Rozgrzeszenia nie będzie

Kibice Legii nie wybaczyli Jose Kante. Gwinejczyk został wygwizdany przez sympatyków Wojskowych w momencie odebrania medalu za mistrzostwo Polski. Kibice nadal pamiętają mu sytuację z czerwcowego spotkania z Śląskiem.


Wtedy to Kante pojawił się na boisku od pierwszej minuty mimo, że uraz jakiego się wcześniej nabawił nie był do końca wyleczony. Kontuzja odnowiła się kilka minut po rozpoczęciu gry, a napastnik musiał zostać zmieniony. Wściekły Kante wchodząc do szatni zdjął koszulkę i cisnął ją o ziemie. Kibice za ten, w ich ocenie brak szacunku do klubowych barw i herbu już wtedy w niewybrednych słowach atakowali Gwinejczyka. Nie inaczej było w momencie, kiedy Kante odbierał medal.

Trudno jednoznacznie ocenić zachowanie kibiców Legii. Sympatycy Wojskowych mieli swoje podstawy ku temu, by w taki sposób wyrazić swoje niezadowolenie i żal w kierunku Kante. Trzeba pamiętać, że dla kibiców herb i barwy to rzecz święta i traktują je w zupełnie inny sposób niż zawodnicy. Niemniej sympatycy Legii patrzą na całą sytuację tylko z własnej perspektywy, nawet nie próbują zrozumieć zachowania Kante.


Czytaj jeszcze: Kante kopie klubowa koszulkę

Napastnik z powodu urazu stracił kilka dobrych tygodni gry. Chciał wrócić na boisko i na własną prośbę pojawił się na murawie. Miał na celu pomóc drużynie, ale i również sobie. Był drugim najlepszym strzelcem Legii w całym sezonie, a na pewno miał ochotę przeskoczyć w tej statystyce Jarosława Niezgodę, co ostatecznie mu się nie udało. Między innymi przez mecz z Śląskiem. Poziom frustracji całą tą sytuacją był ogromny, a co za tym idzie Kante szukał ujścia całej złej energii. Wybrał jednak najgorszy sposób.

Nie zmienia to faktu, że kibice powinni docenić jego wkład w mistrzostwo, nawet pomimo tak haniebnego, w ich mniemaniu zachowania. I faktycznie, refleksja przyszła później, gdy zawodnicy wraz ze sztabem pojawili się pod Żyletą. Prawdopodobnie wpływ na to miała jednak obecność pozostałych aktorów sportowego widowiska, na których kibice Legii po odzyskaniu mistrzowskiego tytułu nie mieliby odwagi ani chęci gwizdać.

Sytuacja z Kante zostanie prawdopodobnie rozwiązana jeszcze tego lata. Zawodnik będzie musiał pożegnać się z stadionem przy Łazienkowskiej. Będzie miało to obopólną korzyść. Kibice nie będą zmuszeni oglądać Kante na boisku, a sam zawodnik nie będzie musiał słuchać pod swoim adresem niecenzuralnych uwag i obelg ze strony sympatyków mistrza Polski. Możliwe, że za kilka lat relacje obu stron by się unormowały, jednak nikt nie ma czasu by czekać na rozwój wypadków.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus