Roland Buchała: Potrzebujemy przede wszystkim zgrania

 

Z organizacyjnego punktu widzenia spadek ROW-u do III ligi był katastrofą? Kontrakty piłkarzy – co zrozumiałe – zostały obniżone, wielu z nich musiało pójść do „normalnej” pracy…
Roland BUCHAŁA: – Spadek o klasę niżej nie jest niczym przyjemnym i na pewno skomplikował funkcjonowanie klubu. Nie mamy złudzeń, że pieniędzy z miasta w 2020 roku będzie mniej niż rok temu, czy kilka lat wcześniej. Praktycznie od czterech lat graliśmy o utrzymanie w drugiej lidze i w końcu misja zakończyła się fiaskiem. Widocznie trzeba zrobić krok do tyłu, żeby potem zrobić znowu krok do przodu. Teraz chodzi o to, by utrzymać ten zespół, żeby kadra zawodników pozostała bez zmian. Mam na myśli to, by żaden z piłkarzy od nas teraz nie odszedł. Mamy dużo młodzieży w zespole i to jest kapitał na przyszłość. Zależy nam na tym, by problemy się teraz nie nawarstwiały.

Mimo tych przeciwności losu udało się zmontować w Rybniku niezłą ekipę. W drużynie pojawili się między innymi Marcin Wodecki, Dawid Plizga, Piotr Pacholski, Przemysław Trytko, Paweł Mandrysz. Wydawało się, że z nimi w składzie ROW pójdzie w dobrym kierunku, tymczasem wynik – globalnie – jest rozczarowujący. Wie pan, dlaczego?
Roland BUCHAŁA: – Zgadzam się z panem, że dorobek punktowy – biorąc pod uwagę całą rundę – nie jest satysfakcjonujący. Latem trenerowi Jackowi Trzeciakowi udało się zmontować lepszy zespół niż ten, którym dysponował w drugiej lidze. Ale jak pokazują również inne kluby, jeżeli do drużyny ściąga się siedmiu, ośmiu, a nawet dziewięciu nowych piłkarzy, to zbudowanie z tego zespołu po prostu wymaga czasu. Nikt z nas, trenerów, nie jest cudotwórcą. Początek rozgrywek mieliśmy dobry, potem przyszedł lekki dołek, ale z końcówki rundy możemy być zadowoleni.

Piętą achillesową drużyny z Rybnika były wyniki w meczach wyjazdowych. Był pan tym zaskoczony?
Roland BUCHAŁA: – Patrzyłem uważnie, jak prowadzą drużynę trenerzy Jacek Trzeciak, a potem Michał Podolak. Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat. Oczywiście każdy trener ma inne spojrzenie na prowadzenie zespołu. Do tej pory zespół grał bardzo ofensywnie, drużyny przeciwników stawiały na kontratak i często strzelały z tego bramki. Po przejęciu drużyny postawiłem bardziej na defensywny styl gry. Kluczem do lepszych wyników okazało się przejście do niskiego pressingu oraz szukanie sytuacji bramkowych z kontrataku. Właśnie po kontrataku zdobyliśmy bramki w zwycięskich meczach wyjazdowych ze Starowicami i rezerwami Zagłębia Lubin, jedną po stałym fragmencie gry. Mam w zespole bardzo dużo tzw. szybkościowców, więc dla dobra drużyny muszę wykorzystać ich walory. Do poprawy zostaje atak pozycyjny. nad którym będziemy pracować w okresie przygotowawczym.

Przejmował pan zespół na 5 ostatnich kolejek. W nich ROW zdobył 10 punktów, co dało mu w tym okresie 4. miejsce, za rezerwami Śląska Wrocław (13), MKS-em Kluczbork (12) i Ruchem Chorzów (11). Jest pan zadowolony z tego dorobku, czy uważa, że mogło być lepiej?
Roland BUCHAŁA: – Zacznę od tego, że w ostatnich pięciu kolejkach piłkarze ROW-u złapali proponowany przeze mnie model gry. Nie było w tym względzie wyjątków, nawet najmłodsi piłkarze z kadry wiedzą co i kiedy mają robić w danych strefach na boisku. Dlatego zimą chcę włączyć jeszcze trzech zawodników z zespołu A1 do kadry seniorów i zaproponować im profesjonalne kontrakty. Z dorobku punktowego w okresie mojej pracy jestem zadowolony, chociaż brakuje mi trzech punktów.

Najbardziej żal panu straconych punktów w którym meczu?
Roland BUCHAŁA: – Myślę o przegranym meczu u siebie z Rekordem Bielsko-Biała. Wciąż mam przed oczyma zmarnowane okazje, po których powinniśmy strzelić bramki na 2:0 i 3:0. Nie żałowałbym natomiast meczu wyjazdowego z Foto-Higieną Gać, który zremisowaliśmy 2:2. Tam wynik mógł być nawet 6:6. Był to jedyny mecz, nad którym nie mieliśmy kontroli i mogliśmy zejść z boiska pokonani. Powiem szczerze – wyszliśmy z autobusu dopiero w 20 minucie…

Byli jacyś zawodnicy, którzy pana kompletnie zawiedli?
Roland BUCHAŁA: – Skłamałbym, gdybym na to pytanie odpowiedział twierdząco. Nie było takiego zawodnika, do którego mógłbym mieć pretensje. Przez pięć tygodni poświęcili się temu, żeby wydostać drużynę ze strefy spadkowej. Jestem z nich bardzo zadowolony, potrzebujemy tylko zagrania.

