Równa, prosta i szybka

Nowa murawa stadionu Skry czeka na I-ligowy chrzest.


Wielka Sobota pod Jasną Górą, z punktu widzenia kibiców Skry, zapowiada się bardzo ciekawie. Wprawdzie nie zobaczą oni jeszcze na własne oczy drużyny Jakuba Dziółki, ale jak zapowiada prezes częstochowskiego klubu wszystko jest przygotowane do tego, żeby spotkanie ze Resovią zostało rozegrane na nowej sztucznej murawie stadionu przy ulicy Loretańskiej.

– Jesteśmy już na tym boisku od połowy stycznia – mówi Jakub Dziółka. – Trenujemy na nim i możemy powiedzieć, że ta murawa jest równa, prosta i szybka, szczególnie gdy jest polana, a na mecze ligowe na pewno będzie lana. Powinna być naszym atutem, ale nie dlatego, że rywale jej nie znają i będą zaskoczeni. My na niej trenujemy, ale jeździmy grać na naturalnych murawach i pokazujemy, że potrafimy na nich także wygrywać. Na pewno jednak fakt, że trenujemy na tej nawierzchni może być naszym atutem i chcemy go wykorzystać.

Najgorsze byłoby jednak myślenie, że boisko wygra nam mecz. Takie podejście do spotkania oznaczałoby wielki problem. Dlatego przestrzegamy zawodników przed takim nastawieniem, choć na pewno organizacja dnia meczowego, rozgrywanego u siebie jest zawsze dużo łatwiejsza. Wystarczy, że powiem, że na mecze rozgrywane w Bełchatowie w roli gospodarzy jechaliśmy zwykle dłużej niż niemal wszyscy przeciwnicy, bo oni spędzali przedmeczową noc w bełchatowskim hotelu i mieli stadion „na rzut kamieniem”, a my jechaliśmy z Częstochowy. Najważniejsze jednak w przygotowaniu naszych zawodników do meczu z Resovią jest to, żeby po zwycięstwie z Sandecją utrzymać pewność siebie, która z każdym zwycięstwem rośnie u piłkarzy.

Praca przynosi efekty

Skra ma już w tym roku na swoim koncie 3 zwycięstwa, dzięki którym opuściła strefę spadkową. Częstochowianie muszą się jednak ciągle oglądać za siebie, choć najbliższy rywal jest bezpośrednio przed nimi i ma 3 punkty przewagi. To najpełniej świadczy o tym jak ważny dla układu w dole tabeli będzie wynik sobotniego starcia pod Jasną Górą.

– Analizowaliśmy grę Resovii i od wtorku wprowadzaliśmy do naszego treningu te element, które będą nam potrzebne do walki o zwycięstwo, bo zawsze wychodzimy na boisko, żeby zdobyć 3 punkty – dodaje szkoleniowiec Skry. – Nawet w ostatnim, choć przegranym meczu rzeszowian u siebie z GKS-em Tychy, widać było, szczególnie w drugiej połowie, że to groźny przeciwnik, który zdobył 27 punktów, a wiosną też odniósł 3 zwycięstwa. Ma więc swoje atuty, ale ma też wady, tak jak każdy, czyli my również. Mamy jednak także coraz większą radość z tego, że praca, którą wykonujemy przynosi efekty.

Wraca Szymon Szymański

– Cieszymy się też z tego, że pod względem kadrowym wychodzimy na prostą. Wprawdzie Mateusz Machała boryka się z kontuzją i już raczej w tym sezonie nie zobaczymy go na boisku. Problemy ma też Bartek Baranowicz, ale pozostali zawodnicy są już w pełni sił. Cieszę się, że w spotkaniu z Sandecją po sześciu miesiącach rozbratu z I ligą wrócił na boisko Oskar Krzyżak. Mieliśmy obawy czy wytrzyma ten mecz i dlatego Rafał Brusiło był przez cały czas w rozgrzewce, ale na szczęście wszystko skończyło się po naszej myśli, choć ostatnie sekundy – gdy sędzia analizował na ekranie sytuację z zagraniem przez naszego stopera ręką – były bardzo nerwowe. Ostatecznie jednak arbiter podtrzymał decyzję, że Oskar przed swoją interwencją został sfaulowany i nie podyktował przeciwko nam rzutu karnego. Mogliśmy więc wszyscy głęboko odetchnąć z ulgą.

Z zadowoleniem mogę też powiedzieć, że po prawie dwóch miesiącach pauzy do gry wraca Szymon Szymański. Od tygodnia jest już w treningu razem z drużyną i to się też przekłada na jakość zajęć więc mam nadzieję, że w meczu z Resovią pokażemy najlepszą piłkę na jaką nas stać i zapewnimy sobie oraz kibicom radosne Święta Wielkanocne – kończy Jakub Dziółka.


Fot. czestochowa.pl