Rozpędzony Ruch znów wygrywa do zera!

Chorzowianie po golach Daniela Szczepana i debiutanta Szymona Kobusińskiego pokonali Stal Rzeszów 2:0 przy komplecie ponad 9200 widzów na gliwickim stadionie przy Okrzei.


Już na kilka dni przed meczem stadion w Gliwicach, który co najmniej do końca sezonu będzie tymczasowym domem Ruchu, wyprzedał się, a do około 8700 sprzedanych biletów i karnetów doszło jeszcze 450 wejściówek zamówionych przez gości z Rzeszowa. Nikt zatem w konfrontacji mających duże ambicje beniaminków nie obawiał się o frekwencję (ostatecznie wyniosła 9285 osób), za to chyba wszyscy – na murawę. Narzekali na nią zawodnicy już w przerwie sobotniego spotkania Piasta z Cracovią. Jeszcze późnym wieczorem pracowali nad jej stanem nie tylko miejscowi, ale też przedstawiciele chorzowskiego MORiS-u, lecz przez wzgląd na brak słońca, zimową aurę i śnieg padający nieśmiało nawet w trakcie starcia Ruchu ze Stalą, trudno było oczekiwać cudów.

Lepiej w tych niełatwych warunkach odnaleźli się „Niebiescy”, którzy wystawili jedenastkę z trzema zawodnikami zakontraktowanymi tej zimy: Janem Sedlakiem, Michałem Feliksem i debiutującym od 1. minuty Pawłem Baranowskim. Stoper występujący ostatnio w Kazachstanie zastępował pauzującego za kartki Przemysława Szura oraz kontuzjowanego Macieja Sadloka, któremu w trakcie poprzedniego spotkania w Niepołomicach stłuczono żebra. Poważna absencja miała też miejsce w środku pola, gdzie brakowało chorego Tomasza Swędrowskiego, będącego w tym tygodniu na antybiotyku.

Mimo tego chorzowianie mogli objąć prowadzenie już w 2. minucie, gdy Daniel Szczepan spudłował z bliska po świetnej akcji Łukasza Monety. W 20. minucie Szczepan znów powinien trafić do siatki – Ruch miał rzut karny! Sędzia przez 5 minut sprawdzał, czy Piotr Głowacki faulował Michała Feliksa. „Elwer, elwer!” – niósł się okrzyk z trybun przy Okrzei, ale z 11. metrów najlepszy napastnik „Niebieskich” pomylił się – piłkę po jego półgórnym, nie najsilniejszym strzale sparował Przemysław Pęksa.

W 32. minucie okazało się, że do trzech razy sztuka. Szczepan, który tydzień temu w Niepołomicach pauzował za kartki, wreszcie doczekał się trafienia. Z bliska wpakował piłkę do siatki w zamieszaniu, gdy rzeszowianie rozpaczliwie bronili się po centrze Tomasza Wójtowicza, m.in. wybijając piłkę tuż sprzed bramki po strzale Łukasza Monety. Szczepana, zdobywającego swojego 6. gola w sezonie, zatrzymać nie dali już rady. Jako że Stal poważniej nie zagroziła Jakubowi Bieleckiemu, chorzowscy kibice mieli apetyt na trzecie z rzędu „wiosenne” zwycięstwo do zera i umocnienie się za plecami ŁKS-u Łódź w strefie premiowanej wymarzonym awansem do ekstraklasy.

Tuż po przerwie rzeszowianie mieli najlepszą dotąd okazję, gdy z dużym spokojem pozycję do strzału w polu karnym przygotował sobie Damian Michalik, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez chorzowskich defensorów, w których szeregach swój mecz nr 100 rozgrywał Konrad Kasolik. Gdy spiker podał informację o frekwencji, kibice „pozdrowili” prezydenta Andrzeja Kotalę, którego przekreślone zdjęcie zawisło wśród flag, podobnie jak dyrektor MORiS-u Aliny Zawady, w „podziękowaniu” za niestworzenie Ruchowi warunków do gry we własnym mieście. Na czwartkowej nadzwyczajnej Komisji Kultury i Sportu zadeklarowano, że jeszcze w marcu do kasy klubu wpłyną 2 mln zł, a w sierpniu – kolejne 1,2 mln, by pokryć koszty wynajmu stadionu w Gliwicach. Miasto zobowiązało się też finansować autokary wożące kibiców do Gliwic. Na razie jednak gotówkę musi wykładać klub.

Śnieg przez chwilę prószył bardzo intensywnie i z trybun mecz oglądało się trochę jak… na starym telewizorze. W 66. minucie na boisku pojawił się Szymon Kobusiński, debiutujący w Ruchu, wypożyczony przed kilkoma dniami z Zagłębia Lubin. Wtedy też trener Jarosław Skrobacz wpuścił Jakuba Piątka, a szkoleniowiec Stali Daniel Myśliwiec ściągnął… Kacpra Piątka, dlatego dwaj „bracia weekend”, jak nazywano ich w Tychach, nie spotkali się na gliwickiej murawie. A starszy z Piątków, ten chorzowski, szybko mógł zaliczyć asystę, gdy po jego podaniu spudłował Moneta. To była kontra, bo w tamtym fragmencie spotkania zarysowywała się inicjatywa gości.

W ostatnich 20 minutach Ruch musiał radzić sobie bez Tomasza Wójtowicza, który po interwencji fizjoterapeutów nie był w stanie kontynuować gry, a był to jego bardzo dobry występ. Czołowego młodzieżowca zmienił Przemysław Maj, wypożyczony z Mielca, autor asysty w spotkaniu z Puszczą. Zmiennicy przeprowadzili szybki atak, po którym miało być 2:0. Maj, Kobusiński, Piątek… Ten ostatni spudłował, dlatego sytuacja nie została uspokojona, a Stal była groźna, kilka piłek przeszyło chorzowskie pole karne, lecz nie znalazło adresata. W 82. minucie żółtą kartką ukarany został… trener Skrobacz, protestujący, gdy kilka metrów od niego nie odgwizdano faulu na Kobusińskim.

W 90. minucie miał miejsce magiczny moment. Kibice z szalami w górze kończyli drugą zwrotkę hymnu, gdy Ruch zadał w końcu nokautujący cios. Kacper Michalski do Szymona Kobusińskiego, ten płasko obok bramkarza… To trzeci mecz wiosenny, trzeci „Niebieskich” zwycięski do zera, trzeci z golem w samej końcówce, w którym strzelec i asystent to zmiennicy. Ruch nadal wiceliderem, Ruch rozpędzony, za tydzień zagra w Łęcznej z Górnikiem.


Ruch Chorzów – Stal Rzeszów 2:0 (1:0)
1:0 – Szczepan, 32 min, 2:0 – Kobusiński, 89 min.
RUCH: Bielecki – Kasolik, Baranowski, Szywacz – Wójtowicz (71. Maj), Sedlak, Sikora, Moneta (80. Michalski) – Janoszka (66. J. Piątek) – Feliks (66. Kobusiński), Szczepan (80. Foszmańczyk). Trener Jarosław SKROBACZ.
STAL: Pęksa – Polowiec, Góra, Oleksy, Głowacki (87. Wachowiak) – Poczobut, Danielewicz, Olejarka (66. Sadłocha) – Michalik (78. Kłos), K. Piątek (66. Mustafajew), Prokić. Trener Daniel MYŚLIWIEC.
Sędziował Karol Arys (Szczecin). Widzów 9285. Żółte kartki: Polowiec, Sadłocha


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus