Rozwój Katowice. Każdy musiał spojrzeć w lustro

Porażka (0:1) z Olimpią Elbląg przy jednoczesnym zwycięstwie (3:2) Gryfa Wejherowo nad Ruchem Chorzów sprawiła, że Rozwój wylądował na ostatnim miejscu tabeli. Szanse katowiczan na uniknięcie spadku – i zarazem uratowanie premii z Pro Junior System, na którą klub z pewnością zapracuje – nie są zbyt wysokie. Z drugiej strony, strata do rywali znad „kreski” możliwa jest do zniwelowania nawet w dzisiejszym (16.00) domowym spotkaniu z Górnikiem, bo wynosi raptem 3 punkty.

Flaki zamiast wybuchu

– Analiza meczu z Olimpią pokazała, że zabrakło nam charyzmy – nie ukrywa Kamil Łączek, obrońca Rozwoju. – Nie było widać, że walczymy o byt, a przecież w tej lidze sercem, zaangażowaniem, można zdziałać naprawdę wiele. Po zimowych wzmocnieniach piłkarsko jesteśmy naprawdę nieźli, ale coś z nami jest nie tak. Aż wstyd teraz, gdy widzi się tabelę. Jesteśmy najgorszą drużyną w II lidze, to coś musi znaczyć. W ostatnich dniach było gorąco. Musiało być. Kilka ciężkich słów w szatni padło, zarówno po meczu, jak i teraz, w tygodniu. Trzeba wywalczyć z Łęczną 3 punkty. Remis kompletnie niczego nam nie daje. Musimy rzucić wszystko, co mamy, i grać o zwycięstwo.

Zaangażowanie ma być o 150 procent większe niż w ostatnim meczu. Gramy teraz dwoma młodzieżowcami, dlatego nie może być wymówek, że Rozwój gra młodymi. Spójrzmy na jedenastkę, która wyszła na Olimpię. No kurde! Czy tylko ja mam przeświadczenie, że personalnie ta drużyna mogłaby na przestrzeni całego sezonu walczyć o pierwszą piątkę? Każdy z nas musi spojrzeć w lustro. W szatni są starsi z charyzmą, młodzi ich słuchają i chcą się uczyć. W teorii powinna być to mieszanka wybuchowa, ale na razie są flaki z olejem – mówi wprost Łączek.

Koniarek: Stawiam, że Ruch nie spadnie!

O dobre imię

Pociąg zaczyna powoli Rozwojowi odjeżdżać. Jeśli chce się do niego załapać, dziś muszą zapunktować z Górnikiem, który tej wiosny również rozczarowuje. Będzie to mecz drużyn, które jedyne w tym roku zwycięstwo odniosły na inaugurację wiosny i strzelają mało goli. Łęcznianie – 4, zaś katowiczanie – 8, ale 6 z nich – w pierwszy weekend marca z Siarką (6:0). Bilans trzech wyjazdowych występów drużyny z Lubelszczyzny to 0 punktów, 1 zdobyta bramka i aż 10 straconych. – Wiadomo, że ambicje naszych czwartkowych rywali sięgały czegoś więcej niż środka tabeli.

Były wzmocnienia, trener z nazwiskiem, ale nie wszystko wypaliło. Nie idzie im, utrzymanie mają już pewne, o awans raczej się nie biją, dlatego do meczu z nami mogą podejść na luzie. Nie znaczy to jednak, że będzie nam łatwiej, bo chłopaki grają o premie i swoje dobre imię. My też musimy. 6 meczów, które zostały do końca sezonu, zadecydują o losie 90 procent osób z naszego klubu. To bieg przez płotki bez podskakiwania. Mamy je staranować! – podkreśla Kamil Łączek.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