Ruch Chorzów. Bez brzytwy przy szyi

– Z okienka musimy być zadowoleni. Słowa uznania dla ludzi pracujących w klubie nad transferami – mówi trener Jarosław Skrobacz na kilka dni przed startem sezonu.


Odliczanie do pierwszego po 4 latach meczu Ruchu na zapleczu ekstraklasy – w piątek przy Cichej podejmie Skrę Częstochowa – upływa o tyle w dobrych nastrojach, że ostatni sparing w okresie przygotowawczym, wyjazdowy z Puszczą Niepołomice, został wygrany 1:0.

Dobry okres

– Powtarzamy, że każde zwycięstwo buduje – mówi trener Jarosław Skrobacz. – Warunki w Niepołomicach były trudne, ale nie spodziewaliśmy się niczego innego. Myślę, że Puszcza zagrała wyjściowym składem zbliżontm do tego, którym rozpocznie ligę. Były momenty, które musimy sobie przeanalizować. Po strzelonym golu daliśmy się zepchnąć, gospodarze osiągnęli przewagę, sprokurowaliśmy rzut karny. To był słabszy okres, słabsze 10-15 minut. Mieliśmy wtedy sporo okazji, by fajnie wyprowadzić piłkę, ale przez niepotrzebną nerwowość notowaliśmy szybkie straty. Cóż, chłopcy zobaczyli, jak ta liga będzie wyglądała. Wielkie zaangażowanie, walka o każdy metr boiska… Na to trzeba być przygotowanym – dodaje szkoleniowiec „Niebieskich”, który wraz z trenerem Puszczy Tomaszem Tułaczem nie podjął decyzji o zamknięciu ostatniego sparingu. Uczynili to niektórzy rywale – Zagłębie Sosnowiec czy GKS Tychy.

– Wielu pierwszoligowców tak zrobiło, ale my na pewno nie odkryliśmy w sobotę kart przed kimś, kto nas obserwował – przekonuje Skrobacz. – Na pewno nie był to skład, którym wyjdziemy na pierwsze spotkanie. Sami obserwowaliśmy Skrę w Jastrzębiu i wyciągniemy z tego wnioski, doceniając, że okres przygotowawczy mieliśmy dobry, ominęły nas kontuzje i fizycznie jesteśmy gotowi, a za tydzień będzie jeszcze lepiej. Niektórzy już grali w wymiarze czasowym zbliżonym do 90 minut i było dobrze.

Orzeł i reszka

Pytajników rzeczywiście jeszcze trochę zostało. Sparing w Niepołomicach na ławce rozpoczął choćby Tomasz Foszmańczyk, a od pierwszej minuty zagrało dwóch nominalnych napastników – Daniel Szczepan i Artur Pląskowski. Ten drugi ustawiony został na „dziesiątce”, właśnie zamiast „Fosy”.

Można zastanawiać się, kto wybiegnie w środku pola, gdzie rywalizują o dwa miejsca Patryk Sikora, Tomasz Swędrowski i Jakub Piątek. Na prawym wahadle raczej niepodważalną pozycję ma Tomasz Wójtowicz, acz pole manewru wśród młodzieżowców zwiększyło wypożyczenie Jakuba Witka z Wisły Płock. Na lewym wahadle o plac walczą Łukasz Moneta i Mateusz Winciersz.

– Wątpliwości jest sporo, bo nasz skład stał się dużo bardziej wyrównany. Możemy tylko się z tego cieszyć, bo rzeczywiście na kilku pozycjach mamy tak mocną’ rywalizację, że aby rozstrzygnąć, kto ma grać, naprawdę można by niekiedy rzucić monetą. Nie mówię tu o Łukaszu, a o orle i reszce – śmieje się szkoleniowiec „Niebieskich”. – Wygląda to dobrze, o to nam chodziło, tego chcieliśmy. Sezon będzie długi, ciężki. Powtarzamy cały czas, że zawodnik, który w pierwszym spotkaniu znajdzie się poza kadrą meczową, w następnej kolejce może być wiodącą postacią. Wszyscy w szatni muszą zdawać sobie z tego sprawę.

Z szybką nogą

Jeszcze w poprzednim tygodniu Ruch zakontraktował dwóch środkowych pomocników: wspomniany już młodzieżowiec Witek został wypożyczony z Płocka, a Mikołaja Kwietniewskiego pozyskano definitywnie.

– Cieszę się, że udało się dopiąć wypożyczenie Witka. To zawodnik ograny, ma za sobą sporo spotkań w drugiej lidze. To kolejna postać, która pozwoli nam stosować w środku pola różne warianty – mówi Skrobacz.

Witek i Kwietniewski pierwszy występ w Ruchu zaliczyli przy okazji sparingu w Niepołomicach. Kwietniewski zakończył go z asystą, jego dośrodkowanie z rzutu rożnego wykończył głową Daniel Szczepan. – Widać, że trochę brakowało mu gry. W kilku sytuacjach mogło być lepiej, ale to zawodnik dynamiczny z bardzo szybką nogą, reagujący na wydarzenia na boisku, potrafiący też wrócić szybko do swojej strefy. Na pewno zwiększy rywalizację pod napastnikiem, na pozycji nr 10 – ocenia trener chorzowian.

