Tomasz Valtonen. Rozterki trenera

Tygodniowy maraton ligowy dobiega końca, ale tylko nieliczni mogą być zadowoleni. Hokeiści z Gdańska fetują zwycięstwo nad liderem z Katowic. Z kolei obrońca tytułu mistrzowskiego, GKS Tychy, cieszy się z kompletu punktów wywiezionych z trudnego terenu Gdańska. Nowotarskie „Szarotki” też nie powinny mieć powodów do narzekania, bo przecież wygrały dwa spotkania.

Dobry kierunek

Tomasz Valtonen, trener Podhala oraz selekcjoner reprezentacji kraju, w ostatnim czasie miał trochę niezaplanowanych przygód. Ze zgrupowania kadry w Finlandii wrócił zadowolony, bo kadrowicze wykonali zaprogramowaną pracę, choć wrócili z dwoma porażkami.

– Wyniki w tej chwili schodzą na dalszy plan, bo przecież będziemy rozliczani po mistrzostwach świata – tłumaczy selekcjoner. – Mieliśmy okazję przećwiczyć określone warianty gry i podczas kolejnych zgrupowań będziemy je doskonalić. To dla mnie najważniejsze, bo chciałbym osiągnąć z reprezentacją zaplanowany wartościowy wynik.

Przymusowa przerwa

Z chwilą zakończenia zgrupowania kadry trener Valtonen swoją uwagę skupia teraz na zespole ligowym z Nowego Targu. Podczas meczu wyjazdowego meczu z Orlikiem w Opolu zazwyczaj pogodny i przyjaźnie nastawiony szkoleniowiec Podhala po kilku spornych decyzjach sędziego Michała Bacy nie wytrzymał i doszło do wymiany zdań. Po niej arbiter skrzętnie odnotował to w protokole sędziowskim, co poskutkowało odsunięciem Valtonena od kolejnego meczu z bytomską Polonią. Jego miejsce w boksie zajął Marek Rączka, który dysponował stosowna licencją związkową.

– Nie wracajmy do tego incydentu, było i minęło – bagatelizuje całą sprawę Valtonen. – Wymagam od siebie profesjonalizm, ale również od tych z którymi mi przychodzi pracować. Po prostu szanujmy się nawzajem…

Absencja Valtonena nie miała wpływu na mecz „Szarotek” z Polonią, a wygrana gospodarzy 8:1 nie podlegała dyskusji.

Praca na sezon

Wyniki hokeistów z Nowego Targu są adekwatne do możliwości klubu – taka panuje opinia wśród obserwatorów ligowych zmagań. Trener Valtonen zderzył się z naszą hokejową rzeczywistością i chyba inaczej sobie ją wyobrażał, ale nowe doświadczenia na pewno będą miały wpływ na jego decyzje po sezonie.

– Jedno już wiem na pewno, że nie będę już prowadził Podhala, ale nadal pragnę być zaangażowany w pracę z reprezentacją – wyjaśnia Valtonen. – Oczywiście, oba zajęcia cenię, ale w tym sezonie po raz pierwszy tak długo jestem bez rodziny i ta decyzja nie była najlepszym wyborem. Zrobiliśmy to z żoną ze względu na szkołę synów. Mam, rzecz jasna, propozycję pracy w różnych klubach, ale decyzję będę podejmował w stosownym czasie.

Prowadzenie Podhala dla trenerów z zewnątrz nie należy do najłatwiejszych, bo przecież w Nowym Targu wszyscy znają na hokeju, dopiero potem w dalszej kolejności na medycynie oraz polityce.

Święta pod Tatrami

Kalendarz rozgrywek został tak ułożony, że o świętach w Finlandii nie mogło być mowy. W tej sytuacji żona i synowie trener zjechali do Nowego Targu. – Nie ma co narzekać na harmonogram ligowy, bo to przecież nasza praca – uśmiecha się Valtonen. – Wyprawa do Gdańska będzie absorbująca, ale liczę, że przywieziemy stamtąd komplet punktów. A potem mamy dla siebie aż dwa dni wolne. Dobre i to.

Wigilia w rodzinie Valtonenów będzie się opierała na tradycjach fińsko-polskich. Duża, czasem ważąca 10 kg szynka oraz obowiązkowy łosoś – to kulinarna tradycja Finów, ale pewnie na stole nie zabraknie też tradycyjnych polskich pierogów oraz kapusty…

 

Na zdjęciu: Tomasz Valtonen zazwyczaj jest pogodny i przyjazny, ale w boksie irytuje się nie tylko na zagrania swoich podopiecznych.