale prawdziwą gwiazdą okazał się Kurek. Jego forma wręcz eksplodowała. W pojedynkę roznosił kolejnych rywali. Zasłużenie otrzymał tytuł MVP mistrzostw. W listopadzie uznany został też najlepszym siatkarzem Europy 2018 roku. To pierwsze takie wyróżnienie dla Polaka.

Do udanych mieniony rok mogą także zaliczyć nasze siatkarki. Choć nikt na podopieczne trenera Jacka Nawrockiego nie stawiał, w Lidze Narodów zajęły 9 pozycję, uzyskując kilka znaczących wyników. Do takich należą bez wątpienia zwycięstwa z Włochami, Chinami i Rosją, bo to ekipy ze światowej czołówki. A co ważniejsze w kadrze pojawiła się cała plejada młodych i zdolnych zawodniczek na czele z Malwiną Smarzek. Udane mecze zaowocowały transferem do ligi włoskiej.

W 2018 roku równie ciekawie było na krajowych parkietach, niestety nie ze względów sportowych. W rozgrywkach niespodzianki nie było. Mistrzem Polski zostały Chemik Police (kobiety) oraz PGE Skra Bełchatów (mężczyźni). Wielką kompromitacją i katastrofą zakończył się natomiast projekt pt. wielka siatkówka w Szczecinie. Szefowie Stoczni mieli ambitne plany. Chcieli zawojować Europę. Po to w roli dyrektora sportowego zatrudnili słynnego Bułgara Radostina Stojczewa, na liderami drużyny zostali Bartosz Kurek, Matej Kazijski i Łukasz Żygadło. Po dwóch miesiącach wszystko rozpadło się jak domek z kart. Okazało się, że projekt nie ma finansowania. W efekcie Stocznia zbankrutowała.

Na zdjęciu: Vital Heynen (w środku) i jego trupa, czyli Polak z Belgiem potrafią.