Mogą spokojnie poczekać

Sprowadzenie Kwietniewskiego i Witka póki co zakończyło transferową aktywność Ruchu. To było intensywne okienko, drużyna została mocno przebudowana. – Cały czas powtarzam, że musimy być zadowoleni. Słowa uznania dla ludzi pracujących w klubie nad tymi transferami. Wymagało to mnóstwo zaangażowania i poświęconego czasu. Jak na nasze możliwości, jest dobrze. Jasne, że w kilku przypadkach odbiliśmy się o ściany, myśląc o innych nazwiskach, ale mamy to, co mamy. I to doceniamy – podkreśla Jarosław Skrobacz.

Czy kadra jest już zamknięta? – W tej chwili możemy sobie spokojnie czekać. Jeśli trafi się jakiś fajny młodzieżowiec, to być może do nas dołączy. Ale nie mamy już brzytwy na szyi, noża na gardle. Sytuacja jest dynamiczna. Zostało kilka dni do startu sezonu, w ekstraklasie długo nie znali warunków, na jakich będą musieli grać młodzieżowcy – zwraca uwagę szkoleniowiec.

Chorzowianie nie mają komfortu, by wymieniać młodzieżowców w czasie meczu 1 do 1. Tak było wiosną w II lidze, gdy na wahadłach grali Wójtowicz, Jakub Malec i Paweł Żuk. Teraz ostał się tylko Wójtowicz. W środku pola jest Witek, w przodzie – Bartłomiej Barański. Ruch nie ma jednej pozycji, na której buduje młodzieżowców. – To nie zawsze jest dobre. W pierwszej lidze mamy do dyspozycji pięć zmian. Nawet jeśli zejście młodzieżowca wymusza kolejną zmianę, to można sobie z tym poradzić – przyznaje Skrobacz.

„Fosa” z opaską

Ciekawostką jest fakt, że okres przygotowawczy w roli kapitana zakończył… 15-letni Barański, otrzymując opaskę od Tomasza Foszmańczyka. – Nie wiem, jak wiele będzie go to kosztowało – żartuje trener Ruchu, a pytany o kapitana odpowiada: – Nie wybieramy kapitana. Jeśli coś jest dobrze, to po co w to ingerować. Jest Tomasz Foszmańczyk, Łukasz Janoszka. Kogoś trzeciego dobierzemy, bo wcześniej był Michał Mokrzycki. Może Patryka Sikorę, jest stąd, już długi czas. Nie będzie problemu – mówi trener Ruchu.

Na pewno ważną postacią w szatni będzie też Maciej Sadlok, na którego powrót do zdrowia po urazie stawu skokowego czekają przy Cichej. Ma to nastąpić na przełomie lipca i sierpnia. – Jest już zdecydowanie lepiej, wszystko idzie w dobrym kierunku. Powoli będzie zaczynać biegać, jego przerwa będzie krótsza niż przewidywano na początku – opisuje Skrobacz.

Niewdzięczny początek

Przy Cichej nie mówi się o konkretnych celach na ten sezon. Najrozsądniej brzmi to, by po prostu spokojnie zmierzać ku utrzymaniu, a co będzie dalej… – Nawet sparing w Niepołomicach pokazał, jak będzie ciężko. Puszcza nie jest zaliczana do grona faworytów, a zobaczmy, jak ten mecz wyglądał, spójrzmy na jej kadrę, jakich ma zawodników. Łatwo nam nie będzie, każdy punkt trzeba będzie wytargać – mówi trener Ruchu.

Możemy zresztą postawić tezę, że początek, kiedy „Niebiescy” nie będą mierzyć się z renomowanymi rywalami, będzie istotny już w kontekście walki o utrzymanie. Najpierw Skra, potem przebudowany Chrobry, no i znowu Puszcza…

– To są spotkania z drużynami niezaliczanymi do faworytów, ale dla nas niewdzięczne. Oczekiwania kibica, który nie zna tej ligi, nie ma pojęcia o sile zespołów, będą takie, że musimy punktować w każdym z nich – nie kryje Jarosław Skrobacz.



Na zdjęciu: Trener Jarosław Skrobacz (z lewej trener przygotowania fizycznego Wojciech Grzyb) docenia wzmocnienia, o które postarali się tego lata działacze Ruchu.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Lista powoli zanika

Krystalizuje się sytuacja na liście transferowej Ruchu Chorzów. To dobra wiadomość, bo pozwoli zaoszczędzić klubowi pieniądze na pensjach zawodników tam umieszczonych. Napastnik Kamil Chiliński wróci do Rakowa Częstochowa, z którego był na Cichą wypożyczony. Tomasz Dyr i Jakub Nowak rozwiązali już kontrakty.

Ten pierwszy może zostać w Piaście Żmigród, do którego był wypożyczony wiosną, spadając z III do IV ligi. W AKS-ie Mikołów grał w poprzedniej rundzie Nowak, przegrywając walkę o awans z „okręgówki” z Zagłębiem II Sosnowiec, a teraz może wylądować właśnie w tej drużynie. Jakub Rudek został wypożyczony do Śląska Świętochłowice.

Piotr Wyroba trenuje z Rekordem Bielsko-Biała, z którego 1,5 roku temu trafił do Chorzowa. Wygląda na to, że w Ruchu zostanie Marcin Kowalski i będzie grał w zespole rezerw, który awansował z A-klasy do „okręgówki”. Taki sam los czekałby też Filipa Żagla, choć wciąż jest prawdopodobieństwo, że wróci tam, skąd przeniósł się na Cichą, czyli do III-ligowej Polonii Bytom.