Ruch Chorzów. Bohaterowie są zmęczeni

Zawsze jesteś tak dobry, jak ostatni mecz. My z takim nastawieniem pojedziemy do Bełchatowa, bo z opinią po tym wyjeździe zostaniemy przez najbliższe trzy miesiące – mówi trener Jarosław Skrobacz.


Była wiosenna seria zwycięstw na poziomie makroregionalnym i awans do II ligi, w niej świetny start i długa seria bez porażki, po której zespół nieco obniżył loty, ale cały czas plasuje się na pozycji wicelidera. W niedzielny wieczór (18.00) w Bełchatowie drużyna Ruchu rozegra ostatni mecz podczas intensywnego w doznania 2021 roku. Zawita tam po środowym wyjazdowym remisie z Pogonią Siedlce (1:1), uratowanym w końcówce. Był to pierwszy mecz w tym sezonie, w którym beniaminek z Cichej tak mocno postawił na defensywę i grę w niskiej obronie.

Nauczeni doświadczeniem

– Liczyliśmy w Siedlcach na więcej – mówi Jarosław Skrobacz, trener „Niebieskich”. – To był kolejny przykład, jak spotkania w tej lidze wyglądają i jak każdy szczególnie na swoim terenie potrafi być groźny. Wychodząc tam na boisko mieliśmy w głowach nieszczęsne wyjazdowe porażki 0:2 ze Zniczem i Hutnikiem. Chcieliśmy zapobiec kolejnemu takiemu wynikowi i stąd nasza taktyka: trochę inna niż wcześniej, ostrożniejsza.

Niestety, nie ustrzegliśmy się błędu i straty bramki, choć chcieliśmy tego uniknąć. Zwróćmy uwagę, że Pogoń potrafiła w lidze pokonać bardzo otwarcie grający Motor 4:2, a gdy w rewanżu w Pucharze Polski ten sam Motor zagrał ostrożniej, to wygrał w Siedlcach 5:0. My nauczeni doświadczeniem, meczami takimi jak na Hutniku, gdy ponad 60-procentowe posiadanie piłki na nic się nie przełożyło, musieliśmy coś zmienić. Nie jesteśmy dziś w stanie grać wszystkich spotkań tak, jakbyśmy sobie marzyli – nie kryje Skrobacz.

Już nie są w stanie

Ruch nie przypomina zespołu z początku sezonu, gdy dominował nad rywalami, potrafił ich zabiegać, grał wysokim pressingiem, kreował mnóstwo okazji.

– Jest końcówka rundy. Nie będzie żadnym odkryciem stwierdzenie, że nie prezentujemy się pod kątem motorycznym tak dobrze, jak na początku sezonu. Przyszło zmęczenie, może wręcz znużenie. Spójrzmy, że latem na przygotowanie motoryczne czasu nie było praktycznie w ogóle. Dysponowaliśmy zawodnikami o różnym potencjale, niektórzy dopiero do nas dołączali. Nie szukam usprawiedliwień, ale za nami 19 spotkań, na coraz trudniejszych boiskach, a inaczej gra się na superprzygotowanej płycie, inaczej w zimowych warunkach.

Takie mecze, jak ostatnie, wchodzą w nogi o wiele bardziej. Zmęczenie się nawarstwia, dlatego to normalne, że nie stać nas na taką grę, jakiej chcemy. Taki styl wymaga żelaznego zdrowia i dyscypliny, ogromu sił. Dziś nie dalibyśmy rady przez większość meczu grać wysokim pressingiem. Musimy szukać innych rozwiązań, bo gra musi być dostosowana do tego, czym w danym momencie dysponujesz. Na pewno nie można powiedzieć, że komuś się nie chce – podkreśla Skrobacz.

Będą zmiany

„Niebiescy” mają intensywniejszą od rywali końcówkę roku. Dwa wyjazdy w ostatnim tygodniu rozgrywek to nigdy nie jest łatwa sprawa, a do tego zostali zmuszeni wskutek odwołanego w pierwotnym terminie meczu w Siedlcach z powodów wirusowych, jakie dotknęły Pogoń. Pytanie, jak bardzo środowe odrabianie zaległości wpłynie na postawę chorzowian w Bełchatowie.

