Rollercoaster jak się patrzy

W II połowie Korea Południowa napędziła strachu drużynie Ghany, ale wszystko skończyło się szczęśliwie dla zespołu z Afryki.


Po minimalnej porażce w pierwszym meczu z Portugalią (2:3), reprezentacja Ghany w drugim spotkaniu z Koreą Południową powetowała sobie tamto niepowodzenie i zgarnęła komplet punktów. Niewiele jednak brakowało, by zespół z Afryki obszedł się smakiem i musiał zadowolić połowiczną zdobyczą.

Do przerwy wszystko układało się po myśli podopiecznych trenera Otto Addo, którzy wypracowali sobie dwubramkową zaliczkę. W 24 minucie po dośrodkowaniu kapitana zespołu Jordana Ayewa na piąty metr Koreańczycy trochę się pogubili, z ich gapiostwa skorzystał stoper Mohammed Salisu, który dopadł do bezpańskiej piłki i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Bramkarz Koreańczyków Kim Seung Gyu nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję. Drużyna Paulo Bento jeszcze łudziła się, że uratuje ją VAR, ale obsługujący go Tomasz Kwiatkowski nie dopatrzył się naruszenia przepisów.

Dziesięć minut później Ghana zadała drugi cios. Gideom Mensah prostopadłym podaniem uruchomił Inakiego Williamsa, napastnik Athlrtic Bilbao mimo asysty jednego z obrońców utrzymał się przy piłce na wysokości pola karnego i wycofał futbolówkę do Mensaha. Po chwili piłka znalazła się pod nogami Jordana Ayewa, piłkarz londyńskiego Crystal Palace świetnie obsłużył podaniem pomocnika Ajaksu Amsterdam Mohammeda Kudusa, a ten strzałem głową podwyższył prowadzenie swojego zespołu.

Kto myślał, ze w tym meczu jest już „posprzątane”, szybko został wyprowadzony z błędu. W II połowie Koreańczycy dostali wiatru w żagle i odrobili stratę w ciągu zaledwie czterech minut! W 58 minucie wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Lee Kang-in odebrał piłkę w bocznym sektorze boiska i fantastycznie dośrodkował w pole karne rywali, a tam Cho Gue-sung strzałem głową zdobył kontaktowego gola. Ten sam zawodnik w 61 minucie niemal w identyczny sposób zmusił do kapitulacji Lawrence’a Ati Zigi, a asysta poszła na konto Jin-su Kima.

Gdy wydawało się, że Koreańczycy siłą rozpędu zdobędą trzecią bramkę, nadziali się na kontrę rywali. Z lewej flanki do Williamsa podawał Mensah, ale adresat nie trafił w piłkę. Na szczęście dla Ghany akcję zamykał Kudus, który po raz drugi umieścił ją w bramce rywali.

Korea Płd. – Ghana 2:3 (0:2)

0:1 – Salisu, 24 min, 0:2 – Kudus, 34 min (głową), 1:2 – Gue-sung, 58 min (głową), 2:2 – Gue-sung, 61 min (głową), 2:3 – Kudus, 69 min.

KOREA PŁD.: Gyu – Moon-hwan, Min-jae Kim (90+2. Kyung-won), Young-gwon, Jin-su Kim – In-beom, Woo-young (79. Hwang) – Chang-Hoon (57. Kang-in), Jeong (46. Sangho), Heung-min – Gue-sung. Trener Paulo BENTO.

GHANA: Ati Zigi – Lamptey (79. Odoi), Amartey, Salisu, Mensah (88. Baba) – Partey, Samed – Kudus (83. Djiku), A. Ayew (79. Sulemana), J. Ayew (80. Kyereh) – Williams. Trener Otto ADDO.

Sędziował Anthony Taylor (Anglia). Widzów 43983. Żółte kartki: Woo-young, Young-gwon – Amartey, Lamptey,

Piłkarz meczu – Mohammed KUDUS.


Na zdjęciu: Pomocnik Ajaksu Amsterdam Mohammed Kudus zapewnił reprezentacji Ghany zwycięstwo w meczu z Koreą Południową.
Fot. PressFocus