ROW 1964 Rybnik. Zbyt duże oczekiwania

Prezes ROW-u 1964 Rybnik Henryk Frystacki wierzy w błyskawiczny powrót drużyny do 3. ligi.


Nie będę nikomu mydlił oczu i wmawiał, że spadek ROW-u 1964 Rybnik do 4. ligi jest dla mnie zaskoczeniem. Kiedy zimą br. zawodnicy odchodzili z drużyny z Gliwickiej z szybkością krupiera rozdającego karty w blackjacku, nie miałem złudzeń, jak zakończy się ten taniec nad przepaścią. Musiał zakończyć się upadkiem z wielkim hukiem, bo piłkarzy pokroju Marcina Wodeckiego, Szymona Jarego, czy Kamila Spratka nie znajduje się na rogu każdej ulicy w Rybniku.

Co gorsza, misję ratunkową powierzono młodym adeptom futbolu, z których większość wcześniej nie miała do czynienia z rywalizacją z seniorami. Olaf Sobik dopiero 30 lipca skończy 16 lat (!), niewiele starsi są od niego Mateusz Cywka (17), Filip Kukuła (17), Cezary Stolz (17), Bartosz Plewka (17), Jakub Pochcioł (23 sierpnia skończy 18 lat), Olivier Wiora (18), czy Szymon Kuzior (18).

Bez żartów, takie młokosy nie miały prawa sprostać wyzwaniu, bo oprócz niewystarczających umiejętności brakowało im doświadczenia, wyrachowania i boiskowego cwaniactwa. Samą ambicją i wolą walki nie da się zatuszować wszystkich mankamentów i niedostatków. Ktoś, kto łudził się, że z nimi w składzie uda się utrzymać ROW w 3. lidze, musiał być – łagodnie rzecz ujmując – niepoprawnym optymistą. Z trenerem Rolandem Buchałą, który prowadził ten zespół, nie zamieniłbym się nawet wówczas, gdyby oferowano mi całą whisky Irlandii.

W rozmowie z red. Robertem Krzyżaniakiem z Radia 90 FM prezes rybnickiego klubu Henryk Frystacki tłumaczył, że „środki finansowe, które mieliśmy zaplanowane w budżecie, zostały drastycznie obniżone. W przypadku władz miasta, były one aż o 90 procent mniejsze. Nie da się bez środków finansowych utrzymać drużyny. Poza tym ze względu na pandemię część sponsorów wycofała się”.

Prezes ROW-u 1964 Rybnik Henryk Frystacki jest optymistą i wierzy w rychły powrót drużyny do 3. ligi. Pożyjemy – zobaczymy. Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Wszystko to prawda (nie będę spierał się o procenty), ale polityka finansowa klubu z Rybnika od lat pozostawia wiele do życzenia. ROW „nie rozliczył się” jeszcze z piłkarzami, których dawno w drużynie już nie ma, jak chociażby Przemysław Brychlik, Piotr Okuniewicz, Paweł Mandrysz i inni. Pod względem finansowym klub z Gliwickiej leży na wznak, sztywny jak pogrzebacz.

Prezes Frystacki wierzy, że drużyna oparta na młodzieżowcach za rok wróci do 3 ligi. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że jest to zadanie w tej chwili niewykonalne.

Wkrótce w ROW-ie 1964 Rybnik będą wybory nowego zarządu klubu. Jestem przekonany, że Henryk Frystacki pozostanie na swoim stanowisku, bo nie wyobrażam sobie, by kapitan opuścił okręt, który właśnie osiadł na mieliźnie. Osoby, które narobiły bałaganu, powinny po sobie posprzątać. Tak nakazuje honor i zwykła, ludzka uczciwość. Nie wierzę również w pojawienie się w ekscentrycznego milionera, który swoim prywatnym „sianem” zasypie dziurę budżetową w klubie.

Sternik ROW-u przyznał, że ze swoimi najbliższymi współpracownikami musi „pochylić się” nad budżetem. „Mamy plany, by do drużyny dołączyli doświadczeni zawodnicy z zewnątrz, przynajmniej jeden do każdej formacji. Wszystko rozbija się o środki finansowe. Mamy pewne zobowiązania, które musimy zrealizować”.

Święte słowa panie prezesie, od tego trzeba zacząć, by ROW był znowu w pełni wiarygodnym klubem. Ale do tego potrzeba czasu i cierpliwości. Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł…


Fot. Rafał Rusek/PressFocus