Rozwój liczy na pomoc miasta

Mimo zachowania teoretycznych szans na utrzymanie, Rozwój złożył broń, wystawiając na derby z ROW-em 1964 Rybnik skład, w którym aż roiło się od juniorów i młodzieżowców. Łącznie na boisku pojawiło się ich dziesięciu, więc nic dziwnego, że rybniczanie wygrali 4:2, pieczętując spadek katowickiego klubu, który po 7 latach wraca do III ligi.

– Znaleźliśmy się w takim miejscu, że podjęliśmy konkretne decyzje. Chcieliśmy sprawdzić młodzież, która grać będzie w kolejnym sezonie. Jesteśmy przekonani, że będziemy walczyć i tanio skóry nie sprzedamy. Trzeba skupić się na przyszłości, by jak najlepiej poukładać te klocki i w najbliższym czasie móc przeżywać lepsze chwile. Zmarnowaliśmy wiosną wiele szans na poprawę naszej sytuacji. Graliśmy dobre mecze, ale remisowaliśmy albo przegrywaliśmy, nie zdobywając bramek. Może zabrakło jakości, by sięgnąć po upragniony cel. Dywagować i wymyślać można by teraz długo, ale myślmy już o tym, co nas czeka – mówi Tomasz Wróbel, który od marca pełnił funkcję asystenta trenera Marka Koniarka.

ROW 1964 Rybnik nie powiedział ostatniego słowa. Wygrana z Rozwojem daje nadzieje

Znaków zapytania przy Zgody jest sporo. Naturalne jest, że po spadku ze szczebla centralnego klub jeszcze mocniej postawi na młodzież, z której szkolenia słynie. Przed rokiem Rozwój wygrał II-ligową klasyfikację Pro Junior System, dziś też plasuje się na 1. miejscu, ale wskutek degradacji 1,1 mln zł przejdzie mu koło nosa. Nie wiadomo jeszcze, jaki w nowej rzeczywistości będzie kształt sztabu szkoleniowego; tym bardziej że – przypomnijmy – w III lidze nie trzeba już trenera z licencją UEFA Pro.

– Jest wiele pytań, na które musi odpowiedzieć zarząd. Rozmowy są prowadzone, naturalnie również te dotyczące sztabu i zespołu. Najbliższe dni pokażą, jak to będzie wyglądało. Nie ukrywam, że musimy liczyć na to, że przyjdzie do nas pomoc z zewnątrz. Miasto próbuje nam pomagać, bardzo w takie wsparcie wierzymy. Jest nam potrzebne zwłaszcza przez wzgląd na młodzież, która tu się szkoli. W Rozwoju jest wielu młodych chłopaków, na których warto zwrócić uwagę; i którzy w niedalekiej przyszłości mogliby choćby pomóc GieKSie. Możemy działać w taki sposób, by oba kluby czerpały z tego korzyści – przekonuje Wróbel.

Warto przypomnieć, że 36-letni wychowanek Rozwoju kończący się sezon rozpoczynał na boisku, ale bardzo szybko doznał poważnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry. Jego wsparcie w bojach o III-ligowe punkty byłoby dla katowickiej młodzieży dużą sprawą. – Ja bym sobie tego życzył i bardzo chciał pomóc chłopakom. Na razie się rehabilituję. Niedużo już brakuje, mój powrót jest realny, ale najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na kilka pytań – zastrzega Tomasz Wróbel.

 

Na zdjęciu: Tomasz Wróbel, asystent trenera Rozwoju Katowice.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