ROW chce od Łaguty 2,5 miliona!

Sternik ROW-u , podobnie jak rybniccy kibice, ma ogromne pretensje do Rosjanina. Gdy w czerwcu 2017 po meczu z Włókniarzem Częstochowa  Grigorij Łaguta został przyłapany na dopingu, stanął za nim murem. Nawet mimo tego, że wpadka kosztowała rybniczan spadek z PGE Ekstraligi.

– Ciągnąłem go za uszy. Od A do Z był prowadzony za rękę. Mówiąc kolokwialnie, to nawet nie umiał się prosto wysikać. Czasem miał nawet problem by tylko przyjechać na rozprawę – zdradził prezes.

Mrozek broniąc Łaguty naraził się całej żużlowej centrali, ale ostatecznie sprawił, że zawodnik zamiast na 4 lata, został odsunięty od sportu jedynie na 21 miesięcy. W maju 2019 roku miał wrócić do składu, występujących w Nice 1.LŻ rybniczan i odpokutować swoje winy. Sam zresztą jeszcze miesiąc temu to deklarował w rozmowie z telewizją klubową!

W czwartek wszyscy jednak mocno się zdziwili, bo ekstraligowy Speed Car Motor Lublin ogłosił, że podpisał z Łagutą porozumienie na starty w sezonie 2019. Według nieoficjalnych informacji umowa z lubelskim klubem jest niesamowicie lukratywna. Za pół sezonu Rosjanin ma szansę zarobić około 2 milionów złotych.

– Z takim zapałem jak go broniłem będę teraz robił wszystko, chociażby to potrwało i 5 lat, żeby zapłacił nam co do grosza za wszystkie wyrządzone krzywdy. Szacuję, że będziemy się domagali odszkodowania w wysokości minimum 2,5 mln złotych. To są między innymi trzy faktury, które zostały wypłacone po tym, jak został złapany na dopingu plus utracone zyski z transmisji telewizyjnych, które straciliśmy w wyniku spadku ligę niżej – zdradził Mrozek. – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w ogóle do mnie nie zadzwonił, nie poinformował. Zachował się jak panienka, a nie jak facet – podsumował prezes ROW-u.