ROW 1964 Rybnik. Trenerski kołowrotek

 

ROW 1964 Rybnik jest jedynym klubem trzecioligowym, który w trakcie rundy jesiennej dwukrotnie dokonał zmiany trenera. Zmagania na czwartym poziomie rozgrywkowym rybniczanie rozpoczęli pod wodzą Jacka Trzeciaka, który we wrześniu odszedł z klubu z Gliwickiej, przyjmując ofertę pierwszoligowej Olimpii Grudziądz.

Po nim stery drużyny przejęli Michał Podolak i Marek Hanzel, zaś w trzeciej dekadzie października opiekę nad drużyną powierzono Rolandowi Buchale.

Wykorzystał szansę

Jacek Trzeciak był szkoleniowcem zielono-czarnych niespełna rok, został bowiem zaangażowany 8 listopada 2018 roku. Najpierw prowadził zespół z Gliwickiej w II lidze i mimo spadku o poziom niżej, zachował swoją posadę.

W trakcie pracy w ROW-ie siedział na ławce 23 razy, odnosząc z zespołem 7 zwycięstw, dziewięć razy zremisował i 7 razy jego drużyna schodziła z boiska pokonana. „Trzeci” rozwiązał kontrakt w Rybniku za porozumieniem stron.

Na odchodnym powiedział: – Bardzo ucieszyłem się z oferty z Grudziądza i zdecydowałem się na podpisanie kontraktu. Nie po to tyle lat się szkoliłem, żeby nie wykorzystywać sytuacji, gdy dostaje się propozycję z wyższej ligi. Znam tę drużynę, bo w ubiegłym sezonie rywalizowaliśmy ze sobą w drugiej lidze i wiem, że to bardzo dobry zespół.

Bez wytycznych

W następnym rozdaniu funkcję pierwszego trenera powierzono Michałowi Podolakowi, zaś jego prawą ręką został Marek Hanzel. Sytuacja zespołu nie była różowa, ale też nie było powodów do dramatyzowania. Na pytanie jakie zadanie przed nim postawiono, „Poldi” odpowiedział:

– Na razie zarząd nie przedstawił nam celów do zrealizowania, nawet w zarysie. W tej chwili walczymy w rundzie jesiennej, która stworzy podwaliny pod końcowy wynik. Gdy zakończymy zmagania w pierwszej części sezonu, zobaczymy, czy bliżej nam do walki o awans do II ligi, czy do utrzymania. Wszyscy musimy jednak pamiętać, że w tej chwili drużyna ROW-u jest w przebudowie. Odeszło wielu doświadczonych zawodników…

Sen z powiek nowemu szkoleniowcowi spędzała duża liczba straconych bramek. W sześciu meczach golkiper ROW-u Aleksander Łubik aż 15 razy wyciągał futbolówkę z siatki! – To nasz największy mankament i pierwsza rzecz, którą musimy zdecydowanie poprawić – przyznał Michał Podolak.

– Jesteśmy liderem biorąc pod uwagę liczbę strzelonych bramek, ale także liderem w niechlubnej statystyce straconych goli. Dodam jeszcze tylko, że aż jedenaście z tych bramek straciliśmy w meczach wyjazdowych. Musimy od zaraz poprawić organizację gry w obronie, zwłaszcza w momencie przechodzenia z ataku do obrony.

W rundzie jesiennej ROW w 17. spotkaniach ligowych stracił 32 bramki, z czego 18 w ośmiu meczach wyjazdowych.

Sprawdzony ratownik

Michał Podolak nie dotrwał jednak do końca rundy jesiennej, bo po porażce na własnym boisku z chorzowskim Ruchem (0:2) – piątej z rzędu – usłyszał od swoich przełożonych „Panu już dziękujemy”.

Ostatniego wywiadu trener Podolak udzielił zaraz po zakończeniu potyczki z „Niebieskimi”. – Sytuacja dla mnie nie jest ciekawa – przyznał szczerze. – To piąty przegrany mecz, który tak naprawdę – będę się powtarzał i pewnie ktoś powie, że Podolak jest dziwnym człowiekiem – powinniśmy wygrać.

Marnujemy rzut karny i za chwilę sami tracimy bramkę z rzutu karnego. Prowadziliśmy grę, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku, dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich i… nic.

Naszą największą bolączką jest skuteczność. Chłopakom chyba głowa należycie nie funkcjonuje, skoro brakuje im zimnej krwi w sytuacjach stuprocentowych. W trakcie meczu wykończenie akcji wygląda zupełnie inaczej niż podczas treningu.

W miejsce Michała Podolaka zatrudniono sprawdzonego ratownika, jakim jest Roland Buchała. Nie przyjął jednak stanowiska pierwszego trenera ROW-u bez mrugnięcia powieki. – Moja sytuacja nie była komfortowa, bo pracę stracił mój przyjaciel, Michał Podolak – powiedział.

– Wcześniej konsultowaliśmy ze sobą mnóstwo rzeczy, kilku „moich” chłopaków trenowało w pierwszym zespole. Dlatego początkowo nie przyjąłem propozycji, tylko… zadzwoniłem do Michała. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że jeżeli ja tego nie wezmę, to zespół trafi w „obce” ręce.

Uznaliśmy, że to rozsądna droga, że będziemy dalej wspomagać i wspierać się. Proponowałem nawet Michałowi, by został w sztabie i pełnił przez jakiś czas funkcję trenera bramkarzy, lecz on postanowił odejść z klubu. Dopiero po tej rozmowie przyjąłem propozycję prezesa Henryka Frystackiego.

Prowadząc zespół w 5. ostatnich kolejkach zdobył z nim 10 punktów. W tym okresie dało to ROW-owi 4. miejsce, za rezerwami Śląska Wrocław (13), MKS-em Kluczbork (12) i Ruchem Chorzów (11).

– W ostatnich pięciu kolejkach piłkarze złapali proponowany przeze mnie model gry – cieszył się trener Buchała. – Nie było w tym względzie wyjątków, nawet najmłodsi piłkarze z kadry wiedzą co i kiedy mają robić w danych strefach na boisku. Z dorobku punktowego w okresie mojej pracy jestem zadowolony, chociaż brakuje mi trzech punktów.

Roland Buchała z optymizmem czekał na wznowienie rozgrywek. Pierwszy mecz rundy wiosennej ze Ślęzą Wrocław (0:0) utwierdził go w przekonaniu, że będzie dobrze. – Remis na inaugurację i gra na zero z tyłu dają pozytyw przed meczem u siebie z Kluczborkiem. Bardzo zależy nam na zwycięstwie przed własną publicznością – powiedział.

Niestety, wszystkie plany storpedowała pandemia koronawirusa.

 

Na zdjęciu: Początek i koniec rundy jesiennej piłkarze ROW-u mogą uznać za w miarę udany.

 

Sezon 2019/2020

ROW 1964 Rybnik 18m 22 pkt 6-4-8 bramki: 29:32.
Jacek Trzeciak 6 8 2-2-2 13:15
Michał Podolak 6 3 1-0-5 7:12
Roland Buchała 6 11 3-2-1 9:5