A piłkarze, których chciałby pan wyróżnić w sposób szczególny?
Roland BUCHAŁA: – Na pewno muszę pochwalić Marcina Wodeckiego i Pawła Mandrysza, którzy byli zaskoczeni moją decyzją, ale przyjęli bez słowa sprzeciwu proponowaną im przeze mnie zmianę ról. Do tej pory grali na pozycjach „7” i „11”, tymczasem ja ustawiłem ich jako dwie „10”. Efekty były bardzo dobre, bo „Pszczółka” zdobył w ostatnich 5. meczach cztery gole i miał trzy asysty. „Mandi” też strzelił gola i miał jeszcze kilka okazji do zdobycia bramki, ale zabrakło mu szczęścia, precyzji i zimnej krwi. Jeżeli poprawi skuteczność zimą, to wiosną powinien regularnie trafiać do siatki rywali.

Młodzieżowcy robią postępy na miarę pańskich oczekiwań i swoich możliwości?
Roland BUCHAŁA: – Wszyscy młodzieżowcy idą bardzo mocno do przodu, zwłaszcza Konrad Warmiński. Od czasu Dawida Kalisza i Kamila Spratka nie mieliśmy w tej grupie tak dobrego zawodnika. Konrad znakomicie sobie radzi w pojedynkach jeden na jeden, strzelił jednego gola, do którego dorzucił aż sześć asyst, bo wywalczył dla nas trzy rzuty karne. Coraz lepiej spisują się Wiktor Piejak i Jakub Kuczera, a musimy pamiętać, że rozmawiamy o zawodnikach z roczników 2002 i 2003, więc mamy gotowych młodzieżowców jeszcze na kilka lat, o ile wcześniej nie sprzedamy ich do lepszych klubów. Piejak i Kuczera będą na zmianę grali na „9”, przy czym ten drugi może jeszcze grać na skrzydle. Regularnie wchodzą na boisko Bartek Kunat i Radek Dzierbicki i możemy tylko żałować, że statusu młodzieżowca nie ma 18-letni Ukrainiec Jarosław Baranskyj. On „nabiłby” nam dużo punktów w Pro Junior System.

W półfinale okręgowego Pucharu Polski 29 lutego zagracie z Odrą Wodzisław Śląski. Potraktuje pan ten mecz jak poligon doświadczalny przed wznowieniem rozgrywek ligowych?
Roland BUCHAŁA: – Nie ukrywam, że ten mecz był kilka razy przekładany z mojego powodu. Pierwotnie miał się odbyć w środku tygodnia, po naszym meczu z Rekordem Bielsko-Biała, a przed pojedynkiem z Foto-Higieną. Zakwestionowałem ten termin, bo po pierwsze nie był on ustalany ze mną, a po drugie nie był on dla nas korzystny. Zaproponowałem zatem środę po zakończeniu rozgrywek ligowych, ale ten termin z kolei nie pasował trenerowi Odry, Adamowi Burkowi. Wodzisławianie argumentowali, że część ich zawodników jest już wtedy na urlopach itp. Uzgodniliśmy zatem datę jego rozegrania na 29 lutego. Dla mnie nie będzie to żaden poligon doświadczalny, tylko próba generalna przed ligową potyczką ze Ślęzą Wrocław, z którą zmierzymy się tydzień później. Mecz z Odrą potraktujemy bardzo prestiżowo, tak samo jak mecz ligowy. To spotkanie jest ważne nie tylko dla mnie i piłkarzy, ale również dla naszych kibiców. Wierzę, że zaprezentujemy się w nim bardzo dobrze.

Bardzo wcześnie wysłał pan swoich piłkarzy na urlopy. Kiedy wznawiacie treningi i czy w trakcie przygotowań do rundy wiosennej zaplanował pan zgrupowanie w Kamieniu?
Roland BUCHAŁA: – Po ostatnim meczu ligowym z Foto-Higieną zawodnicy dostali dwa i pół tygodnia wolnego. Od 16 grudnia pracują na podstawie indywidualnych rozpisek, tygodniowo muszą zaliczyć cztery jednostki treningowe, biegowe i na siłowni. Monitorujemy ich postępy na bieżąco. Na wspólnych zajęciach spotkamy się 20 stycznia, czyli sześć tygodni przed wznowieniem rozgrywek ligowych. Na tych zajęciach będziemy skupiać się na elementach stricte piłkarskich, między innymi szlifować taktykę. Ze względu na ograniczone możliwości finansowe, nie zorganizujemy zgrupowania. Ponieważ większość – poza trzema – piłkarzy ROW-u pracuje zawodowo lub uczy się, treningi będą rozpoczynały się w Kamieniu o godzinie 19.00.

Według oficjalnych informacji, budżet miasta Rybnika w 2020 roku będzie niższy aż o 110 milionów złotych niż rok wcześniej. Zaciskanie pasa dotknie również piłkarzy?
Roland BUCHAŁA: – Zawsze zakładam najgorszy scenariusz, by potem się nie rozczarować. Nie mam wątpliwości, że ze względu na cięcia budżetowe w mieście i z powodu degradacji do 3. ligi, klub dostanie „po kieszeni”. Ale to nie oznacza, że będziemy trenować na pół gwizdka. Wielu piłkarzom klub załatwił pracę, kolejne pieniądze dostaną w ramach kontraktów, więc nie będzie najgorzej. W okresie przygotowawczym zamierzam rozegrać 5-6 sparingów, lecz nie wszyscy przeciwnicy są znani. Wprawdzie taki plan gier kontrolnych był już przygotowany wcześniej, ale ja chciałbym zagrać z jakimś klubem drugoligowym.

 

Na zdjęciu: Trener ROW-u Rybnik Roland Buchała pokazał swoim podopiecznym kierunek, w którym konsekwentnie podążają.