– Taki kalendarz szczególnie ma znaczenie w końcówce sezonu, zwłaszcza dodając do tego pogodę czy stan boisk. Przez podróż do Siedlec straciliśmy też jeden dzień na regenerację, ale musimy sobie radzić i wykrzesać maksimum; zagrać w Bełchatowie najlepiej, jak umiemy – mówi szkoleniowiec Ruchu, który nie będzie miał nadal do dyspozycji Konrada Kasolika, z kolei znak zapytania trzeba postawić przy Tomaszu Neugebauerze, którego zabrakło w Siedlcach. Dopiero w II połowie środowego meczu do gry desygnowani zostali natomiast Łukasz Janoszka czy Daniel Szczepan. – Rotacja to normalna rzecz. Po to ktoś odpoczywał w jednym meczu, by w drugim wystąpić. Można spodziewać się zmian – nie kryje Skrobacz.

Warto wygrać

Ruch zagra w niedzielę z rywalem plasującym się w strefie spadkowej, który niedawno zmienił trenera. GKS pod wodzą Kamila Sochy (zastąpił Patryka Rachwała) jeszcze nie przegrał, remisując z Wisłą Puławy i Zniczem Pruszków. – Bełchatów to typowy zespół własnego boiska. Ma na nim korzystny bilans bramkowy, potrafi tam wygrywać, remisować, grać zupełnie inaczej niż na wyjeździe. Nie boi się utrzymywać przy piłce, ale najgroźniejszy jest po przejęciu, bo szybko przechodzi z defensywy do ofensywy. Temu musimy zapobiec, reagować po stracie piłki – opisuje trener Ruchu.



Ekipa z Cichej od dawna plasuje się w „zielonej” strefie tabeli, ale na ostatniej prostej może stracić pozycję wicelidera – o ile nie wygra w Bełchatowie, a Chojniczanka w poniedziałek da radę liderowi z Rzeszowa.
– Nie patrzmy na Chojniczankę, a na siebie – zaznacza Skrobacz. – Powtarzam po raz kolejny: myślę, że przystępując do sezonu, jako sztab i zawodnicy stawialiśmy sobie dużo wyższe cele niż od nas oczekiwano. Zrobiliśmy już tyle, że z pewnych rzeczy nie można się wycofać, a trzeba iść w tym kierunku. Zawsze jesteś tak dobry, jak ostatni mecz. My z takim nastawieniem pojedziemy do Bełchatowa, bo z opinią po tym wyjeździe zostaniemy przez najbliższe trzy miesiące. Warto wygrać!


Kara bardzo łagodna

Zakaz wyjazdowy dla kibiców na 2 mecze i 3 tysiące złotych grzywny. Taką karę wymierzyła Komisja Dyscyplinarna PZPN chorzowskiemu klubowi za wydarzenia sprzed tygodnia ze spotkania z Motorem Lublin. W przerwie chuligani wyłamali furtki z sektora buforowego i przedostali się do klatki zajmowanej przez kilkuset fanatyków gości. Doszło do konfrontacji, a eskalacji awantury zapobiegło… stoisko z kiełbasami, które zostało co prawda zniszczone, ale stanęło zwaśnionym grupom na drodze.

Trzeba przyznać, że PZPN obszedł się z Ruchem bardzo łagodnie, bo można było liczyć się nawet z zamknięciem stadionu. A tak, skończyło się na symbolicznej grzywnie i tym, iż chorzowskich kibiców zabraknie na wyjazdowych spotkaniach z Bełchatowem i Garbarnią. W Departamencie Bezpieczeństwa nie chcieli komentować tej sprawy. Krzysztof Smulski, przewodniczący Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN, mówi natomiast:

-Skoro nie ma możliwości budowy nowego stadionu w Chorzowie, to trzeba inwestować w ten obecny, by był bezpieczny. Trzeba zrobić gruntowny przegląd techniczny. Nie może być tak, że spełniasz wymogi, a jednocześnie walą się ogrodzenia. To, co działo się na ostatnim meczu Ruchu, było niczym film latach 80. i 90.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus