Rosyjska ruletka

Po powrocie z mistrzostw świata w Rosji sędzia z Płocka słabiutko spisał się w meczu gdańskiej Lechii ze Śląskiem Wrocław, gdzie popełnił dwa błędy dużego kalibru. Szansę na poprawę nadszarpniętego wizerunku miał w niedzielę w potyczce Jagiellonii Białystok z Wisłą Kraków. Niestety, znów popełnił błąd, który miał wpływ na końcowy wynik spotkania.

W 57. minucie meczu Szymon Marciniak pokazał czerwoną kartkę bramkarzowi „Białej gwiazdy”, Michałowi Buchalikowi. Za faul na Romanie Bezjaku golkiper gości najpierw został ukarany żółtym kartonikiem, a Wisła rzutem karnym. Po podpowiedzi sędziów obsługujących VAR arbiter zmienił kolor kartki na czerwony, wycofał się z karnego i podyktował rzut wolny.

Sęk w tym, że do tej sytuacji nie powinno dojść. Akcja zakończona faulem bramkarza Wisły zaczęła się bowiem pod polem karnym Jagiellonii. Tam piłkę prowadził Zdenek Ondraszek, który przewrócił się po wślizgu obrońcy zespołu z Białegostoku, Ivana Runje. Sędzia nie dopatrzył się faulu i nakazał kontynuowanie gry, z czego Jagiellonia skwapliwie skorzystała. Po decyzji Szymona Marciniaka o kartce dla Buchalika piłkarze Wisły protestowali, ale nic nie wskórali, sędzia nie zmienił decyzji.

– Ivan Runje nie sięgnął piłki, wiec faul był ewidentny – powiedział były sędzia międzynarodowy i ekspert stacji telewizyjnej „Canal+”, Sławomir Stempniewski. Wtórował mu były reprezentant Polski Maciej Murawski, który stwierdził: – Powinien zostać odgwizdany rzut wolny, to byłaby bardzo dobra sytuacja dla Wisły.

Z rzutu wolnego uderzał Arvydas Novikovas, a nierozgrzany zmiennik Buchalika Mateusz Lis odbił wprawdzie piłkę, ale skuteczną dobitką popisał się Bezjak. Jak pokazały telewizyjne powtórki, gol powinien zostać odgwizdany już po strzale Litwina.