Rozgrywki ligowe zaczynają bez Chorwata

Marko Roginić nadal trenuje indywidualnie i najprawdopodobniej na dwa pierwsze spotkania nie będzie do dyspozycji Krzysztofa Bredego.

W poprzednim sezonie dorobek Marko Roginicia zamknął się na 11 golach i 7 asystach. Był on jednym z kluczowych zawodników walczącego o awans Podbeskidzia. Pomimo wcześniejszych wątpliwości odnośnie tego zawodnika, który po dołączeniu do zespołu zimą 2019 roku potrzebował kilku miesięcy na to, by zdobyć bramkę, dziś już nikt nie wyobraża sobie gry ofensywnej „górali” bez 25-letniego Chorwata.

Z takiego założenia wyszedł również sztab szkoleniowy, jak i władze bielskiego klubu, które pod koniec lipca postanowiły przedłużyć kontrakt z piłkarzem do końca czerwca 2022 roku. Dokonano tego, bo poprzednia umowa obowiązywała do końca grudnia br., a pojawiły się plotki, że Chorwatem interesuje się Pogoń Szczecin. „Duma Pomorza” konkretnej oferty transferowej jednak nie złożyła i wyglądało to tak, jakby czekała na okazję, by zimą pozyskać napastnika za darmo.

Bielszczanie się zabezpieczyli, chociaż już wtedy zarówno prezes Bogdan Kłys, jak i trener Krzysztof Brede mieli świadomość, że na początku nowego sezonu zawodnik może nie być do grania. Pod koniec rozgrywek zaplecza ekstraklasy Roginić doznał bowiem urazu mięśniowego i opuścił dwa ostatnie mecze.

Następnie nie trenował z zespołem, nie grał w sparingach i nie wziął udziału w meczu Pucharu Polski, w którym – w zeszłą sobotę – Podbeskidzie pokonało Stal Rzeszów 1:0. Nie będzie także Roginicia w niedzielę w Zabrzu. Chorwat wznowił wprawdzie treningi, ale cały czas pracuje indywidualnie i wszystko wskazuje, że na boisko wróci dopiero po pierwszej kadrowej przerwie.

Zabraknie go zatem na inaugurację, czyli na mecz przeciwko Górnikowi, jak również na pierwsze starcie w nowym sezonie u siebie. 30 sierpnia w niedzielę Podbeskidzie podejmie Cracovię.


Czytaj jeszcze: Powtarzalność jest atutem

Jaką decyzję w związku z zaistniałą sytuacją podejmie Krzysztof Brede, czyli kogo desygnuje do gry w pierwszej linii. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w wyjściowym składzie „górali” wystąpi Kamil Biliński. To on grał we wspomnianym meczu pucharowym w Rzeszowie. Jak się zaprezentował? Przynajmniej raz powinien wpisać się na listę strzelców, ale nie wykorzystał klarownej sytuacji.

W poprzednim sezonie „Bila”, który pod Klimczok trafił w zimowej przerwie, rozegrał 12 spotkań. Ale tylko 4 razy pojawił się w wyjściowej jedenastce. Strzelił 2 gole, a jedno z tych trafień było arcyważne, bo w wyjazdowym starciu z GKS-em Tychy – wchodząc na boisko z ławki – doprowadził do remisu, dzięki czemu Podbeskidzie podtrzymało passę meczów bez porażki.

Po raz drugi Biliński trafił do siatki w spotkaniu przeciwko Radomiakowi. Warto wspomnieć, że 32-letni napastnik miał jeszcze wyborną okazję na trzeciego gola, ale w meczu z Sandecją Nowy Sącz nie wykorzystał rzutu karnego.


Na zdjęciu: Kamil Biliński niedzielne starcie z Górnikiem Zabrze rozpocznie najpewniej od pierwszej minuty.

Fot. Jakub Ziemianin/TSPodbeskidzie