Rubin Kazań. Pięć lat przerwy

Rubin Kazań ostatni raz w europejskich pucharach rywalizował pięć lat temu


Powodami tak długiego rozbratu były słabe wyniki Rubina w lidze. W sezonie 2015/16 zespół z kazania zajął dopiero 10 miejsce w Primjer-Lidze, co nie zmieniło się w kolejnych sezonach. Dodatkowo klub został w 2018 roku ukarany przez UEFĘ dwuletnią dyskwalifikacją z rozgrywek europejskich. Powodem było złamanie zasad tzw. finansowego fair play. Teraz jednak zespół prowadzony przez zasłużonego w Rosji Leonida Słuckiego wraca do pucharów.

Choć zespół z Kazania ma solidną kadrę z między innymi doświadczonym 34-letnim Władisławem Ignatjewem, który ostatnie lata spędził w Lokomotivie Moskwa czy znanym z występów w Polsce Darko Jevticiem, to do spotkania z Rakowem przystąpi bez dwóch ważnych zawodników. 20-letni Gruzin, Chwicza Kwaracchelia niedługo ma zmienić klub. Według plotek ma trafić do AC Milan. Stąd też nie jest brany pod uwagę przed dzisiejszym spotkaniem. Podobnie jest z Dienisem Makarowem. Pierwotnie był on zgłoszony do rozgrywek, jednak we wtorek jego miejsce zajął Japończyk Mitsuki Saito. Rosyjskie media informują, że 23-latek ma trafić do moskiewskiego Dinamo.

Choć Rubin jest faworytem dwumeczu, tak Raków może okazać się dla nich trudną przeprawą.

– Nasze zespoły muszą poważnie traktować każdego rywala w europejskich rozgrywkach – powiedział przed meczem na łamach rosyjskiej „Izwiestii” były reprezentant ZSRR, a w latach 2014-17 trener Rubina Dimitrij Kuzniecow. Słucki nie zamierza jednak lekceważyć częstochowian.

– Doskonale wiemy, że nasze drużyny miały problemy nie tylko z zespołami z Polski, ale nawet z krajów znajdujących się niżej od nich w rankingu. Dlatego przygotowujemy się z całą powagą do tego dwumeczu. W rzeczywistości jest to bardzo poważny rywal. Czekają nas bardzo trudne walki – powiedział trener Rubina na konferencji po spotkaniu z Arsienałem Tuła.


Fot. Facebook/FC Rubin